STANISŁAW BUBIN
Główne niebezpieczeństwo w recenzowaniu kryminałów polega na tym, by nie zapędzić się zbyt daleko w streszczaniu i zachwytach, bo niechcący można odsłonić za dużo i pozbawić czytelnika przyjemności z samodzielnego delektowania się lekturą i poszukiwania sprawcy. Z podobnym problemem boryka się zresztą sam autor, który wprawdzie sprawcę zna od początku, ale musi go sprytnie ukrywać przed nami, żeby książka miała sens, a finał wypadł zaskakująco i okazale.
Te wstępne uwagi odnoszą się także do Letargu, debiutanckiej powieści Kamila Piechury, którą uraczyło nas niezawodne Wydawnictwo INITIUM, specjalizujące się w thrillerach wysokiej klasy. Wydawca zaufał młodemu, 24-letniemu autorowi, więc mnie, czytelnikowi, nie pozostało nic innego, jak tylko zaufać wydawcy. Nie żałuję, całość świetnie się skomponowała. Na rynek trafił właśnie debiutant zaskakująco dojrzały, z niezłym warsztatem literackim, który – jestem co do tego całkowicie przekonany – będzie rozwijał się z książki na książkę, regularnie powiększając grono swoich wielbicieli. Na razie trudno byłoby jeszcze okrzyknąć go polskim Stephenem Kingiem, ale narodziny gwiazdy są przed nami – Kamil Piechura niewątpliwie słuszną obrał drogę, żeby wybić się na autorską samodzielność.
Akcja Letargu rozgrywa się w Krakowie, a głównym bohaterem jest architekt Adam Lanke, który wiedzie ustabilizowane życie u boku kochającej żony Alicji i dwójki dzieci, Daniela i Oliwii. Jednak piątego kwietnia spokój rodziny został zburzony w czasie zwykłego sobotniego wyjazdu na zakupy. Do galerii handlowej wpadł uzbrojony wariat i zabił kilkanaście osób. Polski Breivik, krzyczały media. Po tej masakrze w rodzinie Lankego nic już nie było takie jak przedtem. Zwyczajne przedpołudnie przerodziło się w koszmar, choć w samej galerii nikt z rodziny Adama bezpośrednio nie ucierpiał. Zranione zostały jednak dusze rodziny, w serca wszystkich wkradł się potworny strach. O siebie, o najbliższych. Echa kolejnych wystrzałów z pistoletu rozchodzące się po galerii, panika i okrzyki czternastu ginących osób, w tym dzieci, zapoczątkowały serię makabrycznych wydarzeń, które wprost uderzyły w rodzinę architekta. Zbrodnia zrodziła kolejną zbrodnię. Pasmo straszliwych wydarzeń wciągnęło Lankego i jego bliskich w otchłań obłędu. A może to wszystko wydarzyło się przed masakrą? Jaka naprawdę była kolej rzeczy?
Mówisz pan obłęd?! Czy to możliwe? Oczywiście, jak najbardziej. Nie z takich powodów ludzie wpadali w depresję i wariowali!… I bardzo często zbrodnia powodowała kolejną zbrodnię.
Skąd to wszystko wiemy? Z bezpośredniej relacji Adama Lankego. Adam jest na terapii. Gdzieś, w jakimś miejscu, może w prywatnej klinice, może w swoim luksusowym domu. Doktor Loewnau, psycholog, zalecił mu, by zasiadł do pisania autobiografii. Adam powątpiewa w skuteczność tej metody, zwłaszcza że Loewnau nakazał, by spisał wszystko, każdy detal, każdą myśl, choćby najbardziej absurdalną. Adam, posłuszny pacjent, nie dyskutuje, bierze zeszyt i zapisuje kartki pamiętnika. Ale czy to jest na pewno gabinet terapeutyczny? Czy Adam przebywa w domu bez klamek? Być może proces żmudnego zapisywania życia odbywa się w wygodnej willi, gdzie za ścianą jest ukochana Ala, która właśnie śpi. Ale dlaczego narrator mówi, że Alicja zasnęła kilka dni temu i do tej pory nie wyszła z sypialni? Dlaczego Adam długo ściera krew z dywanu? I gdzie w tym czasie znajduje się Daniel, ich dorastający, kochany synek Danny? Rzekomo u przyjaciela ze studiów, Mosa… Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa pluszowy miś, z którym Adam odbywa monologi? Ptyś, ulubiony pluszak Oliwii, nie może przecież mówić, Adam wie doskonale, że nie może, lecz mimo to prowadzi z nim dialogi. Na głos czy po cichu? Ptyś kiwa głową, dzwoni dzwoneczek zawieszony na jego szyi, lecz dzwoni tylko chyba w mózgu Adama, pacjent irytuje się, nie chce słyszeć tego nieznośnego dźwięku. Dlatego postanawia zdyscyplinować się i zaczyna pisać opowieść od początku, od swojego dzieciństwa. Wraca wspomnieniami do ojca i matki, przeskakuje myślami do przyjaciół ze studiów, Roberta Mosa i Wiktora Abrama, do baru Duwal przy ulicy Grodzkiej w Krakowie, gdzie poznał Alicję. Później jest o kameralnym ślubie, pierwszym samochodzie, działce na obrzeżach Krakowa, wygodnym domu i słodkich dzieciach. O własnym letnisku nad jeziorem… Sielanka trwa aż do tej feralnej wiosennej soboty, która zaczęła się niewinnie bitwą na poduszki, a skończyła strzelaniną w galerii.
W tym momencie opowieść gęstnieje, zmienia charakter. Coraz częściej wypadki naświetlane są z kilku perspektyw, bo narracji Adama nie możemy już ufać bezkrytycznie. Jest zbyt poszarpana i mroczna, jakby stan umysłu pamiętnikarza pogarszał się. Dlatego wypowiadają się też inni. Muszą się wypowiadać, relacja Adama staje się niezborna. Z kawałków fabuły układamy więc swój własny obraz wydarzeń.
W którym momencie na normalną, radosną rodzinę opadła płachta śmierci? Od czego to się zaczęło? Od śmierci córeczki? Dlaczego zdrowo myślący do tej pory ojciec rodziny nie poradził sobie z traumatyczną sytuacją? Kiedy uznał, że nie może już normalnie żyć w obliczu niewyobrażalnej straty? Że musi ukarać wszystkich winnych, z sobą włącznie! Nikt już nie będzie radosny i beztroski, gdy wokół tyle nieszczęść! Jeśli okrutny los zabrał mu dziecko – nic już nigdy nie będzie takie samo. Krzywda musi być rozłożona proporcjonalnie na wszystkich. Na każdego, komu wydaje się, że jest szczęśliwy i może żyć bez poczucia winy. Dlaczego tylko kraje Zachodu miały zamachy terrorystyczne, takie jak zburzenie wież World Trade Center czy atak norweskiego masowego mordercy Andersa Breivika na wyspie Utøya niedaleko Oslo? Dlaczego Polska ma być gorsza? Czy Kraków jest złą miejscówką na przeprowadzenie takiej zbrodni? Galeria handlowa to przecież doskonałe siedlisko dla psycholi. Tyle pozornie niewinnych osób, tylko działać, tylko zabijać!…
Kamil Piechura umiejętnie wprowadził nas w klimat miejsca i rodziny, którą zatruły opary zbrodni. Każdy może prześledzić, jak szczęście i miłość zamieniają się niezauważalnie w ułomność, w chorobę i cierpienie duszy. Przeglądamy się męczeństwu bohatera jak w lustrze, obserwujemy jego powolny upadek. Sceny realistyczne przeplatają się z widzeniami, fantasmagoriami, wizjami, ocieramy się o śmierć. Poczucie odpowiedzialności za rodzinę, życie bliskich, za ulotną, jak się okazało, gwarancję bezpieczeństwa przygniata bohatera niczym głaz. Niczego już nie możesz być pewny, człowieku, nic nie jest ci dane raz na zawsze, twoje życie może zmienić się w ułamku sekundy. Dziś jest dziś, a jutra nie będzie. Ktoś zabierze życie bliskiej ci osobie, więc masz prawo zabrać życie komuś innemu. Jeśli tylko tak postanowisz. Porządek moralny jest fikcją, prawo można naginać do woli, słabość zamienić w pokaz siły. Jeśli tylko będziesz miał broń i uznasz, że jutra ma nie być – niech całe to przeklęte jutro pochłonie ciemność. Autor doskonale operuje nastrojami i potrafi zaskakiwać. Rzadki dar! Podpowiada, nad czym warto się zastanowić. Nad wiarą, nad drugim człowiekiem, nad brakiem pewności w życiu, nad kruchym bezpieczeństwem… Dużo podpowiedzi i przemyśleń, jak na tak młodego autora. Dzięki sprytnym posunięciom konstrukcyjnym my, czytelnicy, też wpadamy w letarg i tracimy orientację, kiedy należy głównemu bohaterowi współczuć, kiedy go znienawidzić. Napięcie rośnie, a wraz z nim świadomość, że coś jest nie tak! Zbyt często Adam Lanke dopytuje doktora, czy wszystko z nim jest dobrze, za często bierze ołówek i rysuje na kartce czarne monstra. Czy w takim momencie jesteśmy gotowi zobaczyć śmierć z bliska? Czy można spokojnie przygotować się na utratę bliskich? Jednego po drugim?
Jedno jest pewne – pod koniec książki musicie przygotować się na spory szok, przecież to thriller!…
PS. Autor powieści wyraźnie mierzy wysoko, bo nie wykluczył, że doczeka się przekładu na angielski. Akcja powieści rozgrywa się w Krakowie, jednak imiona i nazwiska bohaterów zdecydowanie wybrane zostały pod odbiorcę zachodniego: Oli pada częściej niż Oliwia, Danny lub Dan pojawia się zamiast Daniela, Ad zamiast Adama. Psycholog nazywa się Loewnau, a główny bohater Lanke, palacze zaś palą fajki marki winston i lucky strike. Bardzo to manieryczne i sprawia momentami dziwaczne wrażenie. Może jednak niepotrzebnie się czepiam, bo znajomy Henryka Lankego, pan Jurek z Bielska-Białej, nosi ksywkę Pompa, a swoje pierwsze auto jego syn Adam kupił w Nowym Sączu. Mimo tych drobiazgów książkę czyta się bardzo dobrze. Polecam ją miłośnikom gatunku z pełnym przekonaniem!
KAMIL PIECHURA urodził się w 1998 w Limanowej, mieszka w Krakowie. Absolwent Politechniki Krakowskiej, specjalista w branży IT. Wielbiciel thrillerów i horrorów, zwłaszcza Stephena Kinga i Jacka Ketchuma. Powieść Letarg, thriller psychologiczny, jest jego debiutem. W wolnych chwilach szkoli grę na gitarze i pochłania nowości literackie. Aktualnie kończy pisać drugą powieść, którą w najbliższych tygodniach będzie redagował wraz z wydawnictwem. Twórczość literacka to jego pasja, chciałby w przyszłości zostać zawodowym pisarzem. W popularnym portalu książkowym Lubimy Czytać jego debiut uzyskał wysoką ocenę 7,2 na 10 możliwych (https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5002351/letarg).