STANISŁAW BUBIN
Nową powieść Wojciecha Wójcika, „Piąty akt”, przeczytałem z zainteresowaniem większym niż wszystkie jego wcześniejsze, a trochę tego było. Nie dlatego, że tamte były słabsze – autor niezmiennie utrzymuje wysoki poziom – lecz dlatego, że ta najnowsza udała mu się wprost znakomicie. Po raz kolejny Wójcik perfekcyjnie obronił się przed zaszufladkowaniem w kategorii książek kryminalnych. Jego nowy utwór wymyka się tradycyjnym klasyfikacjom, gdyż jest kryminałem (ale nie tylko), reportażem wojennym (ale nie tylko), dramatem z życia teatru (ale nie tylko), no i romansem. Tym ostatnim bodaj w najmniejszym chyba stopniu, choć emocji tam nie brakuje. Dodałbym jeszcze szeroką sferę obyczaju, z czego można wyciągnąć wniosek, że „Piąty akt” to dzieło pojemne, pełne różnorakich wątków, budzące ogromną ciekawość, życiowe. O dwóch teatrach – życia i wojny.
Autor kryminałów, który zbrodnie i dochodzenia traktuje jako pretekst do pokazywania różnych sfer przeszłości i teraźniejszości zasługuje z wielu względów na uwagę czytelników. U Wojciecha Wójcika życie nie jest jednowymiarowe, a bohaterowie są – jak my wszyscy – dość skomplikowani, każdy ma swoje tajemnice i kieruje się złożonymi motywacjami. W „Piątym akcie” autor pokazał to doskonale.
W warstwie faktów sprawa wydaje się dość prosta. Grupa młodych ludzi, studentów ostatniego roku warszawskiej Akademii Teatralnej, pod opieką swojej mentorki, Joanny Burzyńskiej, przygotowuje w Teatrze Stołecznym w Pałacu Kultury przedstawienie dyplomowe, poświęcone życiu i dokonaniom wybitnej aktorki Niny Seneki – aktualnie sędziwej, bo dobiegającej setki weteranki filmu i teatru. Spektakl ma być swoistym hołdem złożonym muzie dramatu, Melpomenie, no i aktorce, która w czasie wojny jako młodziutka, piękna dziewczyna wykonywała wyroki śmierci na hitlerowskich kolaborantach. Wszystko przebiega sprawnie i wygląda na to, że prapremiera będzie ogromnym sukcesem młodzieży teatralnej. Do tego momentu machina artystyczna działa profesjonalnie, młodzi aktorzy pełni są zapału i cieszą się, że wybitna Nina Seneka będzie ich obserwować z wózka inwalidzkiego w pierwszym rzędzie.
To jednak dopiero punkt wyjścia. Narracja znacznie komplikuje się, gdy podczas galowego występu, pod sam koniec przedstawienia, w scenie likwidacji szmalcownika w kawiarni Kolorowa wzburzona Seneka opuszcza widownię. Co ją tak zdenerwowało? Dlaczego opiekun musiał ją natychmiast wywieźć, nim opadła kurtyna i zaczęły się oklaski i okolicznościowe przemówienia? I gdzie zniknęła pani Joanna, opiekunka roku i autorka scenariusza? Studenci byli w szoku, nie wygłosili peanów na cześć Seneki, nie podziękowali swoim profesorom, zrobiło się wielkie zamieszanie. Nie minęło wiele czasu, gdy wybuchła prawdziwa „bomba” – w jednej z luksusowych garderób znaleziono zwłoki Joanny Burzyńskiej. Nagiej, w wannie pełnej wody i piany. Z pływającym i podłączonym do prądu radiem! Czy to był zwyczajny wypadek? Odbiornik sam wpadł do wody i poraził ją prądem czy też do nieszczęścia ktoś się przyczynił? I dlaczego wybitna nauczycielka sztuki teatralnej brała kąpiel w czasie spektaklu? A może jednak ktoś ją zamordował w tak wyrafinowany sposób, co by oznaczało, że sprawcą mógł być ktoś z zespołu?…
Każdy, kto zna rozplotkowane i żądne sensacji środowisko teatralne dobrze wie, jakie poruszenie wywołała ta nagła śmierć w teatrze. Powszechnie znanej, choć kontrowersyjnej postaci. Na miejscu pojawili się policjanci, technicy kryminalistyki, prokurator. W takich warunkach o normalnej pracy artystycznej nie było mowy. Sztuka spadła z afisza, miesiące pracy młodego zespołu poszły na marne. Co więcej, obsada przedstawienia dowiedziała się, że Nina Seneka wydała kategoryczny zakaz wystawiania sztuki na jej temat. Dlaczego, skoro wcześniej zaakceptowała scenariusz Burzyńskiej? Co ją uraziło? O co w tym wszystkim chodziło? Czy szlaban postawiony przez Senekę miał jakikolwiek związek ze śmiercią reżyserki? W powieści, co jest dość charakterystyczne dla tego pisarza, nie pojawia się typowy śledczy, doświadczony policjant z (ewentualnie) jakimiś nałogami i prokuratorem-służbistą nad sobą. Na tym polega nietypowość kryminałów Wójcika. Policji i prokuratury prawie nie ma w książce, jako że wyjaśnianiem zagadki (nie używam słowa zbrodni, gdyż wciąż nie wiadomo, czy to był wypadek, czy klasyczny mord w stylu Agathy Christie) postanowili zająć się sami studenci… sorry, studentki – Wanda, Karolina i Kaśka. Dziewczyny zdecydowały się poznać prawdę o Senece, o tym, co wydarzyło się w 1943 roku w café Kolorowa, gdzie w imieniu zbrojnego podziemia młodziutka Nina wykonała (rzekomo czy naprawdę?) wyrok śmierci na szmalcowniku. W tym celu pojechały do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Konstancinie. Wanda, odtwórczyni głównej roli w przedstawieniu, intuicyjnie wyczuwała, że odkrycie tajemnic z czasów okupacji może łączyć się z treścią zawartą w dodatkowym, piątym akcie ich sztuki. Szkopuł w tym, że nikt tego piątego aktu nie widział i nie czytał, w scenopisie były tylko cztery, lecz na jego istnienie i zamiar wstawienia go do przedstawienia wskazywały zamówione przez profesorkę kolejne dekoracje. Czy właśnie to wywołało wściekłość sędziwej aktorki? Dlaczego w interpretacji życiorysu Seneki pani profesor Burzyńska nieoczekiwanie zaczęła używać słowa „czyściec”, zamiast standardowej antynomii „piekło-niebo”? O co tu chodziło? Czy staruszka mogła wynająć zabójcę, żeby nie doszło do wystawienia piątego aktu? Myśl wydawała się na pozór skrajnie absurdalna, lecz nie wolno było zapomnieć, że Seneka w młodości strzelała do zdrajców i kolaborantów, więc i na starość mogła pomyśleć o takim rozwiązaniu, żeby tylko jej tajemnice nie ujrzały światła dziennego.
Swoje śledztwo zaczął też prowadzić oświetleniowiec teatralny Adam – z atrakcyjną i inteligentną asystentką Klaudią. Zawarł w tej sprawie nieformalną umowę z szefem teatru, Sikorskim. Dyrektor dał mu zgodę na przepytanie wszystkich pracowników sceny i współpracowników, bo był niezadowolony z tempa dochodzenia. Uważał, że policja działa ślamazarnie, a on chciał jak najszybciej dowiedzieć się, kto zabił Burzyńską. Rzecz jasna oświetleniowiec nie czuł się komfortowo w roli prywatnego detektywa, lecz schlebiało mu, że dyrektor docenił jego inteligencję i umiejętność kojarzenia faktów, a zebrane informacje powoli zaczynały mu układać się w spójną całość. On też intuicyjnie wyczuwał, że zło czai się blisko zespołu i że śmierć w wannie nie była przypadkowa, a początki tej sprawy sięgały w przeszłość – i tę daleką, i tę całkiem niedawną.
Dwutorowe śledztwo, ogarniające wydarzenia bieżące, to zaledwie jedna strona konstrukcji „Piątego aktu”. Jest i druga, równie frapująca, sięgająca czasów wojny i okupacji. Wojciech Wójcik poprowadził narrację w przeplocie teraźniejszości i historii. W przedstawieniu teatralnym Nina Seneka w 1943 roku zabiła swojego ukochanego i zarazem konfidenta, Leo Koładkę ze Lwowa, który wydał na śmierć Żydówkę Ginę Blum. Dlaczego więc wściekła Seneka opuściła widownię i zakazała wystawiania sztuki, skoro od zakończenia wojny we wszystkich informacjach na jej temat wyrok na szmalcowniku traktowany był jako całkowicie pewny i sprawdzony? Wójcik pokazuje, że w kwestii niektórych życiorysów nic do końca nie może być jasne i że niekiedy prawda spoczywa znacznie głębiej niż nam się wydaje. A co, jeśli wtedy, w czasie wojny również odgrywano pewne przedstawienia – na użytek Niemców i zniewolonej polskiej ludności? Leopold Koładko był kochankiem Niny, lecz czy na pewno szmalcownikiem? A może głęboko zakamuflowanym partyzantem, członkiem zbrojnego podziemia? I czy w kawiarni rzeczywiście doszło do zamachu? Może aktorzy tamtego wydarzenia mieli w ustach woreczki z krwią bydlęcą albo kurzą, a w pistoletach ślepe naboje? Może niektóre pogrzeby były sfingowane? Co się później działo w Legionowie? Jaką rolę w okupacyjnej historii Niny Seneki odegrał reżyser propagandowego nazistowskiego filmu „Ende der Welt”, esesman Fegefeuer? Czy dlatego Joanna Burzyńska zamierzała w piątym akcie stworzyć dla Seneki czyściec? Z udziałem Jadwigi, jej chorej na gruźlicę siostry?… Kto by – poza Seneką – domyślił się, że Fegefeuer to po niemiecku czyściec? Jaką rolę w tym wszystkim odegrały stare filmy na taśmach celuloidowych? I wreszcie – kim był w życiu aktorki człowiek o nazwisku Leon Kwasigroch?
„Piąty akt” Wojciecha Wójcika nie jest powieścią kryminalną sensu stricto. Już w trakcie mnożenia tych licznych wątpliwości widać wyraźnie, że historia opowiedziana w książce brzmi sensacyjnie, ale daleko jej do typowego kryminału. W trakcie lektury nasuwają się natomiast skojarzenia z prawdziwymi postaciami okresu wojny, choćby z Igo Symem czy Iną Benito, aktorami podejrzewanymi o kolaborację z hitlerowcami i zdradę polskiego państwa podziemnego. Wojskowy Sąd Specjalny ZWZ wydał wyrok śmierci na Igo Syma za współpracę z okupantem i granie w tzw. jawnych, niemieckich teatrach. W marcu 1941 roku aktor zginął z rąk zamachowców, natomiast Ina Benita, która współpracowała z kontrwywiadem Armii Krajowej, długo musiała się bronić przed zarzutami zdrady. W najlepszym razie groziło jej ogolenie głowy i wysmarowanie smołą, w najgorszym – zastrzelenie za kontakty z oficerami Wehrmachtu i SS. Pochopne wydawanie wyroków było, niestety, codziennością okresu okupacyjnego, dlatego w książce Wójcika tak często pojawia się słowo „rzekomo”. Nie wszystko było takie proste, jak się wydawało, a długie cienie wojennych wydarzeń przez wiele lat kładły się na powojenną rzeczywistość. Łatwo było oceniać i krzywdzić, dowodów brakowało, świadkowie ginęli, dokumenty znikały, toteż zdarzało się, jak w „Piątym akcie”, że wojna przypominała o sobie i o swoich dzieciach nawet po kilkudziesięciu latach od jej zakończenia. Autor świetnie ukazał taką sytuację, z należytą starannością przeprowadził wiwisekcję zdarzeń, konfrontując to, co było rzeczywistym udziałem bohaterów, z tym, co o tych wypadkach sądziliśmy przez długie lata. Przykład Niny Seneki jest tu najbardziej wymowny.
Czy młode bohaterki, absolwentki Akademii Teatralnej, współczesne dziewczyny, są w stanie zrozumieć złożoność i niejednoznaczność historii, presję wojennych wydarzeń i emocji? Czy wyjaśni się prawdziwy powód śmierci Joanny Burzyńskiej w świecie pełnym niuansów, skomplikowanych relacji, wzajemnych zależności, mrocznych stron i głęboko skrywanych uczuć? Jak kiedyś młoda Nina Seneka dla zdobycia roli gotowa była na wszystko, tak teraz, dla zaspokojenia żądzy i zdobycia pieniędzy, inni też uczynią każdą podłość i zdobędą się na zdradę. Czasy się zmieniają, charaktery ludzkie… prawie wcale. Powiem jeszcze, że finał książki jest nieprzewidywalny, bo dojście do prawdy nigdy nie jest łatwe. Ani wtedy, ani teraz. Czasami potrzebny jest dopiero piąty akt, żebyśmy dostrzegli głęboki wpływ historii na ludzkie życie i na sztukę.
O autorze: WOJCIECH WÓJCIK (na zdjęciu powyżej) urodził się w 1981 roku w Warszawie. Po studiach na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego pracował jako dziennikarz sportowy, a od kilku lat jest zatrudniony w administracji publicznej. Interesuje się sportem, głównie piłką nożną i baseballem. Pasjonat turystyki górskiej, żeglarstwa i krajoznawstwa rowerowego. W wolnych chwilach chętnie podróżuje rowerem. Napisał powieści „Nikomu nie ufaj”, „Garść popiołu”, „Jezioro pełne łez”, „Młoda krew”, „Miałeś tam nie wracać”, „Himalaistka”, „Dziedzictwo von Schindlerów”. W 2021 wydał w Zysk i S-ka „Kurs na śmierć” i „Krwawe łzy”; w 2022 „Trzecią szansę” i „Martwą wodę”; w 2023 – „Odmęty śmierci” i „Bilet dla zabójcy”; w kwietniu 2024 „Jęk zamykanych bram” (do dostania na https://sklep.zysk.com.pl/manufacturer/wojcik-wojciech). Recenzje i wywiad z autorem można przeczytać w LADY’S CLUB w sekwencji Pan Book na stronie https://ladysclub-magazyn.pl/category/pan-book/.
Wojciech Wójcik, „Piąty akt”. Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl), Poznań 2024. Stron 584, oprawa miękka ze skrzydełkami. Premiera 22 października 2024. Książkę można zamówić w księgarni wydawcy na stronie https://sklep.zysk.com.pl/piaty-akt.html. Dzięki życzliwości Zysk i S-ka Wydawnictwa mamy dla Was 3 egzemplarze tego kryminału. Poniżej nasz tradycyjny konkurs z jednym pytaniem.
KONKURS CZYTELNICZY
Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Wojciecha Wójcika „Piąty akt”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie: Czyim zięciem był Igo Sym, zanim stał się symbolem okupacyjnej zdrady? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
REGULAMIN
1. Nagrodami w konkursie są 3 egzemplarze książki Wojciecha Wójcika „Piąty akt”, ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.
2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.
3. Rozdanie trwa od 11 listopada 2024 roku do wyczerpania nagród.
4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.
5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie: Czyim zięciem był Igo Sym, zanim stał się symbolem okupacyjnej zdrady?
6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.
7. Wyniki zostaną ogłoszone pod recenzją książki na stronie LADY’S CLUB.
8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie wraz z odpowiedziami na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.
ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: Czyim zięciem był Igo Sym, zanim stał się symbolem okupacyjnej zdrady? Odpowiedź: Igo Sym był aktorem polskiego, austriackiego i niemieckiego kina. W czasie okupacji zlikwidowany został przez polskie podziemie za współpracę z Niemcami. Nim rozpoczął karierę aktorską, miał za sobą nieudane małżeństwo z córką słynnego polskiego malarza i akwarelisty Juliana Fałata. Zaczęło się od tego, że w czasie I wojny światowej, latem 1917 roku, został poważnie ranny. Do zdrowia dochodził w szpitalach w Lublanie i Bielsku oraz w sanatorium płuc w Bystrej, gdzie znajdowała się słynna Fałatówka. Właśnie w Bystrej poznał mieszkającą w pobliżu Helenę Fałatównę, córkę Fałata i Włoszki Marii Luizy Comello Stuckenfeld. 20 czerwca 1920 w kościele św. Aleksandra w Warszawie porucznik Sym ożenił się z Heleną Ritą Zdzisławą „Kuką” Fałatówną. Przez pierwsze miesiące małżonkowie tworzyli szczęśliwą parę, a Julian Fałat darzył zięcia sympatią. Po roku związek Symów zaczął się jednak psuć ze względu na różnice charakterów Karola i Heleny – on jako żołnierz był człowiekiem konkretnym, a „Kuka” miała duszę artystki. Nawet narodziny synka na początku 1922 nie pogodziły skłóconej pary. 23 czerwca 1923 orzeczony został ich rozwód z winy Heleny z Fałatów Symowej. Rok później Helena wyszła za mąż za prawnika Mariana Józefa Niemczewskiego, z którym miała dwoje dzieci: Lucynę i Lucjana. Decyzją Sądu Powiatowego w Bielsku 5 maja 1923 przyznano jej też opiekę nad synem Julianem Piotrem, choć chłopiec większość czasu spędzał z dziadkiem Julianem Fałatem w Bystrej. Był utalentowany muzycznie, lecz często chorował. Zmarł 20 października 1929 w Warszawie w wieku siedmiu lat. Śmierć syna pogrążyła „Kukę” w rozpaczy i pogłębiła jej uzależnienie od alkoholu i morfiny. 16 marca 1931 wyskoczyła z trzeciego piętra mieszkania przy ul. Senatorskiej 19. Nie udało się jej uratować, zmarła w wieku 30 lat. Jej były mąż w 1925 został aktorem filmowym i przyjął pseudonim artystyczny Igo. Nazywano go „polskim Rudolfem Valentino”. Stał się gwiazdą nie tylko polskiego, ale i austriackiego i niemieckiego kina, a także popularnym w Warszawie artystą rewiowym. Zaprzepaścił swoją karierę współpracą z Niemcami w czasie okupacji. Był dyrektorem jawnego, koncesjonowanego przez okupanta Teatru Miasta Warszawy, prowadził też kino nur für Deutsche Helgoland, werbował aktorów do antypolskiego filmu „Heimkehr”. Jako zdrajca w imieniu polskiego państwa podziemnego 7 marca 1941 został zlikwidowany przez zespół bojowy kontrwywiadu Okręgu Warszawa-Miasto ZWZ w swoim mieszkaniu przy ul. Mazowieckiej 10 w Warszawie. Książki otrzymują: 1) Marta Borkowska, Zgierz; 2) Marta Dąbrowska, Jędrzejów; 3) Joanna Pokora, Zawady. GRATULUJEMY! (wpis z 18 listopada 2024)