ODKRYWANIE HISTORII TO RZECZ NAPRAWDĘ FASCYNUJĄCA! Wywiad

Z KAMILĄ CUDNIK, autorką powieści „Oczy małej dziewczynki”, będącej kontynuacją trylogii toruńskiej („W cieniu twierdzy” i „Rytuał”), rozmawia Stanisław Bubin

Kamila Cudnik, Oczy małej dziewczynki. Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2023, str. 344. Premiera 7 marca 2023.

Ma już pani dość czasów pruskich? Zapytam trochę naiwnie, jak się pani czuje po ukończeniu trylogii toruńskiej? Ulga, że udało się zrealizować wszystkie zamiary związane z tym cyklem? Ostatecznie to ponad tysiąc stron! Trzeba się było sporo nagłówkować, żeby ów kryminał-retro zamknąć w zgrabną całość. Wszystkie zbrodnie i intrygi w cieniu Festung Thorn znalazły sensowne rozwiązanie, trzeba rozstać się z Luizą, Walterem i innymi bohaterami… Nie jest pani żal?

Nie, nie jest mi żal, choć ich polubiłam. Mam świadomość, że to już koniec, mimo że cykl ma potencjał na większą ilość tomów. Na początku wydawało mi się, że będzie to powieść jednotomowa, ale dość szybko zauważyłam, że historia rozwija się bardzo szeroko ze względu na ilość wątków i postaci, a ja wsiąkam w fabułę coraz bardziej. Poczułam, że warto opowiedzieć znacznie więcej niż pierwotnie zakładałam. Gdzieś w połowie pisania pierwszej części już wiedziałam, że powstaną kolejne dwie. Nie mam dość tamtych czasów, po prostu nie chcę rozciągać w nieskończoność historii Luizy i Waltera.

KAMILA CUDNIK. Fot. Archiwum domowe

Na czym polegała główna trudność przy pisaniu cyklu? Na przykład żeby nie pomylić jakichś szczegółów? Charakterów postaci? Pytam zarówno o stronę kryminalną, jak i historyczną tych trzech powieści. Czy zasiadając do pisania „W cieniu twierdzy” miała już pani rozrysowane plany dotyczące „Rytuału” i „Oczu małej dziewczynki”, czy też rodziły się one in statu nascendi?

W moim przypadku fabuła rozkręca się podczas pisania. Mam oczywiście w głowie ogólny zarys, mam bohaterów i ostatnią scenę, wiem, jak chcę zakończyć daną historię. Tło historyczne jest organizacyjnie najprostsze do ogarnięcia, wystarczy trzymać się faktów. To oczywiście dużo szczegółowej pracy, ale nie wymaga za bardzo planowania, po prostu na każdym etapie sprawdzam, oglądam mapy, czytam dokumenty i opracowania. Natomiast wszystkie wątki fabularne trzeba przez cały czas trzymać w ryzach. Wielokrotnie czytam tekst! Po napisaniu kilkudziesięciu stron wracam do początku, czytam, nadbudowuję akcję, wracam, czytam i znów dopisuję. Na koniec myślę sobie, że to co napisałam jest strasznie nudne, bo w kółko czytam to samo (śmiech).

Sporo miejsca w trzecim tomie zajmuje kwestia antysemityzmu, umiejętnie podsycanego przez rządzących i ogarnięte szałem tłumy. Młoda wykształcona kobieta, lekarka Ada Bauman i jej narzeczony, też lekarz, omal nie stracili życia w czasie wizji lokalnej z powodu bezpodstawnie rzucanych oskarżeń, że zabili dwunastoletnią dziewczynkę, żeby mieć świeżą krew na macę. Te same zarzuty stały u przyczyn pogromu kieleckiego w 1946 roku. Jak to było w pani mieście na początku XX wieku? Często dochodziło do napaści na ludność żydowską? Z jakich powodów?

Pogromy Żydów były najbardziej powszechne w zaborze rosyjskim i w samej Rosji, tam też mieszkało najwięcej osób tego wyznania. Zabór pruski to trochę inna historia, niemniej akcenty antyżydowskie się pojawiały, zwłaszcza w przepisach i ograniczeniach w kwestii zamieszkania na terenie miasta. Tak było od wieków. Na terenie Torunia tak naprawdę niechęć społeczna eskalowała dopiero w następnej epoce, czyli w dwudziestoleciu międzywojennym. Wówczas zdarzało się niszczenie mienia, bojkot żydowskich sklepów itp. Mnie kwestia żydowska wyszła niejako przy okazji, ale była bardzo realna w tamtym czasie. Incydent podczas wizji lokalnej oczywiście zmyśliłam, ale już wydarzenia na terenie Warszawy, przytoczone w książce, są jak najbardziej prawdziwe. Co ciekawe, jeden z pogromów został urządzony przez ludność żydowską i skierowany przeciwko sutenerom, stręczycielom i prostytutkom. Historia nigdy nie jest jednoznaczna.

Przypomnę, że jest pani z wykształcenia prawniczką, nie historykiem zawodowym, lecz dzięki pasji do odkrywania historycznych tajemnic doskonale poznaliśmy Toruń i okoliczne miejscowości na przełomie XIX i XX wieku. Pomińmy na chwilę czas zaborów, nastroje rewolucyjne i niepodległościowe, skupmy się na życiu codziennym. Co panią najbardziej zachwyciło w tamtych czasach? A co zaskoczyło? Jacy wtedy byliśmy? Jak się żyło w nadgranicznym mieście? O jakich karierach mogli marzyć zwykli ludzie? Kto miał dostęp do pracy, do nauki i wiedzy?

Najbardziej zaskakującym odkryciem był kosmopolityzm tamtych czasów i swobodne życie w społeczeństwie wielonarodowościowym. Ludzie mówili różnymi językami, wyznawali różne wiary i spotykali się w tych samych miejscach, często podczas różnych imprez organizowanych w tym samym czasie przez różne grupy społeczne. Toruń podlegał ograniczeniom ze względu na status nadgranicznej twierdzy, ale jednocześnie rozwijał się gospodarczo, ponieważ tędy przebiegał szlak flisaków, był też duży przepływ podróżnych i częste wymiany garnizonu, co jest typowe dla struktur wojskowych. Jeśli chodzi o możliwość kształcenia, to sprawa była dość skomplikowana. Oczywiście największy problem miały kobiety, ale, jak widać, Ada Bauman wykształcenie zdobyła. Luiza Zagórska też studiowała. Podstawowym wymogiem było ukończenie szkoły państwowej, która dawała możliwość zdawania egzaminu pozwalającego na dalszą naukę na uniwersytecie. Trzeba było wybierać między mniej rygorystyczną pensją prywatną a pruską szkołą.

Kamila Cudnik: Mnie okres pruski bardzo fascynuje, ponieważ byli to ludzie całkiem normalni, nie opętani jeszcze strasznymi ideami, które odcisnęły fatalne piętno w czasach drugiej wojny światowej. Najpierw jednak napiszę powieść, która od dawna chodzi mi po głowie i dzieje się w czasach znacznie wcześniejszych (fragm. wywiadu). FOT. MICHAŁ KADLEC

Na bliskim mi nadgranicznym Śląsku Cieszyńskim do dziś ciepło wspomina się cesarza Franciszka Józefa I i dom Habsburgów, a mity związane z Austro-Węgrami i Wiedniem nadal są żywe wśród wielu mieszkańców. W Cieszynie można znaleźć sporo współcześnie produkowanych pamiątek po dobrotliwym Franzu Josefie. Czy podobnie jest w Toruniu? Jak mieszkańcy wspominają Cesarstwo Niemieckie i ostatniego cesarza Niemiec i króla Prus, Wilhelma II Hohenzollerna? Jeśli w ogóle jeszcze wspominają. Nie mówię o represjach, ale na przykład o pruskim porządku. Co zostało z tamtych lat porozbiorowych? Czy portrety Wilusia drukowane są na kubkach i breloczkach?

Niestety, cesarz Wilhelm to nie był dobrotliwy Franciszek Józef. Myślę, że gdyby w tamtym czasie nadal panował jego dziadek Wilhelm I lub ojciec, który panował zaledwie pół roku, ale był liberałem do szpiku kości, byłoby zupełnie inaczej. Ówczesny cesarz Wiluś był człowiekiem ograniczonym i dość tępym o bardzo kiepskich manierach, chwiejnym charakterze i dużych ambicjach wojskowych. Fatalny zbieg okoliczności. Tradycja pruska oparta na junkierskim porządku, czyli podporządkowaniu się służbie cesarzowi, podtrzymywała mit władcy, ale pewnie prywatnie ci ludzie swoje wiedzieli. W Toruniu tylko jeden raz gościł następca tronu, ale to wszystko.

Nasza ciekawość dotycząca sprawcy zabójstw i losów głównych postaci została zaspokojona. Powiem jednak jako czytelnik, że czuję niedosyt. Chciałbym poznać dalsze losy Luizy Zagórskiej i jej męża, von Offenberga, a także ich dziecka w czasie wielkiej wojny 1914 roku i po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Jak próbę czasu i historycznych wyzwań wytrzymała miłość polsko-pruska? Albo niemiecko-żydowska? Mam na myśli Adę i Brunona. Wyznała pani w posłowiu, że woli, aby zastygli w poprzedniej epoce, ale może po spotkaniach z czytelnikami zmieni pani zdanie? Byłoby dobrze zobaczyć Toruń w ogniu przemian lat 1914-1918… Nie pogniewam się jednak, gdy oświadczy pani, że następna książka będzie dotyczyć miasta i jego mieszkańców we współczesności.

Nawet miałam zamiar zakończyć powieść w 1920 roku i oczywiście mogę zdradzić, że najpewniej państwo von Offenbergowie wyjechaliby do Berlina, bo tak właśnie na ogół bywało. Oficer pruski w wolnej Polsce nie miał czego szukać. Poza tym warto przypomnieć, że w Prusach Wschodnich wciąż czekał majątek, którym zarządzała matka Waltera, Gabriela von Offenberg. Jeśli chodzi o sędziego śledczego oraz jego miłość, czyli Adę Bauman, to przed nimi świat również stał otworem, a najpewniej Ameryka. To byli młodzi światli ludzie i raczej nie daliby się stłamsić czasom, które nadchodziły. Ja tego wcale nie zmyślam, po prostu sporo czytałam o losach ludzi w tamtych czasach. Tę historię zakończyłam ostatecznie w roku 1905 i niech tak zostanie. Zaraz potem napisałam powieść współczesną, która jest już u wydawcy, a teraz zabieram się za kolejne pomysły i gdzieś na horyzoncie majaczy już taki, który jest związany z czasem nieco późniejszym, ale zahacza o okres sprzed pierwszej wojny. Mnie okres pruski bardzo fascynuje, ponieważ byli to ludzie całkiem normalni, nie opętani jeszcze strasznymi ideami, które odcisnęły fatalne piętno w czasach drugiej wojny światowej. Najpierw jednak napiszę powieść, która od dawna chodzi mi po głowie i dzieje się w czasach znacznie wcześniejszych.

Czy nie warto byłoby teraz, na przykład z okazji jakiejś rocznicy albo świąt, wydać pani trylogię w ozdobnym trójpaku? Może trzeba podsunąć ten pomysł wydawcy? Jestem przekonany, że wznowienie cyklu w jednym rzucie znalazłoby uznanie czytelników. Pani książki na to zasługują!

Przyznam, że i mnie marzy się trójpak, być może za jakiś czas pojawi się taka propozycja. A co do planów – zawsze będę wracać do Torunia i do różnych okresów historycznych. To miasto jest pełne najróżniejszych opowieści, tyle się tu zawsze działo, że wcale nie chce mi się szukać fabuły w innych miejscach. Zawsze się śmieję, że research najbardziej odczuwają moje nogi, kiedy chodzę po mieście i dosłownie dotykam historii. Zresztą, znam Toruń z codziennego życia, bo budynki postawione nieraz wieki temu nadal nam służą, choć bywają przebudowywane i pełnią zupełnie inne funkcje. Odkrywanie ich historii to rzecz naprawdę fascynująca!

Dziękuję za rozmowę.

I ja dziękuję.

Autorka składa autografy pod swoją najnowszą powieścią na Poznańskich Targach Książki. Fot. Archiwum Wydawnictwa Zysk i S-ka.

KAMILA CUDNIK od lat związana jest z Toruniem. Z wykształcenia prawniczka, z zamiłowania podróżniczka. Ma męża i dwóch dorosłych synów. Właścicielka psów, kotów i ogrodu. Każdą wolną chwilę przeznacza na czytanie i pisanie. Autorka wydanych przez Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl) powieści „Historie miłosne” (2019), „Zgadnij, kim jestem” (2020) oraz „W cieniu twierdzy” (2021) i kontynuacji w książkach „Rytuał” (2022) i „Oczy małej dziewczynki” (2023). O czym jest najnowsza książka? Oto mamy Wielką Sobotę 1905 roku. Dwunastoletnia Julia, córka zamordowanej przed laty Idy Witt, wychodzi z domu. A ponieważ często przepadała na całe godziny, nie wywołuje to niczyjego niepokoju. Jednak gdy nie wraca do niedzieli wielkanocnej wieczorem, zaczynają się poszukiwania. Z zaginięciem Julii zbiega się w czasie zwolnienie z aresztu Hansa Rutza, jej opiekuna. Dziewczynka nie mogła się doczekać jego powrotu – dlaczego więc teraz zniknęła? W poszukiwania angażuje się również Luiza Zagórska – teraz pani von Offenberg, właścicielka majątku w Wygoddzie. Nie wszyscy znajomi akceptują jej małżeństwo z pruskim junkrem i zmianę obrządku wiary z katolickiego na protestancki. Mimo to Luiza nadal pomaga rodakom i wciąż szuka swojego brata Artura. Hans dokonuje makabrycznego odkrycia. Policjanci z toruńskiego komisariatu znów mają pełne ręce roboty… Nasze poprzednie wywiady z Kamilą Cudnik poświęcone trylogii toruńskiej ukazały się w sekwencji Pan Book na stronie LADY’S CLUB: „Gdybym nie miała przymusu pisania, chyba bym eksplodowała od środka” (https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/gdybym-nie-miala-przymusu-pisania-chyba-bym-eksplodowala-od-srodka-wywiad/) oraz „Życie mimo wszystko wyprzedza wyobraźnię pisarzy” (https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/zycie-mimo-wszystko-wyprzedza-wyobraznie-pisarzy-wywiad/). Zachęcamy do przeczytania! Wszystkie tomy trylogii toruńskiej do kupienia w księgarni internetowej wydawcy: https://sklep.zysk.com.pl/product/search?query=Kamila+Cudnik.

KONKURS CZYTELNICZY

Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Kamili Cudnik „Oczy małej dziewczynki”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie: Jaki pomnik stał na Rynku Staromiejskim w Toruniu na początku XX wieku, a jakie pomniki stoją obecnie, w XXI wieku? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

REGULAMIN

1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 książki Kamili Cudnik „Oczy małej dziewczynki”, ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.

2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.

3. Rozdanie trwa od 15 marca 2023 roku do wyczerpania nagród.

4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.

5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: Jaki pomnik stał na Rynku Staromiejskim w Toruniu na początku XX wieku, a jakie pomniki stoją obecnie, w XXI wieku?

6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.

7. Wyniki zostaną ogłoszone pod wywiadem z autorką na stronie LADY’S CLUB.

8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.

ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: Jaki pomnik stał na Rynku Staromiejskim w Toruniu na początku XX wieku, a jakie pomniki stoją obecnie, w XXI wieku? Odpowiedź. W pierwszej części pytania użyty został czas przeszły dokonany, zatem chodziło o dwudziestowieczny pomnik, który stał, ale już nie stoi. 22 marca 1904 odsłonięty został na Rynku Staromiejskim w Toruniu pomnik pierwszego cesarza zjednoczonych Niemiec, Wilhelma I Hohenzollerna, rozebrany w 1919 roku. Stał on w zachodniej części rynku, przy wejściu do ratusza, naprzeciwko poczty. Obecnie na rynku stoi kilka pomników, między innymi w południowo-wschodniej części pomnik Mikołaja Kopernika autorstwa Christiana Friedricha Tiecka, odsłonięty w 1853 roku; pomnik (a właściwie statuetka) flisaka grającego na skrzypcach w zachodniej części rynku, dzieło urodzonego w Toruniu berlińskiego rzeźbiarza Georga Wolfa, odsłonięte w 1914 roku, jak również odsłonięty w 2004 roku pomnik Filusia, pieska profesora Filutka, słynnego z ostatniej strony „Przekroju”, rysowanego wiele lat przez Zbigniewa Lengrena, pochodzącego właśnie z Torunia. Książki otrzymują: 1) Natalia Strągowska, Gościcino; 2) Grażyna Strzelczyk, Częstochowa; 3) Radosław Kmiecicki, Gdynia. (wpis z 20.03.2023)

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress