OBUDZIŁA SIĘ STRASZLIWA BESTIA NA DNIE JEZIORA IŃSKO!… Recenzja

STANISŁAW BUBIN

Różne są formy okazywania miłości rodzinnemu miastu. Urszula Kusz-Neumann w thrillerze „Jezioro trumien” – drugim w jej dorobku literackim – postanowiła skąpać Ińsko w krwi i ogniu. Poszło jej o tyle łatwiej, że w Ińsku na Zachodnim Pomorzu autorka już nie mieszka, przeniosła się do odległego o sześćdziesiąt kilometrów Szczecina, więc podpalanie budynków i mnożenie trupów okazało się nadzwyczaj proste. Teoretycznie, bo przecież nie należy dworować z tragedii, zwłaszcza masowych. Całe Ińsko w powieści młodej autorki zamienione zostało w zabójczą grę planszową, w której stawką było ocalenie porwanej kobiety i dwójki jej dzieci. Żeby jednak komuś uratować życie, trzeba innym je zabrać!…

Urszula Kusz-Neumann „Jezioro trumien”. Wydawnictwo Initium (www.initium.pl), Kraków 2025. Stron 352, oprawa miękka ze skrzydełkami. Premiera 22 sierpnia 2025.

Głównym bohaterem powieści jest skromny, wydawać by się mogło, urzędnik Michał Gryska. Mężczyzna z dużego miasta, żonaty, z dwójką dzieci. Niestety, wiarołomny. Nikomu nie należy zaglądać pod pierzynę, każdy ma prawo spać z kim mu się podoba, toteż Gryska sypia także z Mileną, kochanką i policjantką jednocześnie. Prowadzenie podwójnego życia nie nastręcza im specjalnych trudności, łatwo oboje się rozgrzeszają, zwłaszcza że Gryska na użytek Mileny opowiada swoje bajki, a ona swoje na użytek Gryski. Aż do dnia, w którym całe życie Michała Gryski wywróci się do góry nogami. Po powrocie do domu spotkał na schodach sąsiada, który miał pretensje o awanturę w jego mieszkaniu. Ponoć Michał straszliwie pokłócił się z żoną, co Gryskę zdziwiło, bo cały dzień był w pracy, a później baraszkował z Mileną. Wystraszony pobiegł do swoich drzwi, wszedł do środka i zdębiał – żony i dzieci nie było. Jakby wyparowali. Zamiast nich był tylko list. Z informacją, że ona i dzieci zostali porwani i że odzyska rodzinę, jeśli w określonym czasie i miejscu spełni trzy warunki.

Autorka ze swoją książką nad Jeziorem Ińsko. Fot. www.facebook.com/kusz.neumann

Reguły gry tajemniczy porywacz stworzył bezwzględne i okrutne. Musi wrócić do Ińska, do miasta, w którym się urodził i wychował. O którym próbował zapomnieć od dwudziestu lat. Musi wrócić i zacząć składać wymagane grą ofiary, żeby odzyskać osoby, na których mu zależy. W przeciwnym razie w „poczcie zwrotnej” będzie otrzymywał bliskich kawałek po kawałku: najpierw włosy, później zakrwawione uszy, palce, dłonie… Oczywiście nikt inny, zwłaszcza policja, nie może dowiedzieć się o mścicielu i jego żądaniach. Bo Michał Gryska od razu domyślił się, że sprawca doskonale zna jego tajemnicę z lat młodości. Dwadzieścia lat temu w Ińsku wydarzyło się coś, co miało nigdy nie wypłynąć na powierzchnię. Dosłownie – na powierzchnię Jeziora Ińskiego. Dużego, malowniczego akwenu w parku krajobrazowym, dumy mieszkańców Ińska, osnutego wieloma legendami.

Dwadzieścia lat temu Michał należał do kumpelskiej paczki, związanej przyjaźnią, lojalnością i solidarnością. Byli nastolatkami, którym się wydawało, że rządzą miastem i światem, że mogą wszystko, że nikt im nie podskoczy, że są panami życia. Te ich durne przekonania pewnej zimy doprowadziły do tragedii na skutym lodem jeziorze. Panowie życia nieoczekiwanie stali się pachołkami przypadkowej śmierci, za którą żaden z nich nie chciał wziąć odpowiedzialności. Woleli złączyć dłonie i złożyć przysięgę milczenia, żeby tylko nikt się nie dowiedział, żeby nie było świadków. W beztroskim młodzieńczym zadufaniu wierzyli, że prawda o ich zbrodni nigdy nie wypłynie na wierzch, że się uda, że będą bezpieczni – wystarczyło zakopać sekret zaraz za cmentarzem, w miejscu mało uczęszczanym, śmierdzącym, w wyrwie ziemnej, do której miejscowa gminna spółdzielnia przez lata wyrzucała szczątki zwierząt po uboju. I jak postanowili, tak zrobili. Kto się wyłamał, musiał oddać życie za sprawę. Takie były konsekwencje łamania omerty – zmowy milczenia. Dwadzieścia lat żyli w pozornym spokoju. Dwadzieścia lat nic się nie działo. Nie mieli świadomości, że gdzieś obok nich dojrzewa straszliwa zemsta. Że ktoś o wszystkim wiedział, był blisko, widział, zapamiętał i planował porachunki ze wszystkimi w najdrobniejszych szczegółach.

Michał Gryska opuścił Ińsko, chciał zapomnieć, nigdy nad jezioro nie wracał, z nikim z miasteczka nie miał kontaktu, nie dzwonił, nie rozmawiał. Zapomniał jednak o zasadzie: „Człowiek z Ińska wyjdzie, Ińsko z człowieka nigdy”. Kto nad tą świętą zasadą czuwał? Nie uwierzycie! Rak, potężny rak, ogromny skorupiak, stawonóg z Jeziora Ińskiego. Autorka wykorzystała w powieści miejską legendę o raku przykutym łańcuchem do dna jeziora. Dawno temu w jeziorze Ińsko żył ogromny rak, który siał zniszczenie i strach wśród mieszkańców. Biedni ludzie próbowali zatrzymać bestię na wiele sposobów, budowali stalowe sieci, ale rak bez problemu je niszczył. Pewien odważny kowal postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wykuł potężny, hartowany łańcuch i wraz z innymi śmiałkami w nocy wypłynął na jezioro. Szybko owinęli ogon raka jednym końcem łańcucha, a drugi umocowali na dnie jeziora. Rak wielokrotnie chciał się uwolnić, lecz mocny łańcuch nie pozwolił mu na to. Od tego czasu bestia śpi spętana na dnie jeziora, a mieszkańcy wrócili do normalnego życia. Nikomu nie przyszło jednak do głowy, że nadejdzie dzień, w którym się obudzi i zażąda zadośćuczynienia za śmierć niewinnych ludzi, których pochłonęło jezioro. Jezioro trumien.

Pomnik legendarnego raka na brzegu Jeziora Ińsko. Fot. Materiały prasowe

Gryska nie miał wyjścia i na żądanie porywacza wrócił do Ińska. Towarzyszyła mu policjantka Milena Barczyk, która musiała wszakże zapomnieć o powołaniu, przysiędze i zawodowej misji. Przełożeni mieli nigdy nie dowiedzieć się o jej roli w tej sprawie. Oboje nie zdawali sobie sprawy, co ich czeka. Czym kierowała się Milena, że włączyła się w tę śmiertelną rozgrywkę? Czy tylko uczuciami, miłością, chęcią odebrania porwanej kobiecie jej męża? A może czymś więcej? Michał bał się wyjawić jej prawdę o bolesnych zdarzeniach z przeszłości, a ona – zdradzić tajemnicę relacji łączących ją z żoną Michała.

Co krok pojawiają się w powieści kolejne zagadki, a każda ma podwójne albo nawet potrójne dno. Akcja toczy się błyskawicznie – porywacz domaga się nie tylko zabicia określonych osób, ale też konkretnych zachowań. Na przykład spalenia kaplicy, później szkoły, wreszcie wykopania kościotrupów i podrzucenia czaszek pod drzwi komisariatu policji. Czy te żądania można zrealizować tak, żeby nikt się nie zorientował? Miasto oniemieje z trwogi, rak obudzi się na dnie jeziora i potrząśnie łańcuchem, z nadrzędnych jednostek policji zjedzie do Ińska ekipa, która zacznie poszukiwać morderców. Czy celem porywacza było wyeliminowanie starej paczki przyjaciół? Ujawnienie sekretów z przeszłości? Zadanie bólu sprawcom i spełnienie zemsty?

W tej książce nie brakuje emocji, tempo zdarzeń zapiera dech w piersiach. Nie ma litości! Ińsko staje się nieoczekiwanie miejscem prawdziwie morderczego kataklizmu. Jeśli w tak oryginalny sposób można wyrazić miłość do rodzinnego miasta, to podziwiam autorkę – zrobiła to odważnie i rewelacyjnie. Na pewno zechcecie tam pojechać i zobaczyć wszystko na własne oczy. Fantazja autorki was nie zawiedzie. Nikt nie może pozostać obojętny wobec tak zawikłanej zagadki zbrodni i kary. A finał oczywiście nie jest oczywisty i musi zaskoczyć, ponieważ tę książkę Urszula Kusz-Neumann pisała z sercem i ogromną znajomością realiów, co przebija przez wszystkie strony thrillera. Przecież Ińsko to jej miasto! Ciekaw jestem tylko, jak mieszkańcy osady nad pięknym jeziorem zareagowali na ten armagedon, na destrukcję, katastrofę i klęskę miasta w ostatecznej rozgrywce między siłami dobra i zła…

Aha, czy napisałem, że dobro zwyciężyło? Że to już koniec porachunków? Nie! W Ińsku został jeszcze jeden człowiek, którego trzeba zabić, ale to już osobna historia, którą zapowiedziała jedna z bohaterek powieści. Rak na dnie Jeziora Ińskiego znowu potrząśnie łańcuchem.

O autorce: Urszula Kusz-Neumann (na zdjęciu) pochodzi z Ińska, lecz od dawna mieszka i pracuje w Szczecinie. Lubi historię, dlatego kiedyś zdecydowała się studiować archeologię. Było-minęło! Kocha sport, który jest nieodłącznym elementem jej życia. Przez parę lat prowadziła profil książkowy, w którym opiniowała przeczytane przez siebie książki. Najczęściej słucha rocka i metalu. Jej debiutancki, dobrze przyjęty thriller „Czarny świt”, sygnowany przez Wydawnictwo Initium w Krakowie, ukazał się 17 stycznia 2025. „Jezioro trumien”, liczące 352 strony, także ukazało się nakładem Initium. Powieść miała premierę 22 sierpnia 2025.

Polecamy również poprzedni kryminał szczecińskiej pisarki.
Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress