Recenzja. TU KOŃCZY SIĘ TWOJE POLOWANIE, A ZACZYNA MOJE

ADAM ZDANOWSKI

Kiedy wykluczymy to, co niemożliwe, zostaje to, co nieprawdopodobne.

Przyznaję, marudziłem trochę przy recenzowaniu drugiej części trylogii Białego Miasta, co nie oznacza, że nie czekałem niecierpliwie na Władców czasu, tom wieńczący cykl o Vitorii, stolicy Kraju Basków. Eva García Sáenz de Urturi rozbłysła niczym supernowa i po trzech powieściach mogę zaryzykować twierdzenie, że nie powinna mieć problemu z utrzymaniem się na pisarskim firmamencie. Setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy debiutanckiego tomu powieści sprawiły, że Netflix błyskawicznie nabył prawa do ekranizacji i już 6 marca 2020 będziemy mogli przekonać się, jak Białe Miasto i jego okolice zaprezentują się w telewizji streamingowej. Plenery powinny być jednym z atutów tej produkcji, tak jak są atutem literackiego pierwowzoru.

Pięknie opisywana Vitoria stanowi jeden z elementów wpływających na świetny odbiór trylogii, która wpisuje się w nurt kryminałów miejskich. Vitoria jest po prostu jednym z głównych bohaterów powieści i czasem przyciąga uwagę nawet bardziej, niż wykreowane na kartach książki postaci. To zjawisko znamy co najmniej od czasów Ulissesa, który sprawił, że każdego roku setki turystów przemierza Dublin śladami pana Blooma z książką Jamesa Joyce’a pod pachą. Jestem przekonany, że już wkrótce pojawią się w ofercie turystycznej imprezy o nazwie Śladami Krakena, Vitoria z inspektorem Ayalą albo Mroczne zakątki Białego Miasta itp.

Czego zatem można spodziewać się biorąc do ręki trzeci tom tego swoistego przewodnika po stolicy prowincji Alava? Vitoria, rok 2019. Nieznany autor, ukrywający się pod pseudonimem Diego Veilaz, publikuje powieść historycznąWładcy czasu. Jej akcja osadzona jest w dwunastowiecznej Vitorii, książka natychmiast podbija serca czytelników. Śledczy Kraken musi rozwiązać zagadkę zabójstw popełnianych zgodnie ze średniowiecznym modus operandi. Wiadomo, że sprawca imituje morderstwa opisane w powieści Władcy czasu: truje jedną z ofiar proszkiem z hiszpańskiej muchy – dawnym odpowiednikiem viagry, zamurowuje dwie ofiary żywcem, a jedną topi w rzece, zamkniętą w beczce razem z psem, kotem, kogutem i żmiją. Śledztwo zaprowadzi Krakena do wieży Nograro, ufortyfikowanego donżonu, od tysiąca lat nieprzerwanie zamieszkiwanego przez pierworodnego dziedzica rodu. Unai odkrywa, że jego główny podejrzany cierpi na dysocjacyjne zaburzenie osobowości. Kraken dowie się również, że powieść Władcy czasu ma wiele wspólnego z jego własną przeszłością. To odkrycie zmieni życie jego i jego rodziny.

W trakcie promocji czytelniczego bestsellera dochodzi do zabójstwa. Po raz kolejny śledczy Ayala przyklęknie przy zwłokach, by wymówić swoje „zaklęcie”: Tu kończy się twoje polowanie, a zaczyna się moje. Tradycyjnie już klucza do współczesnych wydarzeń będzie musiał szukać w przeszłości, a my – podobnie jak w poprzednich częściach cyklu – będziemy śledzić rozwijający się równolegle wątek historyczny. W pierwszym tomie była to frankistowska Hiszpania, w drugim lata 90. XX wieku, tym razem wehikuł czasu przenosi nas do ostatniej dekady XII stulecia, do czasów rywalizacji królestw Kastylii i Leonu.

Autorka nie eksperymentuje, trzyma się sprawdzonych schematów, „kupionych” już w ciemno przez czytelników. Czy to źle? Moim zdaniem nie. Cytując niezapomnianego inżyniera Mamonia z Rejsu (1970, reż. Marek Piwowski), najbardziej podobają nam się te piosenki, które już słyszeliśmy. Skoro podobało się nam poprzednio, spodoba się i teraz. Zatem trup ściele się gęsto, a żadna z tych śmierci nie należy do gatunku takich, o których można by myśleć ze spokojem. Kolejny seryjny zabójca gra na nosie vitoryjskim policjantom, którzy nie mają pomysłu, jak się do niego dobrać. Na planie nieoczekiwanie pojawiają się postaci z poprzednich części, a bliscy Krakena raz po raz wystawiani są na niebezpieczeństwo.

Łatwo wpaść w pułapkę myślową, że wszystko już wiemy, nic nas nie może zaskoczyć, a autorka ukryła kilka asów w rękawie. Jakie to atuty? Zdradzanie ich w recenzji byłoby zbrodnią równie wielką, jak te opisane na kartach powieści, podpowiem więc tylko, że kiedy zbyt mocno koncentrujemy się na tym czego szukamy, nie dostrzegamy tego, co znajdujemy. To parafraza powiedzenia jednego z bohaterów Jo Nesbø, ale uniwersalna, dająca się zastosować również do inspektora Wydziału Kryminalnego komisariatu w Vitorii.

Władcy czasu to nie jest opowieść w typie historyjek o dochodzeniach prowadzonych przez panną Marple, czy też nieco irytującego Belga z zabójczym wąsikiem z powieści Agathy Christie. To brutalna, pełna przemocy i gwałtu historia o błędach, jakie popełniamy jako jednostki i społeczeństwo. I o cenie, jaką przychodzi nam za te błędy zapłacić. Inspektor Unai de Ayala stanął przed dramatycznym wyborem, który rozdarł mu duszę i serce. Zawahał się, którą z dwóch najukochańszych osób ratować, a nie mógł obu. Ta wątpliwość zmiażdżyła go, całkowicie zrównała z ziemią jego siłę woli. Te wątpliwości miażdżą również nas, czytelników, a autorka nie waha się naruszać kolejnych tabu, obowiązujących dotąd w literaturze kryminalnej. A może to tabu tylko dla mnie? Może zależy to wyłącznie od indywidualnej oceny i wrażliwości? Warto przekonać się samemu.

Eva García Sáenz de Urturi, Władcy czasu. Tłumaczenie Katarzyna Okrasko. Wydawnictwo Muza. Liczba stron 512. Premiera 26 lutego 2020.

Eva García Sáenz de Urturi. Hiszpańska pisarka urodzona w 1972 roku w Vitorii, od piętnastego roku życia mieszka w Alicante. Jest dyplomowaną optometrystką, pracowała w zawodzie przez dziesięć lat, następnie zaczęła wykładać na Uniwersytecie w Alicante. Przez trzy lata pisała wieczorami, by ukończyć pierwszą powieść. Początkowo wydała ją samodzielnie na stronie hiszpańskiego Amazona. Dzięki entuzjastycznym recenzjom czytelników powieść szybko stała się bestsellerem i znalazła wydawcę. Na potrzeby Ciszy Białego Miasta ukończyła kurs kryminologii i medycyny sądowej. W październiku 2019 nakładem Wydawnictwa Muza ukazały się Rytuały wody, drugi tom trylogii Białego Miasta.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress