Wzywam na pomoc Jacka Reachera

ADAM ZDANOWSKI. Recenzja kryminału Lee Childa Czas przeszły.

To chyba trochę niesprawiedliwe, lecz nie mam pomysłu, jak się z tym uporać. Chodzi o oceny, jakie wystawiam większości książek Lee Childa. Gdybym był jego nauczycielem, pewnie chłop zżymałby się na mnie i skarżył rodzicom, że się na niego uwziąłem. A jest odwrotnie.

Nie marudzę nad prostotą, nie narzekam na przewidywalność, nie nudzę się, pochłaniam opowieść w jeden, góra dwa wieczory, a gdy widzę nową, po prostu kupuję i zawsze (albo prawie zawsze) daję ocenę dobrą. Tylko dobrą. Nie arcydzieło, nie wyśmienita uczta intelektualna, nawet nie „porywająca. Nie, nic z tych rzeczy. Dobrą i już. Mógłbym rzec, że dlatego, że za każdym razem Lee Child pisze na nowo tę samą historię o przerośniętym byłym majorze żandarmerii wojsk lądowych amerykańskiej armii. Tyle że za każdym razem pochłaniam tę historię na raz, z wypiekami na twarzy, pomrukując z zadowolenia. Jak mawiał inżynier Mamoń? Najbardziej lubimy te piosenki, które już słyszeliśmy. Oczywiście! To truizm, który w przypadku opowieści o przygodach kryminalnych Jacka Reachera sprawdza się w stu procentach. Prawdopodobnie gdyby nie ten zarysowany grubą kreską schemat, nie zaakceptowałbym tego cyklu. Podobnie jak jakieś idące w miliony rzesze fanów Lee Childa na całym świecie.

Dlaczego tak jest? Jack Reacher to opoka, archetyp ukochanego przez zwykłych ludzi mściciela. Człowiek, którego zasady i sposób postępowania dają gwarancję, że zło zostanie ukarane, często w sposób nie do zaakceptowania przez wymiar sprawiedliwości (skrępowany, skorumpowany, niewydolny, nierychliwy, niesprawiedliwy, służący wyłącznie bogatym – niepotrzebne skreślić). Reacher jest prosty jak życie w wojsku. Ale nie prostacki. Ma w sobie coś, co dawno utraciła większość bohaterów literackich – ma kompas moralny i proste, zrozumiałe, jasne zasady. Większość wątpliwości, z którymi musi się zmierzyć, związana jest z wyborem drogi na rozstajach: w prawo czy w lewo? Cała reszta jest zwykłym następstwem tego wyboru, ciągiem zdarzeń objętych związkiem przyczynowo-skutkowym, bezwzględną realizacja zasady, że my, ludzie, mamy wolną wolę i prawo wyboru. Niektórzy zapominają jednak, że wiąże się to z koniecznością zaakceptowania konsekwencji. Jack nie zapomina. Tak jest również w Czasie przeszłym, dwudziestej trzeciej powieści z cyklu o byłym żandarmie 110. Specjalnej Jednostki Dochodzeniowej US Army.

Jack zawędrował na północny-wschód USA, a zbliżającą się zimę postanowił spędzić w San Diego. Miał do pokonania trasę znad obmywanego falami Atlantyku wybrzeża Maine na kalifornijski brzeg Pacyfiku. Jakieś 3.200 mil z okładem, czyli około 5.150 km z hakiem. To mniej więcej tyle, ile wynosi spacer z Bielska-Białej do Ałmaty w Kazachstanie. Epicka wyprawa, nawet jak na Reachera. Zgodnie ze starym powiedzeniem, każda, nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku, a ten pierwszy krok zamiast do Bostonu zaprowadził go niedaleko, na rozwidlenie dróg nieopodal miasteczka Laconia w stanie New Hampshire. To bardzo dobrze znana Jackowi nazwa. Słyszał ją w rodzinnych rozmowach, widział w wojskowej teczce personalnej i różnych innych dokumentach. Laconia to miejscowość, w której urodził się w ojciec Jacka i gdzie spędził pierwszych siedemnaście lat życia. Jack się skusił i odrobinę zboczył z drogi, aby poszukać śladów swoich przodków, a potem… było jak zawsze. Okazało się, że teraźniejszość może być ciężka do zniesienia, lecz przeszłość niekiedy bywa zabójcza.

Reacher jak zwykle jest sam przeciw wszystkim, Z podniesionym czołem, Dawid i Goliat… No nie, to niezbyt trafne porównanie, biorąc pod uwagę parametry Reachera. A właściwie żadne porównanie nie jest zasadne, bo Jack tworzy własną kategorię szlachetnych bohaterów. Jest klasą sam dla siebie.

I kiedy przychodzi ten moment, że mam dosyć targanych wątpliwościami i rozterkami moralnymi potomków młodego Wertera, dobrych złych poruczników, nawróconych mafiosów albo politycznie poprawnych nudziarzy w rodzaju Supermana, a potrzebuję prawdy, prostych zasad, sprawiedliwości i dobra bez relatywizmu, wtedy wzywam na pomoc Jacka Reachera. I wiem, że będzie dobrze.

Lee Child, Czas przeszły (tytuł oryg. Past Tense), Wydawnictwo Albatros. Str. 448.

POST SCRIPTUM: Ukazała się już nakładem Wydawnictwa Albatros nowa powieść Lee Childa Zgodnie z planem (tom 24. z serii o Jacku Reacherze, tytuł oryginału Blue Moon), a w październiku 2020 ma wyjść Sentinel, 25. powieść z cyklu (we współpracy z braćmi Grantami, którzy pojawią się na okładce jako Andrew Child). Potem, podobno, brytyjski pisarz Lee Child (rocznik 1954) zamierza pójść na emeryturę. Więcej na stronie www.leechild.com.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress