NASZA RECENZJA
STANISŁAW BUBIN
Ewa Kassala kontynuuje serię powieści wychwalających kobiecą moc i potęgę. Chwała jej za to, bo nigdy dość podkreślania, że kobiety to siła niezwykła i zarazem pierwiastek boski zmieniający świat. Tak było kiedyś i tak jest teraz.
AUTORKA ZNALAZŁA PATENT na opowieści o wspaniałych niewiastach ze starożytności. Po Żądzach Kleopatry, Boskiej Nefretete i Hatszepsut (cała seria egipska ukazała się po polsku, angielsku i hiszpańsku), dostaliśmy teraz zaproszenie do kręgu niezwykłych kobiet ze Starego Testamentu. Królowa Saby jest pierwszą powieścią z tego cyklu (też już przetłumaczoną na hiszpański i angielski), a w listopadzie tego roku ukaże się Maria Magdalena. Z podtytułem Kapłanka, dama, apostołka.
WIELBICIELI KSIĄŻEK EWY KASSALI (to rodowy pseudonim Doroty Stasikowskiej-Woźniak) stale przybywa. Nie jest to, wbrew pozorom, literatura kobieca, nie powinno się zresztą używać takiego pojęcia, bo nic nie znaczy. Książki są do czytania – albo nie. Albo są dobre, albo do niczego. Powieści Ewy Kassali są staranne, ładne, oparte na źródłach i weryfikowane u specjalistów. Można się z nich dużo dowiedzieć, przy czym nie tracą nic z dobrej, wciągającej literatury. Kiedy czytamy Królową Saby, widzimy ją obrazami, jakbyśmy śledzili film historyczny. Dlatego użyłem określenia, że to proza ładna. Sięgamy po nią, żeby oderwać się od rzeczywistości, od zwyczajnych kłopotów. Zachęcają nas do tego na przykład wspomnienia proroctw Saby, niegdyś przecież, jeszcze w minionym wieku, tak popularnej lektury. Może w dzieciństwie babcia nam o nich mówiła? I zaraz pierwsze zaskoczenie: Saba to nie było imię, lecz państwo, którym rządziła Makeda, leżące po dwóch stronach Morza Czerwonego, tam, gdzie współcześnie znajdują się Erytrea, Etiopia i Jemen. Więc chodzi o proroctwa Makedy, królowej Saby, w starożytności jednego z najbogatszych państw regionu. Wiedzieliście?
MAKEDA RZĄDZIŁA SABĄ, a w Izraelu na tronie zasiadał starszy od niej król Salomon. Makeda i Salomon spotkali się, bo tak musiało być, takie były przepowiednie. On młody, przystojny, mądry i idealny. Ona przepiękna i też mądra. Nieprzeciętny rozum i nieziemska uroda. Musiała więc z tego spotkania wyniknąć miłość – i była miłość! Ona mu była przeznaczona, wiedziała o tym, wyśniła to uczucie. O ileż słodsza jest miłość Twoja od wina, a zapach Twych olejków nad wszystkie balsamy – wyznał namiętny Salomon.
Z ich związku narodził się Menelik, przyszły twórca wielowiekowej dynastii. Królowa oddała królowi trzy cudowne noce, które w Pieśni nad pieśniami zapisały się na wieczność.
W powieści poznajemy Salomona, kiedy Makeda ma pięć lat i zaczyna mieć wizje. Opowieść rozwija się równolegle i w Sabie, i Izraelu. Przypatrujemy się najpierw zdarzeniom na dworze króla Dawida, ojca Salomona, i na dworze Saby, rządzonej przez króla Nikala, ojca Makedy. Ona dorasta, kapłanki Pani Księżyca pomagają jej kształcić się, dowiadujemy się, na czym polegały wizje dziewczyny. Akcja rozwija się niespiesznie, wręcz majestatycznie, jak na arystokratyczne rody przystało. Tylko czasami ulega przyspieszeniu, gdy pojawia się skrytobójca ze szramą na twarzy, gdy przyjaciel z dzieciństwa, Den, usiłuje zgwałcić Makedę, gdy wybuchają konflikty zbrojne.
NAMIĘTNOŚCI I INTRYGI BYŁY ZAWSZE, tamten świat też nie był od nich wolny. Autorka podsuwa nam dowody ze Starego Testamentu, etiopskiej księgi Kebra Nagast i wielu innych źródeł. Jakby chciała nas przekonać, że tak było naprawdę, że Biblia jest znakomitym świadectwem i niczego nie zmyśla. W takim anturażu władczyni starożytnej Saby musiała być nadzwyczaj piękna, a Salomon najmądrzejszy. I takie też było całe tło: świątynie, kapłanki, boginie, magiczne rytuały, spiski, ogromne bogactwa, karawany, pustynie, mirra i kadzidło, słynne do dziś proroctwa… Ile z nich się spełniło, jaka czeka nas przyszłość? Pamiętajmy jednak, że to proza, że autorka zostawiła sobie całkiem spory margines na fantazję, interpretację i magię, na elementy baśniowe, księżycowe, na umiejętnie dawkowany feminizm, na szczyptę seksu i wyrażenie własnej niezłomnej wiary w potęgę miłości i kobiecości.
ŚWIAT ZREKONSTRUOWANY PRZEZ PISARKĘ niekoniecznie był tak idealny, ale czy nam to przeszkadza? Potrzebujemy nowych baśni nad baśniami. Wszystkie wątki i ewentualne wątpliwości Ewa Kassala umiejętnie uwarzyła w tyglu literackim i dlatego tę książkę tak dobrze się czyta. Bo w trakcie lektury można marzyć. Bo przekaz jest estetyczny i przyjemny. Bo pozytywny i wzmacniający. Oparty o wiedzę historyczną. Warto wziąć do ręki tę artystyczną mozaikę, złożoną z obrazów mieniących się tysiącami barw i pachnących jak kwiaty w ogrodzie królowej Saby.