STANISŁAW BUBIN
Brzózka, wioska na Mazurach, gdzie diabeł mówi dobranoc. Wczesna wiosna, szaro, buro i zimne porywy wiatru, że psa nie wygoń. Puste pola za stodołami. Nie wiadomo, dlaczego Stefania, dziewczyna przed trzydziestką, nagle wróciła z dalekiego świata, z Kanady, do rodzinnej wsi. Na pewno nie po to – w każdym razie nie tylko po to – by opiekować się Flipem i Flapem, kotami podwórkowymi, mieszkającymi u jej rodziców. Rodzice właśnie wyjeżdżają na dwutygodniowy urlop do Portugalii i Stefania otrzymuje od matki mnóstwo rad, co ma robić, czego nie robić i jak dbać o zwierzaki. Więc dlaczego wróciła do Brzózki? Żeby poprowadzić własne śledztwo i poznać prawdę o śmierci Martyny, przyjaciółki sprzed lat, którą ona, Stefania, prawdopodobnie naraziła na utratę życia z rąk mordercy. Powiedzmy więc, że przygnały ją z powrotem wyrzuty sumienia.
Tak zaczyna się nadzwyczajnie intrygujący kryminał „Poradnik grzebania kotów” Miki Modrzyńskiej, autorki między innymi świetnie przyjętego przed rokiem „Cypka”. Młoda powieściopisarka ma talent do tworzenia nie tylko ciekawych narracji fabularnych, lecz także frapujących tytułów. Ten zachęcił mnie do lektury od razu, bo przecież jak poradnik to nie kryminał, a jak kryminał, to nie poradnik. Mieszanie w gatunkach jest jednak specjalnością Miki Modrzyńskiej, bo w gruncie rzeczy mamy do czynienia z powieścią obyczajową poświęconą koszmarnej zbrodni, z której czytelnicy – zwłaszcza czytelniczki – mogą wyciągnąć dla siebie mnóstwo praktycznych wniosków. Więc jednak w jakimś sensie jest to książka użyteczna, pomocna, z cennymi wskazówkami, czego unikać, żeby samemu nie stać się ofiarą napaści i nie spocząć na dnie jakiegoś rowu czy bagna.
Wróćmy jednak do klimatycznej lektury. W sennej, nijakiej Brzózce sensacja. I od razu strach. Sąsiedzi podpatrują się nawzajem zza firanek i plotkują o pewnej tajemnicy. No bo na skraju bagna pojawiły się zwłoki trzynastoletniej dziewczynki! A raczej to, co z niej pozostało. Szkielet, kości, czaszka. Szczątki znalazł przypadkowy turysta. Pojawiła się policja – miejscowa i z Olsztyna, a wraz z nią technicy kryminalistyki, prokurator. Teren odgrodzono taśmą, zebrano co się dało, na krótko wznowiono śledztwo i równie szybko je umorzono, po czym odbył się pogrzeb. Też na chybcika, jakby to była wstydliwa ceremonia. Sensacja utrzymała się przez tydzień, może dwa. Po piętnastu latach moczary oddały zabitą przez nieznanego sprawcę Martynę, żeby mogła spocząć na miejscowym cmentarzu. Tyle!
Stefania nie może się z tym pogodzić. Może los (albo jakiś inny bóg przypadku) chciał, żeby to ona zajęła się wyjaśnieniem tragedii sprzed lat. Tragedii, w którą osobiście była zamieszana. Niestety! Stefanię to dręczy, bo gdy ona i Martyna Wydra w tym zaplutym zakątku Mazur miały po trzynaście lat, planowały ucieczkę z domu. Żeby dać sobie szansę na lepsze życie, na wyrwanie się z tej zapyziałej wioski bez perspektyw. Tak się złożyło, że dręczona wątpliwościami Stefania w zaplanowanym dniu stchórzyła. Tamtego feralnego dnia, a raczej nocy, obiecała Martynie, że uciekną razem, lecz pozostała w domu. I nigdy się do tego nie przyznała. Toteż gdy trzynastoletnia Martyna zniknęła, ludzie z Brzózki uznali, że po prostu młoda wyfrunęła w świat, to się zdarza, szczególnie w czasie wakacji. Zrobi się zimno, wróci. Nie wróciła już nigdy. Swój błąd odkryli dopiero teraz, po piętnastu latach, gdy turysta odnalazł ciało dziewczyny w bagnie. I było im głupio, że nikt tej śmierci wcześniej nie zauważył. Dlatego z ulgą przyjęli decyzję o zamknięciu śledztwa, szybko się rozgrzeszyli i postanowili nie myśleć, że morderca być może nadal żyje wśród nich i ma powody do radości, że mu się upiekło.
Stefania postanowiła odegrać rolę jedynej sprawiedliwej w Brzózce. Poszła na komisariat policji, żeby usłyszeć, co dzieje się w tej sprawie, a kiedy usłyszała, że nic i że akta znowu pokrywają się kurzem, zdenerwowała się na dobre. Szczególnie że miejscowy policjant zaczął jej nawet grozić, by nie mieszała się do niczego, bo też może źle skończyć. Brzózka wybrała święty spokój i prawo milczenia. Stefania, miłośniczka podcastów „true crime”, zagotowała się wewnętrznie. Nie po to wróciła do wioski aż z Kanady, żeby siedzieć bezczynnie i zajmować się tylko kotami. W sensie – karmić zwierzaki i głaskać je z włosem i pod włos. Wróciła, bo była to winna Martynie. Zwłaszcza że rodzina Wydrów wyniosła się z Brzózki do odległych o dwadzieścia kilometrów Grabiszyc i już nikt we wsi nie miał serca dla nieszczęsnej dziewczyny. No, może z wyjątkiem Joasi i Zoni, szkolnych kumpelek Stefanii i Martyny, lecz one bardziej zajęte były swoimi rodzinami i pracą, więc młoda pani detektyw nie bardzo mogła liczyć na ich pomoc. Jeśli zatem wieś huczała od plotek i domysłów, to krótko, a potem zapadła głucha cisza. Nikomu nie zależało na grzebaniu się w odległej przeszłości. Samej zaś Stefanii trudno było włączyć się w wioskową społeczność, bo nigdy do niej nie należała. Poruszała się gdzieś w odległych galaktykach, między Kanadą a Nową Zelandią, opiekowała się cudzymi dziećmi, nawiązywała przelotne znajomości i romanse, odgradzając się od Brzózki i Martyny barierą niepamięci.
Aż do teraz. Teraz zawzięła się i postanowiła odnaleźć mordercę na własną rękę, skoro nikt inny nie zamierzał. Bolała ją ta sprawa jak stara, ropiejąca rana. Szybko jednak przekonała się, że jej śledztwo to szukanie igły w stogu siana. Albo, jak sama stwierdziła, białego włosa na czarnej marynarce!…
Oczywiście nie zamierzam wdawać się w szczegóły śledztwa prowadzonego przez Stefanię. Dodam tylko, że nieoczekiwanie młoda kobieta znalazła we wsi sojusznika-pomocnika, Wincentego, dorabiającego po pracy struganiem rzeźb z drewna, zwłaszcza całkiem udatnych figur niedźwiedzi. Wincenty był jej sąsiadem i należał do rodziny, z którą rodzice Stefanii kłócili się od dawna, lecz rodziców nie było, a dziewczyna nie znalazła powodów do odziedziczenia starych atawizmów, więc stworzyła z atrakcyjnym młodzieńcem ciekawą, nietypową parę śledczych. Ich perypetie i rozmowy to najciekawsza część tej zajmującej powieści, jeśli nie liczyć wstrząsającego i zaskakującego finału. Detektywistyczne zapędy Stefanii obudziły we wsi wiele demonów i – niestety – wyrwały z letargu także mordercę. Nad dziewczyną, jej partnerem i kotami zawisło prawdziwe niebezpieczeństwo, lecz Stefania nie zrezygnowała z raz obranej drogi, musiała przezwyciężyć własne strachy, obawy i demony. Jeśli zdecydowała się wyjść zwycięsko ze starych i nowych problemów, musiała zmierzyć się z sobą, ze swoim charakterem i poukładać wszystkie relacje z bliskimi. I chyba jej się udało, taki jest sens tego oryginalnego „poradnika”. Skorzystajcie z niego!
MIKA MODRZYŃSKA jest autorką powieści „Styczniowa letnia noc”, „Welesówna”, „Welesówna i przysługi wyświadczane strzygom”, „Cypek”, „Poradnik grzebania kotów”. Rocznik 1994. Absolwentka lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Specjalizacja: angielski i rosyjski. Urodziła się w niewielkiej miejscowości na Mazurach. Od wielu lat zapalona podróżniczka. Pracowała między innymi jako operatorka rollercoasterów i komputerowych systemów VR (virtual reality). Mieszkała dotąd dłużej w siedmiu krajach, między innymi w Niemczech, Portugalii, USA i Hiszpanii, wreszcie osiadła w Nowej Zelandii, gdzie ulokowała akcję swojej debiutanckiej książki „Styczniowa letnia noc” (2022). Z powodzeniem publikowała w wielu magazynach i antologiach, brała udział w konkursach literackich. Jest również autorką bloga www.alecojak.blogspot.com. Wywiad z pisarką o powieści „Cypek” (2023) i o niej samej pt. „Są rzeczy, o których najtrudniej rozmawia się z bliskimi” znajdziecie w LADY’S CLUB pod https://tinyurl.com/k3ae29z6.
Mika Modrzyńska „Poradnik grzebania kotów”. Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2024. Stron 304, oprawa miękka. Premiera 1 października 2024. Książkę można zamówić u wydawcy na stronie https://sklep.zysk.com.pl/poradnik-grzebania-kotow.html. Dzięki życzliwości Zysk i S-ka Wydawnictwa mamy dla Was 3 egzemplarze tej powieści. Poniżej nasz tradycyjny konkurs dla Czytelników.
KONKURS CZYTELNICZY
Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) ogłaszamy dla Czytelników portalu LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Miki Modrzyńskiej „Poradnik grzebania kotów”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy zasadnie odpowiedzą na pytanie nawiązujące do tematyki recenzowanej książki: Dlaczego od pewnego czasu następuje wzrost zainteresowania tematyką true crime, słuchania i czytania o prawdziwych zbrodniach? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
REGULAMIN
1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 egzemplarze książki Miki Modrzyńskiej „Poradnik grzebania kotów”, ufundowane przez poznańskie Zysk i S-ka Wydawnictwo.
2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.
3. Rozdanie trwa od 28 października 2024 roku do wyczerpania nagród.
4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.
5. Zadanie polega na nadesłaniu zasadnej odpowiedzi na pytanie nawiązujące do tematyki recenzowanej książki: Dlaczego od pewnego czasu następuje wzrost zainteresowania tematyką true crime, słuchania i czytania o prawdziwych zbrodniach?
6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców, autorów najciekawszych odpowiedzi.
7. Wyniki zostaną ogłoszone pod informacją o książce na portalu LADY’S CLUB w sekwencji PAN BOOK.
8. Uczestnicy mają 3 dni na przesłanie wraz z odpowiedziami na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagród drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.