Tak, życie wiedźmy jest naprawdę kołowrotem. Jak życie każdej kobiety… Nastała wiosna, lecz zamiast wybuchu zieleni panuje susza, a wokół mnożą się tajemnice. Dlaczego kamienna baba leży na ziemi? Co wróżą spadające gwiazdy? Jakie sekrety kryją Welesowe źródło i dziewczyna o czerwonych włosach? Wiedma zostaje rzucona w wir nowych przygód w świecie pełnym wodnic, rusałek, utopców, chmurników i zmór. Wplątana w odwieczną walkę pana nieba, Peruna, z władcą podziemi, Welesem, odbędzie najtrudniejszą podróż – do korzeni drzewa życia.
Akcja „Żmijątka” rozgrywa się kilka lat po wydarzeniach przedstawionych w „Krukach”, drugim tomie cyklu o Wiedmie. Biwia jest już doświadczoną, świadomą swojej mocy Wiedmą. Syn Żmija dorósł i rozpoczyna szkolenie z drużyną wojów. W wiosce obok jeziora życie toczy się zwykłym trybem – do czasu, gdy ktoś nie odbierze żertwy przeznaczonej dla Welesa. W trakcie pożegnania zimy pojawi się dziwna przepowiednia. Dzieje się coś dziwnego, moce Wiedmy nie są w stanie zapewnić oczekiwanego deszczu. Z nieba spadają gwiazdy, a Perun zbiera wojska. Niepokoi nie tylko brak żertwy obiecanej Welesowi, lecz także czerwonowłosa dziewczyna o magicznych, urokliwych oczach. Aby straszna przepowiednia się nie spełniła, Biwia musi połączyć swoje moce z mocami innych Wiedm oraz drużyn Lestka i Żmija. Wkraczamy w świat dawnych Słowian, pełen wodników, chmurników, rusałek i zmór. Czy ta książka to już definitywny koniec trylogii? Nie poznamy dalszych przygód Biwii? Krąg domknął się ostatecznie?… Wierzymy, że autorka nie napisała jeszcze ostatniego słowa. Czym nas teraz zaskoczy?
Opinie o książce
Agnieszka Kulbat, autorka cyklu fantasy „Mojra” i thrillera „Bujda”: „Żmijątko” zabierze was w podróż pełną słowiańskich obrzędów, odwiecznych przesądów i wiedźmiego doświadczenia, które Biwia zdobyła, od kiedy stała się Wiedmą. Po tej okraszonej piorunami samego Peruna lekturze posiądziecie wiedzę, o której nie śniło się niejednej szeptusze.
Magda Skubisz, autorka cyklu „Saga rodu Tyszkowskich”: Wartka akcja, charakterna bohaterka i jej nadprzyrodzone moce, które ustępują przed przyrodzonymi: miłością, siłą więzów krwi i troską o słabszych. Czy dar jasnowidzenia jest błogosławieństwem czy przekleństwem? Czy dola Widmy to wyzbycie się przyziemnych pragnień? W magicznym świecie „Żmijątka” ja odnalazłam całkowicie ludzką historię: historię zapracowanej kobiety.
Marcin Patela, iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa: Kunszt Biwii prawie dorównał kunsztowi autorki w przedstawianiu świata „Wiedmy”. Chociaż Monice Maciewicz nie są potrzebne Perunowe strzałki, by zaskoczyć czytelnika powieścią „Żmijątko”.
Nowa powieść MONIKI MACIEWICZ (na zdjęciu) nawiązuje do wcześniejszych książek „Wiedma” i „Kruki”. Pomysłodawczyni książek o Biwii głosami czytelników otrzymała Złoty Płomień Kultury Slavni 2023 – za „Wiedmę”, najlepszą książkę w kategorii debiut literacki. Autorka jest polonistką, logopedką, liderką Teatroteki Szkolnej, członkinią Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Przemyślu. Pasjonatka wczesnego średniowiecza, działająca w grupie rekonstrukcyjnej Czarny Żmij. Blogerka prowadząca Stronę Miłośników Słowiańszczyzny Jesteśmy Słowianami. Jej hobby to również zielarstwo i teatr. Przez wiele lat współpracowała z teatrami amatorskimi w Przemyślu, pisząc i reżyserując sztuki teatralne. Zadebiutowała zbiorem dla dzieci „Bajki pełne marzeń”. Jej opowiadanie „Uciekaj, nim przyjdzie noc” ukazało się w antologii „Na końcu świata napisane”. W 2021 wyszła w Zysk i S-ka Wydawnictwie jej powieść „Wiedma”. Kontynuacja losów wiedźmy Biwii zawarta została w tomie „Kruki”. Z tej okazji w portalu LADY’S CLUB zamieściliśmy wywiad z Moniką Maciewicz pt. „Wiedźma to typ kobiety, który mi imponuje. Bo wiedźma wie”. Cały wywiad można przeczytać w sekwencji Pan Book pod linkiem https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/wiedzma-to-typ-kobiety-ktory-mi-imponuje-bo-wiedzma-wie-wywiad/. Oto fragmenty:
– Jak określiłaby pani gatunek prozatorski, reprezentowany przez powieści „Wiedma”, „Kruki” (i „Żmijątko”, przyp. red.)? Porusza się pani w kręgu fantastyki, fantasy, historii, mitologii? Czy też jest to nowy rodzaj prozy – mitologia słowiańska?
– Zaliczam te powieści do słowiańskiego fantasy albo historycznego fantasy, choć ostatnio spotkałam się z ich klasyfikacją jako etno-fantasy i takie określenie tego podgatunku literatury wydaje mi się najbardziej adekwatne.
– Każdy autor może tworzyć własne mity, zależne tylko od jego fantazji, czy też muszą mieć one oparcie w dotychczasowych wynikach badań?
– Specyfika mitów polega na dużej dowolności w ich kreowaniu. Słowiański mit o stworzeniu świata ma kilkadziesiąt wersji, które zebrali badacze. Posiadają one jednak pewne punkty wspólne, które są wyrazem zakorzenionych w danej kulturze archetypów. Tworząc mit, należy mieć na uwadze historię i kulturę danej społeczności. Choć oczywiście autor ma swobodę twórczą, tylko powinien rozważyć, czemu dany mit służy. Bo jeśli będzie na przykład popularyzował przekonanie o Wielkiej Lechii, może się to okazać szkodliwe. Co nie oznacza, że nie ma do tego prawa.
– Proszę scharakteryzować okres, w jakim toczy się pani powieść i zlokalizować miejsce akcji. Czy mówimy o wczesnym średniowieczu? Ulokowała pani wydarzenia w Przemyślu, bo to pani miasto? Czy też z jakiegoś innego szczególnego powodu?
– Czas akcji powieści to X wiek, a więc wczesne średniowiecze. W moim odczuciu ten okres jest najbardziej magiczny, pełen niewiadomych, pobudza wyobraźnię, mobilizuje do badań, poszukiwań i różnych interpretacji strzępów informacji, które się zachowały. Miejsce akcji to głównie Przemyśl i jego okolice, ale też Opatów, zwany dawniej Żmigrodem i Góry Świętokrzyskie, które nazwałam Łysymi Górami. Skupiam się głównie na ziemi przemyskiej, ponieważ tutaj we wczesnym średniowieczu powstało wiele grodów, zwłaszcza w dolinie Sanu i Wiaru. To miejsce, gdzie przecinały się najważniejsze ówczesne szlaki handlowe. Ono w tamtych czasach tętniło życiem, było ważnym ośrodkiem handlowym, politycznym. Dziś, jak wiele miejsc o minionej świetności, jest prowincją. Drugim powodem wyboru ziemi przemyskiej jest fakt, że tu mieszkam, eksploruję opisywane w powieściach miejsca, wydobywam je z zapomnienia i są mi niezwykle bliskie.
– Dlaczego główną bohaterką uczyniła pani Biwię, potężną Wiedmę, a nie na przykład knezia Lestka, Wiedzimira czy Siemowita? Co panią najbardziej zachwyca w tej kobiecie?
– Wymienił pan jako alternatywne same postacie męskie. „Wiedma” to był mój debiut powieściowy. Nie miałam odwagi zmierzyć się z kreacją mężczyzny jako głównego bohatera, choć Biwia nie jest stereotypowym wizerunkiem kobiety, nie jest aż tak emocjonalna (przynajmniej w odczuciu niektórych czytelniczek) i chyba dlatego również mężczyźni chętnie śledzą jej losy. Nie chciałam też stworzyć superbohaterki, tylko zwyczajną dziewczynę, przed którą wyrastają trudne życiowe zadania. Czasem popełnia błędy. Jest jednak wiedźmą, a wiedźma to typ kobiety, który mi imponuje. Dziś, na szczęście, to pojęcie traci pejoratywne znaczenie. Coraz więcej mądrych, silnych kobiet z dumą tak o sobie mówi. Co więcej, podobnie wybrzmiewa to słowo w ustach towarzyszących im mężczyzn. Bo wiedźma to kobieta, która wie.
– Może powinienem zacząć rozmowę z panią od pytania, jak to się zaczęło? Bo przecież zanim zasiadła pani do pisania, na długo przed powstaniem książek, musiała pani ulec pasji, jaką było badanie tamtej epoki, zakochanie się w słowiańszczyźnie, uczestnictwo w grupie rekonstrukcyjnej? Zatem, kto lub co spowodowało, że zaczęła pani wnikać w dawne wieki?
– Zaczęło się od „Mitologii Słowian” Aleksandra Gieysztora. To było dla mnie jak odkrycie Ameryki dla Kolumba. Potem zaczęłam szukać innych materiałów, książek, opracowań. Najpierw po omacku, potem z coraz większą świadomością i wiedzą. Do tego doszła pasja do zielarstwa, które mnie fascynuje. Natomiast do grupy rekonstrukcyjnej wstąpiłam w 2018 roku i teraz nie wyobrażam sobie innego spędzania wolnego czasu. Na zjazdach, eventach i festiwalach, które skupiają grupy odtwórstwa historycznego, poznałam wielu pasjonatów. To jest zaraźliwe (…).
– Opowiadana przez panią historia jest pełna magii, słowiańskich wierzeń. W „Krukach” znajdujemy sporo różnych rytuałów, obrzędów i zwyczajów. Wiedma kontaktuje się ze zdumiewającymi stworzeniami, demonami, szamanami. Jednym ulega, z innymi wygrywa. Ten ma siłę i władzę, kto potrafi zrozumieć język ptaków i pozyskać moc roślin, kto umie czytać znaki. Pani też bywa taką Wiedmą? Wspominała pani o fascynacji zielarstwem. Zna się pani na ranach i ziołach? Przydaje się na co dzień taka wiedza? Potrafi pani rozmawiać z innymi językiem dawnych Słowian?
– Jeśli język dawnych Słowian mam rozumieć jako język znaków, które należy odczytywać, to ostatnio coraz częściej z niego czerpię. Kiedyś byłam sceptyczną racjonalistką, jednak im jestem starsza, tym mam większe zaufanie do mądrości naszych przodków. Świat, który nas otacza, to nie tylko materia, ale i energia, ona na nas wpływa, my wpływamy na nią, na innych ludzi, zwierzęta, rośliny. Wierzę w moc intuicji. Nawet niektóre swoje działania uzależniam od faz Księżyca, często okadzam swój dom. Jeśli tak jak moja bohaterka odczytuję złe sygnały, znaki, które mówią: „Nie rób tego”, a ja wbrew sobie to czynię, zazwyczaj źle się to dla mnie kończy. A zielarstwo traktuję jako hobby. Nie robię z siebie guru w tej dziedzinie, bo im więcej się człowiek uczy, tym ma większą świadomość swej niewiedzy. Zbieram zioła, wciąż poznaję kolejne rośliny oraz ich zastosowanie. Suszę je, robię maceraty, wywary, odwary, nalewki, maści, a nawet kremy. Maści czarownic jeszcze nie utarłam, ale wszystko przede mną (śmiech). Zarażam tą pasją swoich znajomych i jest nas coraz więcej. To dobrze, bo jeśli kiedyś byłaby taka konieczność, będziemy potrafili sobie poradzić bez wsparcia przemysłu farmaceutycznego. Przyroda podaje nam na tacy wiele receptur i rozwiązań, ale sporo ludzi nie zna tego języka. Ja wciąż się go uczę.
– W trakcie pisania musiała pani pogodzić chęć przekazania czytelnikom ogromu wiedzy z akcją, z fabułą i wydarzeniami. Jak to się pani udało, bo przecież w książce dzieje się – i wątków jest sporo? (…) Jak komponowała pani powieść i u kogo zasięgała rady w trakcie tworzenia? Chodzi mi także o podstawy naukowe…
– (…) Przeczytałam sporo opracowań na temat epidemii we wczesnym średniowieczu, wierzeń z nimi związanych, między innymi w książkach „Występowanie epidemii ospy prawdziwej na świecie od czasów starożytnych po współczesne” Barbary Różańskiej-Gambal, ale też sięgałam po „Polską demonologię ludową” Leonarda Pełki, „Kulturę ludową Słowian” Kazimierza Moszyńskiego, słownik Adama Fichera „Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych”, robiłam notatki. Potem przyszedł czas na zgłębianie monografii Aleksandra Paronia „Pieczyngowie”, bo plemię to pojawia się w powieści. Oczywiście wokół leżały liczne wydania dotyczące historii Przemyśla, mapy doliny Sanu i Wiaru, analizowałam topografię terenu, odległości, czas przemieszczania się. Sięgałam po książkę Igora Górewicza „O wojownikach Słowian”, żeby określić w miarę wiarygodnie liczbę wojsk po obu stronach, używać poprawnej nomenklatury; do książek Pawła Szczepanika, gdy opisywałam słowiańskie pochówki, do literatury etnograficznej, gdy przedstawiałam zamawianie choroby, wierzenia dotyczące kruków i innych ptaków. Konsultowałam się ze studentami medycyny, z której tętnicy upiór może pić krew, żeby nie zabić ofiary na miejscu i jakie mogą być tego skutki. Można długo wymieniać. Miałam wymyślony bardzo ogólny zarys fabuły i niezliczoną ilość notatek. W trakcie pisania sprawdzałam praktycznie każdy szczegół, żeby nie popełnić jakiegoś merytorycznego błędu. Fabuła powieści może się podobać czytelnikom lub też nie, ale nie chciałabym, żeby ktoś mi zarzucił ignorancję (…). Oprac. BUS
KONKURS CZYTELNICZY
Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Moniki Maciewicz „Żmijątko”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie: Jak w wierzeniach dawnych Słowian nazywał się żeński demon o odrażającym, szkaradnym wyglądzie? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
REGULAMIN
1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 egzemplarze książki Moniki Maciewicz „Żmijątko”,ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.
2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.
3. Rozdanie trwa od 11 września 2023 roku do wyczerpania nagród.
4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.
5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: Jak w wierzeniach dawnych Słowian nazywał się żeński demon o odrażającym, szkaradnym wyglądzie?
6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.
7. Wyniki zostaną ogłoszone pod recenzją książki na stronie LADY’S CLUB.
8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie wraz z odpowiedziami na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.
ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: Jak w wierzeniach dawnych Słowian nazywał się żeński demon o odrażającym, szkaradnym wyglądzie? Odpowiedź: Ten żeński demon nazywany był dziwożoną albo mamuną. Dziwożony porywały dzieci, dziewczęta lub młode mężatki, podrzucając na ich miejsce swoje szkaradne potomstwo, odmieńce. Demony mieszkały w osuwiskach skalnych, pieczarach górskich lub jeziorach. Od dziwożon można było się uwolnić albo je odstraszyć, używając kwiatu dziurawca. Czasami pomagało także zaklęcie: „Oddaj moje, zabierz swoje”. Trzeba było wyjść na odludzie i długo, rozpaczliwie krzyczeć. Dziwożona, słysząc płacz swojego dziecka, zabierała je, a oddawała porwane. Książki otrzymują: 1) Anna Jurczyk, Bielsko-Biała; 2) Anna Zbylut, Świdnica; 3) Jagoda Chowaniec, Zebrzydowice. GRATULUJEMY! (wpis z 16 września 2023)