KAŻDEGO PRÓBUJĘ ZROZUMIEĆ, WEJŚĆ NIEJAKO W JEGO BUTY. Wywiad

Z MARZENĄ HRYNISZAK, autorką powieści Nie twój interes, wydanej przez Zysk i S-ka Wydawnictwo, rozmawia Stanisław Bubin

Czy mieszka pani w województwie śląskim? Dobrze mi się czytało książkę, ponieważ terenem jej akcji są przeważnie dwa miasta na południu kraju, Cieszyn i Gliwice, a to mój region. Co zdecydowało o takiej lokalizacji?

Gliwice to moje rodzinne miasto, więc tutaj bohaterom Nie twojego interesu najłatwiej było się poruszać. Zdecydowałam się na znane mi miejsca lub takie, w których bywałam, by uprzyjemnić i ułatwić sobie pracę, nadać cień autentyczności fikcyjnym wydarzeniom, ale również dlatego, że sama uwielbiam czytać powieści z akcją osadzoną w znanych mi miejscowościach. Pomyślałam, że byłoby fantastycznie, gdyby czytelnicy tacy jak ja, mieszkańcy Śląska, mogli śledzić poczynania postaci, wyobrażając je sobie w konkretnym, bliskim otoczeniu. Nieco trudniej było z czeskimi Kenirovicami, które dla odmiany i odrobiny przekory są fikcyjne.

MARZENA HRYNISZAK: Moje pisarstwo, jeśli tak mogę je określić już po debiucie, to dla mnie fantastyczna przygoda, która daje niesamowitą satysfakcję. Jest jak wymarzona praca, która nigdy nie nuży. FOT. ARCHIWUM DOMOWE

Nie jest to typowy kryminał, ponieważ ma liczne odniesienia obyczajowe. Proszę ujawnić, jeśli to możliwe, źródła inspiracji dla tej historii gangsterskiej? Co skłoniło panią do napisania książki, jak to się zaczęło? Jacy autorzy albo reżyserzy skłonili panią do pisania? Każdy przecież ma swoich idoli…

Rzeczywiście, to nie jest typowa powieść kryminalna. Zapewne dlatego, że pisząc ją, nie założyłam, że wybiorę zdecydowanie jakiś konkretny gatunek. Nie chciałam zamykać się w określonej konwencji. Po prostu puściłam wodze wyobraźni i podążałam za nią. Uwikłanie bohaterów w świat przestępczy jest konsekwencją moich przemyśleń o tym, jak postępujemy w obliczu bliskiego zetknięcia się z rzeczywistością, na jaką się nie godzimy. Pisząc, wymyślałam przede wszystkim historię taką, jaką sama chętnie bym przeczytała, a lubię powieści kryminalne, w których czytelnik ociera się o świat przestępstw, mafii i zła. Może w opozycji do własnej wrażliwości, potrzeby sprawiedliwości i dobra. Inspiracją były więc przemyślenia o wyborach, jakich dokonujemy lub możemy dokonać w świetle różnych okoliczności, pod wpływem kierujących nami motywacji, pobudek wewnętrznych i nacisków z zewnątrz. Na pewno nie bez wpływu były również setki reportaży, powieści o tematyce kryminalnej, które czytałam przez całe życie. Powszechnie wiadomo, że aby pisać, trzeba przede wszystkim czytać, dużo czytać, a to, co czytamy, kształtuje naszą wrażliwość, pogłębia zainteresowania i pobudza wyobraźnię. Moją budowała przez lata twórczość klasyków, moich ulubionych pisarzy: Stephena Kinga, Joanny Chmielewskiej i wielu innych. Chętnie sięgam również po literaturę pisaną przez ludzi z wewnątrz, a więc policjantów, detektywów, ofiary, byłych przestępców. A co konkretnie skłoniło mnie do napisania książki? Czas! Po prostu nadszedł czas na tę książkę. Poprzedziły ją lata moich nigdy niepublikowanych małych prób pisarskich, po których doszłam do wniosku, że oto jestem gotowa wreszcie odważyć się i napisać pełnoprawną, pełnowymiarową powieść. To było jak wielka potrzeba, a jednocześnie spełnienie marzeń.

FRAGMENT WYWIADU: Bądźmy szczerzy, przecież gangów i mafii nie spotykamy na co dzień pod naszymi domami. Skąd bohaterce miałoby to przyjść do głowy?… FOT. PEXELS.COM

Kryminał zasadniczo dzieje się w roku 2019, ale zmienne odniesienia czasowe, czyli przeskoki narracyjne, obejmują poszczególne miesiące w latach 2013 i 2018. I nie pogubiła się pani w tej mozaice, brawo! Jak to się stało, że debiutantka zdecydowała się na tak skomplikowaną konstrukcję książki? Czy nie miała pani kłopotów z chronologią wydarzeń?

Wewnętrznie żyłam tą historią w czasie jej wymyślania i pisania. Wydarzenia tworzyłam jakby na kilku płaszczyznach jednocześnie i nie było możliwości, żeby się w nich pogubić, zwłaszcza że wszystkie są sobie wzajemnie potrzebne, choć przyznaję, że w trakcie pisania czasem gdzieś coś mi się rozjeżdżało i trzeba było się pilnować. Oczywiście musiałam być ostrożna i uważna, a wiele elementów wymagało potem ode mnie porządnego dopracowania. Szczerze powiedziawszy, zaczynając pisać nie spodziewałam się, że powieść tak „urośnie” konstrukcyjnie. To się stało niejako spontanicznie, a potem trzeba było się tego trzymać. Linie czasowe stały się niezbędne, by zrealizować pomysły konieczne do utworzenia takiej a nie innej całości.

Potwierdza pani, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? Gdyby Wojtek Redyński w czeskiej firmie samochodowej nie wpychał nosa w cudze sprawy, pewnie nie zostałby porwany i pobity, a jego przyjaciółka Karolina może by przeżyła… Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z tej historii? Że będąc świadkami przestępstwa nie możemy przechodzić obojętnie, nawet jeśli grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo?

Istotnie mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła i coś w tym jest, chociaż gdyby nie ciekawość, ludzkość byłaby na zupełnie innym etapie rozwoju pod wieloma względami. Piekło zaś może mieć różne oblicza. Ciekawość miewa konsekwencje, często negatywne, nieprzewidywalne i bolesne, ale jest też konieczna do tego, by demaskować zło, przeciwstawiać mu się i dążyć do zaspokajania wiedzy, zrozumienia sytuacji czy nawet realizowania potrzeby uczciwości. Może być aktem odwagi obarczonym ryzykiem. Wojtek z początku nie zdawał sobie sprawy z grożącego mu niebezpieczeństwa, był pewien, że jest wystarczająco ostrożny, a to pozwoliło mu działać. Doświadczenia z jego przeszłości, jak wiemy, również nie pozostały bez znaczenia przy podejmowaniu decyzji.

FRAGMENT WYWIADU: Z początku nie zdawał sobie sprawy z grożącego mu niebezpieczeństwa, był pewien, że jest wystarczająco ostrożny, a to pozwoliło mu działać… FOT. PEXELS.COM

Lidia z Cieszyna wraca późną porą do domu i widzi napad. Płoszy bandytów i pomaga pobitemu mężczyźnie. Nie każdego byłoby stać na tak ryzykowne zachowanie, zwłaszcza że ani ona, ani on nie mają świadomości, z jaką strukturą zadarli. Z gangsterami i międzynarodową mafią narkotykową! Lidia i Wojtek to pani ulubieni, pozytywni bohaterowie? Mam wrażenie, że ciepło potraktowała pani również Mateusza, brata Lidii, który przecież robi karierę w gangu…

Decyzja Lidii jest spontaniczna. To właśnie dzięki brakowi świadomości, jak bardzo zbliżyła się do niebezpieczeństwa, była zdolna ją podjąć bez większego strachu. Zresztą, bądźmy szczerzy, przecież gangów i mafii nie spotykamy na co dzień pod naszymi domami. Skąd bohaterce miałoby to przyjść do głowy? Lidia i Wojtek są mi bliscy, ale nie tylko oni. Każdego próbowałam zrozumieć, wejść niejako w jego buty, zastanowić się, jak ja postąpiłabym w takich okolicznościach, mając ich cechy charakteru, doświadczenia i punkt widzenia. Mateusz podejmujący delikatnie mówiąc niezbyt fortunne decyzje, też miał swoje argumenty i racje, potrafił sobie wytłumaczyć, że postępuje słusznie. Uwikłanie w sytuację często determinuje zupełnie inną perspektywę.

Porozmawiajmy o wyborach, jakich dokonują bohaterowie. Sekrety i tajemnice powinny być dotrzymywane, tymczasem całe to towarzystwo – przyjaciele Wojtka, Karoliny i Lidii – jest rozplotkowane niczym baby na targu. Powierzają sobie informacje w tajemnicy, po czym roznoszą je beztrosko wśród znajomych, narażając głównych bohaterów na wpadkę i śmierć. Koszmar! Całkiem udana galeria drugoplanowych postaci, detektywów amatorów! Kto, pani zdaniem, zachowywał się naprawdę profesjonalnie? Może Wojtek czy tylko Jeremi?

Świetnie powiedziane. Tacy właśnie są! Edyta, Marta czy Olga to przecież zwykli ludzie, niemający bladego pojęcia, jak postępować w sytuacji, z którą nagle mają do czynienia. Oczywiście chcą pomóc, chcą zrozumieć i robią to po swojemu, tak jak czują, intuicyjnie, emocjonalnie, spontanicznie i chwilami trochę komicznie. Nie zdają sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje mogą mieć ich działania. Wojtek oczywiście też nie jest profesjonalistą, ale od początku bardzo stara się zachować ostrożność. Wbrew pozorom ma sporo szczęścia, choć smakuje ono gorzko. Gdyby nie Jeremi… Nie, nawet nie chcę myśleć, co tam by się działo!…

Interesujące są też wątki związane ze szczęściem, przyjaźnią, rodziną, miłością. Sporo ich w całej książce! Na jakie potrzeby kobiet zwróciła pani szczególnie uwagę w tej powieści?

Różnie postrzegamy szczęście i realizujemy potrzeby związane z relacjami międzyludzkimi. To zależy od osobowości, charakteru i tego, jak budujemy nasz system wartości, układamy życiowe priorytety, jakie mamy doświadczenia i jak nas wychowano. Dlatego dla jednej kobiety podstawą będzie na przykład rodzinna stabilizacja, mąż i dzieci, dla innej niezależność oraz rozwój osobisty, a jeszcze inna ma potrzebę funkcjonowania we wszystkich tych obszarach i dąży do równowagi między nimi. Starałam się, by powieściowe bohaterki były różne, odmiennie zmotywowane, zaangażowane – każda na swój sposób. Przyjaźń odegrała tutaj szczególną rolę, mamy bowiem bliską, przyjacielską relację między Wojtkiem i Karoliną. Wieloletnia zażyłość ukształtowała ich, wpłynęła bezpośrednio na ich losy i wrażliwość. Lubię myśleć, że w wielu aspektach ta więź uratowała im młodość, pomagała dokonywać właściwych wyborów, uszlachetniła charaktery. To była prawdziwa i czysta przyjaźń, niepodszyta erotyzmem, nieznająca zazdrości. Myślę, że wiele kobiet chciałoby mieć takiego przyjaciela jak Wojtek.

Oprócz dobrej i ciekawej fabuły sporo jest w książce także emocji, uczuć, uzupełniających poszczególne wątki fabularne. Poruszająca jest zwłaszcza narracja dotycząca biednej, cierpiącej Karoliny, jej pochodzenia, rodziny zastępczej, relacji z Wojtkiem, później z Dawidem, śmiertelnej choroby. Skąd u pani tyle empatii w stosunku do tej nieszczęsnej dziewczyny?

Udzieliłam Karolinie głosu w powieści. Ona sama opowiada swoją historię, przeżywa ją na bieżąco. Aby była autentyczna, starałam się wejść w jej rolę, stać się nią. Kreując taką postać, trzeba spojrzeć na świat jej oczami, z jej perspektywy, a więc utożsamić się z nią, zrozumieć. Empatia jest tu niezbędna. Postać Karoliny jest moją próbą podjęcia aspektu psychologicznego w powieści. Chciałam zmierzyć się z bohaterem od wewnątrz, sprawdzić, czy dam radę sprostać jego psychice, subiektywnemu postrzeganiu i narastającym problemom. Planuję napisać powieść prawdziwie psychologiczną, ale na razie ostrożnie badam teren, próbuję i muszę przyznać, że Karolina była takim moim królikiem doświadczalnym w tej materii.

W jakich kategoriach traktuje pani swoje pisarstwo? Przetwarza pani jakieś życiowe doświadczenia, czy też zdaje się wyłącznie na wyobraźnię i fikcję? Ile czasu zajęło pani pisanie powieści?

Moje pisarstwo, jeśli tak mogę je określić już po debiucie, to dla mnie fantastyczna przygoda, która daje niesamowitą satysfakcję. Jest jak wymarzona praca, która nigdy nie nuży. Wyobraźnia to spiritus movens, siła napędowa, a fikcja to jej materia. Jedno i drugie istnieje i funkcjonuje dzięki obserwacji świata. Oczywiście szeroko pojęte doświadczenia życiowe własne oraz innych wielokrotnie grają rolę bodźca, inspiracji do podjęcia i rozwijania poszczególnych myśli czy wątków. Wymyślając fikcyjny, a jednak realistyczny świat z jednej strony nie ma presji, by trzymać się prawdy konkretnych wydarzeń, bo przecież nic tu nie wydarzyło się naprawdę, nie jest zależne od faktów, z drugiej jednak trzeba czerpać z rzeczywistości, by nadać fabule znamiona prawdopodobieństwa. Od momentu rozpoczęcia pisania do dnia premiery książki upłynęły dwa lata. Pisanie wraz z moją pracą nad tekstem zajęło około roku.

Proszę zdradzić swój rozkład pisarskiego dnia? Ile czasu poświęca pani na pisanie i co jeszcze, prócz tworzenia, panią zajmuje?

Obecnie mój każdy dzień jest inny, więc o rozkładzie pisarskiego dnia powinnam chyba powiedzieć… pracuję nad tym! Wygląda to tak, że piszę, kiedy mam czas. Rano po odwiezieniu syna do szkoły i przed wyprowadzeniem psa na długi spacer. W ciągu dnia pomiędzy obowiązkami domowymi a zajęciami z dziećmi, spotkaniami, następnym spacerem lub bieganiem dla zdrowia czy czytaniem dla rozrywki. I oczywiście późnym wieczorem, nocą, gdy już wszyscy domownicy pójdą spać i mogę zaczerpnąć odrobiny ciszy. Nie dysponuję własnym gabinetem czy pokojem, gdzie mogłabym zamknąć się na kilka godzin nieprzerwanej pracy. Pracuję przy komputerze w tym samym pomieszczeniu, w którym mąż prowadzi meetingi online podczas swojej pracy. Wykorzystuję momenty, kiedy – mimo ogólnego harmidru wokół – łapię koncentrację, wchodzę w swój świat i piszę.

Wsłuchuje się pani w głosy rodziny, znajomych? Z kim pani konsultowała rozwój fabuły? Pokazała nam pani brutalny świat gangsterów. Ich macki sięgają nie tylko do policji, ale też wysoko postawionych ludzi biznesu i polityki. Skąd tak dobra znajomość realiów? Jak długo prowadziła pani reaserch, by odpowiednio przygotować się do napisania tej książki?

Do debiutanckiej książki przygotowywałam się merytorycznie przez lata, nie do końca mając świadomość, że to w ogóle robię. Po prostu interesuje mnie ta tematyka. Nie robiłam więc gruntownego reasearchu bezpośrednio przed pisaniem, natomiast podczas tworzenia fabuły często zdarzało mi się poszukiwać informacji, wiedzy, która uzupełniłaby wizję o szczegóły potrzebne do tego, by lepiej sobie to wszystko wyobrazić, lepiej wyrazić. Na przykład czytałam o czeskich miasteczkach, zwyczajach, oglądałam zdjęcia, filmy, by poczuć tamtejszy klimat. Nie konsultowałam z nikim fabuły, natomiast po napisaniu całości z uwagą wysłuchałam moich beta-czytelników, sięgnęłam po niezależną opinię recenzencką i wsparcie korektorskie, co pomogło mi w dopracowaniu gotowego już tekstu przed zaproponowaniem go wydawnictwom.

Nie chcę zdradzić zakończenia książki, ale powiem, że – jak to w życiu – płotki wpadną, a grube ryby schowają się w głębinie i przeczekają policyjne łowy. Szef gangu, Mecenas, uniknie sprawiedliwości? A może pojawi się w kolejnej odsłonie powieści, bo zbyt wiele osób będzie chciało zemścić się na pozytywnych bohaterach za ujawnienie przestępczej siatki? Ujrzymy jeszcze Wojtka i Lidię w kolejnej odsłonie? Jakie ma pani plany literackie po tak dobrze przyjętym i ocenionym debiucie?

Chciałam, by była to całość skończona, ale gdy byłam coraz bliżej epilogu, sama nie mogłam pogodzić się tym, że moja przygoda z bohaterami, z którymi przecież zżyłam się na tyle mocno, że rozmawiałam z nimi w głowie, zakończy się na zawsze. To tak jak z czytaniem. Gdy historia wciągnie nas bez reszty, smutno się z nią pożegnać. To niemal boli. Różnica jest taka, że jako autorka mam tę moc, że nie muszę się z nimi rozstawać na zawsze, mogę znowu wprawić w ruch postaci, wrócić do ich świata i napisać ciąg dalszy. Ta pokrzepiająca wizja miała bezpośredni wpływ na koncepcję zakończenia. Myślę, że wrócę do Wojtka, Lidii, Sebastiana, Jeremiego i Mecenasa, a może i pozostałych bohaterów, ale nie mogę teraz określić, kiedy ów ciąg dalszy nastąpi. Obecnie pracuję nad powieścią, która w pewnym sensie ujrzała już odrobinę dziennego światła, publikowałam bowiem jej pierwotną wersję na blogu. Została dobrze przyjęta przez beta-czytelników, chociaż jest jeszcze pełna błędów, wymaga solidnej dawki pracy z mojej strony i bardziej przyjaznej czytelnikom formy, bo jednak blog nie jest najszczęśliwszym miejscem dla powieści. Chciałabym wydać ją w formie tradycyjnej książki. Piszę również kolejną powieść z wątkiem kryminalnym, w której poruszam między innymi problem wykluczenia, alkoholizmu i depresji. Ponadto przymierzam się do cyklu opowiadań. Sporo się dzieje, ale to wcale nie znaczy, że odpuszczę Mecenasowi!

Dziękuję za rozmowę.

Bardzo dziękuję.

MARZENA HRYNISZAK jest filologiem, żoną, matką, miłośniczką czworonogów i długich wieczorów z książką. Pracowała między innymi jako redaktorka, tworzyła strony internetowe i prowadziła mikrofirmę. Na blogu Fikcyjny Ja tworzy eksperymentalną powieść. Kryminał Nie twój interes jest jej debiutem literackim. Na portalu Lubimy Czytać książka uzyskała średnią ocen 8,0 na 10 możliwych: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5003634/nie-twoj-interes.

Marzena Hryniszak, Nie twój interes. Zysk i S-ka Wydawnictwo 2022 (www.zysk.com.pl). Stron 480.

KONKURS CZYTELNICZY

Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Marzeny Hryniszak Nie twój interes. Otrzymają je ci z Państwa, którzy najszybciej odpowiedzą na pytanie: Kto uznawany jest za autora stwierdzenia, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła i w jakiej napisał to księdze? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

REGULAMIN

1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 książki Marzeny Hryniszak Nie twój interes, ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.

2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.

3. Rozdanie trwa od 24 maja 2022 roku do wyczerpania nagród.

4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.

5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: Kto uznawany jest za autora stwierdzenia, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła i w jakiej napisał to księdze?

6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.

7. Wyniki zostaną ogłoszone pod recenzją książki na stronie LADY’S CLUB.

8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.

ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: Kto uznawany jest za autora stwierdzenia, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła i w jakiej napisał to księdze? Odpowiedź: Św. Bernard z Clairvaux, XII-wieczny mistyk i zakonnik, w traktacie O stopniach pokory i pychy. Nagrody książkowe otrzymują: Elżbieta Barkowska, Czeladź; Ryszarda Więckowska, Łódź: Czesław Knopek, Wierzchowice. Gratulujemy!

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress