CISZA BIAŁEGO MIASTA. Recenzja

ONGI ETORRI EUSKAL HERRIRA [1] lub TRUDNE NAZWISKA. Recenzja ADAMA ZDANOWSKIEGO

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA SA otrzymałem egzemplarz książki autorstwa pani o bardzo długim hiszpańskobrzmiącym nazwisku. Nie do zapamiętania po pierwszym razie. Po drugim też nie. Pociągnięte karminową szminką zmysłowe usta, które zawłaszczyły okładkę, nasunęły mi jak najgorsze skojarzenia. Zapachniało Greyem i tego typu literaturą „na wagę”. Nie czytałem blurbów. List z zachętą od Wydawcy też gdzieś się zapodział. Otworzyłem jednak książkę i… wsiąkłem na dwa dni.

Wyłączyłem się, oderwałem od świata zewnętrznego, a pani Eva Garcia Saenz de Urturi (teraz już pamiętam) ujęła mnie za rękę jak dziecko i zabrała na miesiąc do Hiszpanii, a ściśle mówiąc do Kraju Basków. Tam, pomiędzy 24 lipca a 27 sierpnia dokonał się spektakularny finał wydarzeń, których geneza sięgała wczesnych lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia.

To nie był spokojny czas w prowincji Alava. Dobiegały końca rządy gen. Franco, a baskijska organizacja terrorystyczna ETA (Euskadi Ta Askatasuna) eskalowała konflikt z rządem w Madrycie, domagając się niepodległości dla Kraju Basków. Jednak to nie te dramatyczne wydarzenia polityczno-społeczne staną się zarzewiem zbrodni. W prowincjonalnej Vitorii zdarzyło się coś banalnego. Coś, co może wydarzyć się każdego dnia, pod każdą szerokością geograficzną. On spotkał ją, a ona podobała mu się znacznie bardziej niż powinna. Między bodźcem a reakcją jest czas na wybór. Potem decyzja, a potem są już tylko konsekwencje, z którymi trzeba się zmierzyć. Mogą być dobre, mogą być niedobre. Często można to ocenić wyłącznie z dłuższej perspektywy czasowej. Bardzo często z następstwami takich wyborów, wiele lat później, mierzyć się już będzie całkiem ktoś inny.

W tym przypadku ten ktoś nazywa się Unai Lopez de Ayala. Dobiega właśnie czterdziestki i jest inspektorem miejscowej policji, specjalizującym się w profilowaniu przestępców. Wstąpił do służby po serii brutalnych podwójnych morderstw sprzed dwóch dekad, która jak sam to wyraził, fascynowała mnie i – przyznam szczerze – spędzała mi sen z powiek. Winnym zbrodni uznany został Tasio Ortiz De Zarate, miejscowy VIP i telewizyjny celebryta, a pikanterii całej sprawie dodawał fakt, że tym, który go ujął, był jego własny brat-bliźniak, Ignacio. Ayala wielokrotnie rozważał odwieczny problem każdego policjanta, z którym zmierzyć musiał się też Ignacio Ortiz De Zarate, aresztując bliźniaka. Gdyby osoba, którą najbardziej kochasz, okazała się mordercą, wydałbyś ją czy ukrył prawdę? Szczęśliwie dla niego, dotychczas nie musiał odpowiadać sobie na to pytanie, ale cała sprawa i jej rozstrzygnięcie stały się mitem założycielskim jego policyjnego powołania.

I teraz, po dwudziestu latach, w wigilię Dia Del Blusa, tradycyjnego święta vitoriańskich bractw miejskich, w Starej Katedrze odnalezione zostają zwłoki dwojga młodych ludzi, a okoliczności zbrodni zdają się być niemal identyczne jak w tamtej serii sprzed dwóch dekad. Przypadek? Naśladowca? A może okrutny plan kontynuacji zbrodni, obmyślony przez wciąż odbywającego karę Tasio, który właśnie szykuje się do opuszczenia murów więzienia i nawiązuje kontakt mailowy z inspektorem, zapraszając go do gry w odnalezienie mordercy?

Wystarczająco intrygujące?! Moim zdaniem tak, a dodatkowych plusów i plusików jest co niemiara. Po pierwsze, znakomite tło, czyli fantastycznie opisana prowincja Alava z Vitorią na czele. „Ciszę białego miasta” można traktować jak swego rodzaju przewodnik po stolicy Kraju Basków i okolicach. Docenią to na pewno miłośnicy powieści Krajewskiego (Wrocław) i Jo Nesbo (Oslo), że wymienię moich ulubionych. Po drugie, profesjonalne przygotowanie autorki, która przygotowując się do pisania ukończyła kurs kryminologii i medycyny sądowej i najzwyczajniej w świecie wie o czym pisze. Po trzecie, ciekawostki, których autorka nie szczędzi, ale niektóre z nich, tylko wprawne oko wyłowi. Wskażę dwie. Pierwsza, taka erudycyjna. Parę zwłok dwudziestolatków znaleziono w pochodzącej z XIV wieku katedrze Świętej Marii (Stara Katedra). Zmierzający na miejsce zbrodni Ayala przechodzi obok stojącego opodal postumentu Kena Folleta, znakomitego walijskiego pisarza. Okazuje się, że postawiono go tam, ponieważ z dziejów budowy tejże właśnie świątyni Follet zaczerpnął pomysł, który wykorzystał i rozwinął w powieści „Świat bez końca”. Druga to oczko, które puszcza nam autorka, snując swoją opowieść. Jedną z kluczowych postaci powieści, w sensie wartości informacji, których dostarcza inspektorowi Ayali, jest stary mistrz kamieniarski, który nadzorował prace remontowe w starym romańskim kościółku w San Vicentejo. Ów człek zowie się Don Tribucio Saenz de Urturi. Brzmi znajomo? Przyznaję – przegapiłem to za pierwszym razem.

Jest jeszcze dziadek de Ayala, który przywykł do tego, by co i rusz zaczynać od zera. Trzeba mu przyznać, że nigdy się nie poddawał (…). Przestań chrzanić i wytrwaj, mówił. I to właśnie robił. Trwał. Ale odkrywanie tej postaci pozostawiam już czytelnikom.

I jeszcze na koniec ukłon w stronę pani Joanny Ostrowskiej – nie tylko za znakomite tłumaczenie. Wszystkie przypisy w książce pochodzą od tłumaczki. Przyznaję, że już prawie zapomniałem o tym, że w beletrystyce mogą być przypisy, a tu proszę! Nie dość, że są i jest ich sporo, to znakomicie wpisują się w klimat powieści i zachęcają do samodzielnego zgłębiania wiedzy w objętych treścią przypisu sprawach.

Ponadto książka jest znakomicie wydana, więc moja końcowa ocena może być tylko taka: Brawo!

[1] [bask.] Witajcie w Kraju Basków

Eva Garcia Saenz de Urturi, Cisza białego miasta, Wydawnictwo MUZA SA 2019 (www.muza.com.pl), stron 576, oprawa miękka ze skrzydełkami.

Od Wydawcy:  Pierwsza część fenomenalnej TRYLOGII BIAŁEGO MIASTA, pełnej mrocznych rodzinnych tajemnic, baskijskiej kultury i tradycji. Mieszkańcami hiszpańskiej Vitorii wstrząsa wiadomość o podwójnym morderstwie, łudząco podobnym do brutalnych seryjnych zbrodni sprzed dwudziestu lat. W tym samym czasie na swoją pierwszą przepustkę z więzienia ma wyjść skazany za tamte zabójstwa Tasio Ortiz de Zárate. Wracają stare obawy i strach, ludzi zaczyna ogarniać przerażenie. Unai López de Ayala, „Kraken”, śledczy specjalizujący się w profilowaniu kryminalnym, stara się zapobiec kolejnym zabójstwom. Jego metody pracy nie podobają się Albie, podkomisarz, z którą utrzymuje dwuznaczne relacje… Rozpoczyna się wyścig z czasem, niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, a każdy dzień przynosi kolejny zwrot w śledztwie. Seryjny morderca dbający o każdy szczegół makabrycznych zbrodni i profiler, który potrafi dotrzeć do najmroczniejszych zakamarków ludzkiego umysłu. Który z nich wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko? Fascynowała mnie dziwna symetria wydarzeń. Podwójne ofiary, w wieku kończącym się na zero albo na pięć… Zabójca i policjant o identycznym wyglądzie… To, że morderstwa ustały, kiedy Tasio trafił do więzienia, i to, że zostały wznowione, kiedy miał z niego wyjść… Fascynowała mnie i – przyznam szczerze – spędzała mi sen z powiek.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress