DYBUK – DEMON ZNAD RZEKI BIAŁEJ

Recenzja magazynu Lady’s Club

Najbardziej wstrząsającym fragmentem spektaklu jest długa scena przedstawiająca stłoczonych, kiwających się na wszystkie strony Żydów w niewidzialnym, bydlęcym wagonie kolejowym. O tym, że to wagon i że wszyscy jadą na śmierć do obozu przypomina tylko delikatny, daleki stukot kół na złączeniach torów. Niemal fizycznie daje się odczuć ból oczekiwania na Zagładę i nieświadomość tych ludzi, którzy w wagonie, głodni i spragnieni, nadal roztrząsają sprawy żywych, słuchając monotonnych wywodów rabina Azriela (Kazimierz Czapla). Dla aktorów, dla zespołu, to na pewno trudna, upiornie męcząca scena.

NIEŁATWE W ODBIORZE, CHOĆ FASCYNUJĄCE PRZEDSTAWIENIE PRZYGOTOWAŁ TEATR POLSKI W BIELSKU-BIAŁEJ. W sobotę 11 marca odbyła się premiera spektaklu „DyBBuk” Artura Pałygi w reżyserii Pawła Passiniego. Twórcy inspirowali się żydowską legendą dramatyczną Szymona An-skiego (właśc. Szlojme Zajnwela Rapoporta). Według napisanego w 1914 roku „Dybuka” An-skiego powstała opera (1934) i nakręcony został film – pierwszy w Polsce pełnometrażowy film fabularny w języku jidysz w reżyserii Michała Waszyńskiego (1937). W mistycyzmie żydowskim dybuk to duch zmarłej osoby, który przenika do ciała żywego człowieka i dręczy go na rozmaite sposoby. Nie jest łatwo uwolnić opętanego od wpływu złego ducha, trzeba prosić o pomoc uczonego rabina, znającego odpowiednie zaklęcia. Sąd nad dybukiem należy do najtrudniejszych obrzędów rabinackich. Jakie duchy przywołała inscenizacja teatralna w Bielsku-Białej i dlaczego dybuk tu się objawił?

DRAMAT NAPISANY PRZEZ BIELSZCZANINA ARTURA PAŁYGĘ nie tylko inspiruje się „Dybukiem” An-skiego, lecz przede wszystkim historią bielskich i bialskich Żydów. Stąd duże podwójne „B” w tytule przedstawienia. Twórca wykorzystał też fragmenty tekstu nieznanego autora, pochodzące z bielskiego getta, które odnalazł i udostępnił historyk dr Jacek Proszyk, znawca dziejów bielskich Żydów. W sztuce nie chodzi o wypędzenie duchów przeszłości, ale przeciwnie – o zaproszenie ich do nas, do współczesności, przypomnienie tragicznej, przerwanej brutalnie i zniszczonej przez wojnę przeszłości obu miast nad rzeką Białą. Zróżnicowana społeczność żydowska (byli w niej liberałowie, ortodoksi i syjoniści), znacząca i liczna, wywarła ogromny wpływ na rozwój bogatego śląskiego Bielska i uboższej, pełnej chasydów galicyjskiej Białej. Twórcy spektaklu wyrażają przekonanie, że tamten świat – choć przepadł – nie zniknął bez śladu. Potrzebny jest tylko dybuk, który w nas wejdzie i przypomni „niedokończone rozmowy, nieprzeżyte życia, niedocieszone radości, niedosmucone smutki, niespełnione pragnienia, cały żydowski świat, który tutaj był”. Częściową osnową przedstawienia jest ponadczasowa, niespełniona miłość kochanków, Lei i Chanana, żydowskiego Romea i żydowskiej Julii. Dwaj przyjaciele ślubują uroczyście, że połączą kiedyś małżeństwem swoje dzieci. Rebe Nisson szybko jednak umiera, pozostawiając syna Chanana, a bogaty rebe Sender nie chce pamiętać o ślubowaniu i zamierza wydać córkę Leę za bogacza. Chanan rozpacza, wzywa szatana i ginie, a dybuk, dusza zmarłego, wstępuje w Leę w dniu jej ślubu. Mimo zaklęć cadyka Lea umiera, łącząc się z ukochanym.

TO PIĘKNA I ROMANTYCZNA HISTORIA, ALE NIE ONA JEST NAJWAŻNIEJSZA. Wezwany przez twórców dybuk reżyseruje nam jej odwrotność, ponieważ z tamtego dawnego świata nie ma już nikogo. Są tylko cienie, odbicia, refleksy światła. Dlatego koło Chanana występuje Nie-Chanan, obok Lei – Nie-Lea, obok Chóru – Nie-Chór. Dlatego „DyBBuk” dzieje się w różnych przestrzeniach czasowych, które nakładają się na siebie jak w palimpsestach. Mamy w tej sztuce miasto dzisiejsze, które takie jest, jakie jest (choć przecież mogło być inne, gdyby nie historia). Twórcy wiodą nas na plac Chrobrego, zwany Pigalem, na podwórko przy ulicy 11 Listopada 63, na ulicę 3 Maja przed galerię sztuki, gdzie istniała kiedyś wspaniała synagoga w stylu mauretańskim, na Przegibek, skąd widać światła metropolii. „DyBBuk” wprowadza nas także do miasta spoza czasu – do podziemnej synagogi pod ulicą Krakowską i do mieszkania bibliofila, kolekcjonera, naukowca i kupca Salomona Halberstamma koło zamku Sułkowskich, przy ulicy Stadtberg 16 (dziś Wzgórze, a budynek już nie istnieje). Wędrujemy nawet na księżyc, z którego młodzi syjoniści dobrze widzą swoje miasto, i do Watykanu, gdzie średniowieczny żydowski mistyk, czołowy przedstawiciel kabały profetycznej, Abraham Abulafia, chce nawrócić papieża Mikołaja III na judaizm. Niestety, w dniu, w którym przyjechał do Rzymu, papież niespodziewanie umiera. Abulafia, posądzony o czary i wtrącony do więzienia, cudem uniknął stosu. Po uwolnieniu kabalista wyruszył na Maltę, gdzie tworzył pisma zapowiadające powrót profetycznego ducha wśród synów Izraela. W 1288 roku ukończył dzieło „Sefer ha-Ot” – „Księgę Znaku”. Właśnie tę księgę w czasie podróży do krajów basenu Morza Śródziemnego kupuje Halberstamm, bielski kolekcjoner, zbierający manuskrypty w języku hebrajskim. Halberstamm zmarł w swoim mieszkaniu 24 marca 1900 roku, a po jego śmierci cenna kolekcja, składająca się z 411 manuskryptów, uległa rozproszeniu. Na szczęście traktaty Abulafii pozostały w mieście i właśnie na nie natrafia młody mistyk i kabalista Chanan. Czy za sprawą dybuka? Nie wiadomo, ale przecież demon może poruszać się między światami jak chce i kiedy chce. Młody kabalista po lekturze dzieł Abulafiego odchodzi od zmysłów. To kara za jego śmiałość, za bunt przeciw uświęconej tradycji, bo kabałą mężczyzna może zajmować się dopiero w wieku dojrzałym. Chanana porywa wicher tajemnych znaczeń i skojarzeń. Rzuca wyzwanie Bogu, przyzywa szatana, chce im się równać, chce Złego uczynić świętym, pragnie zrozumieć naturę stworzenia. Wierzy, że osiągnąwszy moc, dotrze do szczęścia, że oszuka śmierć i zza grobu połączy się z ukochaną. Kocha Leę, lecz społeczność chasydzka, rodzina i Sender, nie pozwalają mu zbliżyć się do dziewczyny. Chanan umiera, Lea także odchodzi, gdyż wstępuje w nią dybuk, zbłąkana dusza ukochanego. Rodzice i rodzina rozpaczają, proszą rabina o pomoc, o sąd nad dybukiem.

DO OPOWIEŚCI O TYM, JAK ŻYWI RADZĄ SOBIE ZE ŚWIATEM ZMARŁYCH, włączona została historia bezimiennych mieszkańców Bielitz z czasów wojny – kompozytora i poety – którzy dostali się do zarządu getta, gdzie przyjmowali podania nieszczęsnych Izraelitów o pomoc. Nic jednak nie mogli zrobić, ale na odwrocie dokumentów pozostawili kilka wierszy i nuty, które po raz pierwszy zabrzmiały ze sceny w bielskim „DyBBuku”. Żydzi miejscowi zostali wysiedleni do Białej w okolice między cmentarzem a synagogą, gdzie przed wojną było największe skupisko ludności chasydzkiej. W 1940 roku z tej części miasta utworzone zostało przez hitlerowców getto, zlikwidowane w czerwcu 1942 roku. Jego mieszkańcy zostali wywiezieni do Auschwitz-Birkenau, prawie nikt nie ocalał.

DLA MNIE NAJBARDZIEJ WSTRZĄSAJĄCYM FRAGMENTEM SPEKTAKLU jest długa scena przedstawiająca stłoczonych, kiwających się na wszystkie strony Żydów w niewidzialnym, bydlęcym wagonie kolejowym (brawo zespół aktorski!). O tym, że to wagon i że wszyscy jadą na śmierć przypomina tylko delikatny, daleki stukot kół na złączeniach torów. Niemal fizycznie daje się odczuć ból oczekiwania na Zagładę i nieświadomość tych ludzi, którzy w wagonie nadal roztrząsają sprawy żywych, słuchając monotonnych wywodów rabina Azriela (Kazimierz Czapla). Widzimy żywych, o których już wiemy, że są nieżywi i że wszystko, o czym mówią, jest nieważne, nieistotne, nieprzynależne do tego świata. Oni jeszcze są, jeszcze się czymś zajmują, jeszcze o czymś dyskutują, jeszcze mówią o swoich sprawach, choć naprawdę już ich nie ma, nic nie jest ważne, to chichot demonów, cała ich kultura i oni sami zaraz zostaną spaleni, odtąd żydowska kultura może być obecna tylko jako marzenie senne, wspomnienie, ślad hebrajskich liter na ścianie współczesnej pizzerii w Bielsku-Białej po dawnej koszernej restauracji. I jakiś ślad po bielskiej pralni Pedanteria, która prała pasiaki z Auschwitz. Wstrząsa nami widok przewijających się monotonnie na sznurach ubrań, o których jeden z bohaterów powie: „Odzież wyprana z ludzi”. Tyle i tylko tyle zostało po mieście niewidocznym i widocznym zarazem.

DZIĘKI DYBUKOWI ROBIMY OGROMNE PRZESKOKI MIĘDZY PRZESZŁOŚCIĄ A TERAŹNIEJSZOŚCIĄ, która też będzie przeszłością, bo jesteśmy tu tylko na chwilę, by włączyć się do świata wędrujących dusz. Żydowski świat w „DyBBuku” odbija się jak w lustrze rozbitym na wiele kawałków. Próbujemy te kawałki, okruchy, rozrzucone tropy łączyć w całość, żeby wniknąć do świata, który był, żeby go zrozumieć i zobaczyć w pełni, żeby usłyszeć muzykę i zatańczyć z chasydami na weselu i nie-weselu Chanana i Lei. Ale czy nam się to uda? Czy zrozumiemy, dlaczego synagoga jest już tylko pod ulicą? Kim jest miotający się demon na uwięzi? Dlaczego muzyka dochodzi do nas z oddali, wibruje i pulsuje cicho jak krew z przeciętych tętnic. Dociera spod podłogi, zza ściany, spod rampy, z dalekiego miasta, którego nie ma. Podróż do przeszłości, jaką zafundowali nam twórcy tego trudnego przedstawienia, podróż dla bielszczan i nie-bielszczan (w wymiarze uniwersalnym), wymaga skupienia i refleksji, zadumy nad przeszłością, zgody na przyjęcie dybuka. A kiedy już te warunki zostaną spełnione, będziemy w pełni usatysfakcjonowani urodą tej mistycznie w bajkowe kostiumy obleczonej sztuki (zasługa El Bruzdy), która kończy się słowami: „Ciemność się rozlewa”…

Przybywa dybuk znad rzeki Białej, powinniście go zobaczyć.

Tekst STANISŁAW BUBIN Zdjęcia NATALIA KABANOW

Twórcy: Tekst – Artur Pałyga Reżyseria – Paweł Passini Scenografia i kostiumy – El Bruzda Reżyseria świateł – Katarzyna Łuszczyk Muzyka – Daniel Słomiński, Paweł Passini

Obsada: Lea, Dybuk – Ilona Lewandowska Basia, Batia – Daria Polasik-Bułka Frade, Matka Nie-Lei – Jadwiga Grygierczyk Gitel, Nie-Lea- Oriana Soika Anioł Jahoel – Marta Gzowska-Sawicka Chanan, Nie-Chanan – Paweł Janyst Henoch, Batlan II, Chasyd II, Sędzia II – Michał Czaderna Menasze, Sekretarz Papieski, Batlan IV – Sławomir Miska Aszer, Batlan I, Chasyd I, Sędzia I – Mateusz Wojtasiński Meir, Batlan III, Chasyd III, Michael – Piotr Gajos Meszulach, Abulafia – Rafał Sawicki Reb Azriel, Salomon Halberstamm – Kazimierz Czapla Reb Szymszon, Papież – Jerzy Dziedzic Reb Sender – Adam Myrczek Reb Mendel, Nachman, Nie-Meszulach – Grzegorz Sikora

Napisano w Aktualności
Archiwum

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress