WIERZĘ, ŻE CZYTELNICY PRZEŻYWAJĄ BURZĘ EMOCJI PODCZAS CZYTANIA MOICH KSIĄŻEK. Wywiad

Z NATALIĄ THIEL, autorką powieści „Dziewczyna z portretu”, wydanej przez Zysk i S-ka Wydawnictwo pod patronatem medialnym LADY’S CLUB, rozmawia Stanisław Bubin

Natalia Thiel, Dziewczyna z portretu. Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl), Poznań 2022. Str. 456.

Szczerze powiem – zachwyciłem się powieścią. Gratuluję! Ale nie byłbym sobą, gdybym nie dorzucił własnych trzech groszy – najbardziej mi żal, że nie poznałem dalszych losów Hani Skorskiej. Może w kolejnej powieści dowiemy się, czy zostanie z Filipem i jak ułożą sobie życie? Bo to, że porzuciła dziennikarstwo i została pisarką, już wiemy. Ma pani jakieś plany w stosunku do Hani?

Do dalszych losów Hani Skorskiej nawiązuję, choć krótko i niedosłownie, w epilogu powieści. Uważny czytelnik pozna ją po ołówku zakręconym we włosach i dużym psie liżącym jej rękę, podczas gdy mury „Białej Damy” są zrównywane z ziemią.

Zapytałem o Hanię, bo pani książka ma dość oryginalną konstrukcję – powieści w powieści. Coś w rodzaju prozy szkatułkowej, w której jedna historia wynika z drugiej. W „Dziewczynie z portretu” do sześćdziesięciu paru stron główną bohaterką jest współczesna reporterka, czasowo bez pracy, buszująca po Orłowie tropami rodziny. Później w naturalny sposób ustępuje ona miejsca Klarze i Jankowi, czyli pewnej fascynującej historii sprzed wojny, czasów wojny i okresu powojennego. Historii opowiedzianej przez jej dziadka i zapisanej właśnie przez Hanię Skorską. To był celowy zamysł, czy tak pani wyszło, po prostu?

Tak, od samego początku chciałam tak skonstruować fabułę, by historia Jana Dorosza była powieścią spisaną przez jego wnuczkę, Hanię Skorską. Przede wszystkim dlatego, że tworzy ona pewną alternatywę w stosunku do historii Jana i Klary.

W słowie od autorki wspomina pani, że pensjonat „Biała Dama”, a właściwie „Biały Dwór” w Orłowie, w którym toczy się znaczna część akcji, istniał naprawdę i że jego dzieje, a przede wszystkim losy mieszkańców, zainspirowały panią do napisania książki. Proszę opowiedzieć coś więcej o tym nadmorskim letnisku, dziś południowej dzielnicy Gdyni, z przystanią morską, molem i charakterystycznymi klifami. Czy to prawda, że w latach 30. w miasteczku gościło co roku kilkanaście tysięcy kuracjuszy? Bo kiedy po rodzinnej tragedii Doroszowie musieli przeprowadzić się z Gdyni do Orłowa, do niemieckiej babci Irene Zegke, wyglądało to tak, jakby trafili do marnej, biednej wioski rybackiej… Licentia poetica?

Zderzenie biedy z bogactwem nie było niczym niezwykłym w odradzającej się Polsce. Faktem jest, że Orłowo było znanym i popularnym letniskiem już na początku XX wieku. Odwiedzali je między innymi takie osobistości, jak Stefan Żeromski czy Jan Kasprowicz. Bliskość morza, piękna plaża i majestatyczne klify, w dodatku w bliskim sąsiedztwie dużego miasta – Gdańska. To wszystko przyciągało bogatych turystów, nic więc dziwnego, że powstało tu wiele luksusowych pensjonatów, ponieważ poza „Białym Dworem”, działały także między innymi „Dom Kuracyjny”, „Adlerówka”, willa „Anna Hild” czy „Czerwony Dwór”. Jednocześnie Orłowo było wioską rybacką. Tak więc obok pięknych secesyjnych pensjonatów stały niewielkie domki rybackie.

Natalia Thiel: Dzięki napisaniu „Dziewczyny z portretu” wiele się dowiedziałam o latach dwudziestych, choćby o systemie szkolnictwa, powoływaniu Polaków do Wehrmachtu, które w Polsce wciąż jest, niestety, widziane, jako wstępowanie do obcej armii. A przecież w zdecydowanej większości byli oni wcielani siłą (fragment wywiadu). FOT. HANNA MAGIERA

Przyszła teraz pora na… dziewczynę z portretu. Hania postanowiła oderwać się od bieżących spraw, przyjechała do dworku dziadków, Miry i Jana Doroszów, mieszkających w podupadającej orłowskiej „Białej Damie”. Na nadmorskiej plaży poznała Filipa, razem włóczyli się po gdańskim jarmarku, na jednym z kramów z antykami Hania (z pomocą finansową chłopaka) kupiła portret nieznanej dziewczyny, podpisany tylko „Klara. Orłowo, 1939”. Nerwowa reakcja dziadków na ten malunek skłoniła Hanię do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, kim jest Klara, dziewczyna z obrazu. Czy w pani ujęciu Klara jest femme fatale, kobietą przynoszącą mężczyźnie raczej zgubę niż szczęście, zwodniczą i egoistyczną? Odnoszę wrażenie, że pani niespecjalnie ją polubiła, że bardziej współczuła pani zakochanemu w niej Jankowi Doroszowi?

Odnosi pan mylne wrażenie (śmiech). W mojej ocenie Klara jest bohaterką pozytywną i tragiczną jednocześnie. Proszę zauważyć, że nigdy nie działała na niczyją niekorzyść, wręcz odwrotnie, potrafiła wiele poświęcić dla ludzi, których kochała. Trwała przy umierającej matce, choć Polska stała u progu wojny, a ona mogła jeszcze wyjechać. Próbowała pomóc ojcu, gdy ten popadł w szaleństwo. Wszystko co robiła w relacji z Jankiem kierowane było miłością do niego i gotowością do największych poświęceń. Różnie można oceniać jej zachowanie, proszę jednak wziąć pod uwagę, że Klara wiedziała, co ją czeka i to zaważyło na wielu jej decyzjach. A mimo to nie bała się patrzeć życiu prosto w oczy.

Nie popełnię faux pas, jeśli zdradzę, że reporterskie śledztwo doprowadzi Hanię do jej dziadka, autora portretu. Zafascynowała mnie wędrówka tego dzieła – wraca ono do malarza jak bumerang. Jan Dorosz nie tylko związał swoje losy z prawdziwą Klarą, ale też z jej wizerunkiem. Piękna metafora losów! Czy słyszała pani o jakichś innych dziełach sztuki, które wywarłyby tak przemożny wpływ na nasze życie? To figura literacka (jak walc w poprzedniej książce), czy też prawda? Z powieści wynika, że talent malarski Jana Dorosza ratował mu nawet życie…

Chyba każdy z nas zna choć kilka historii ludzi, których sztuka lub przeróżne talenty ratowały ich w najcięższych momentach życia. Znana jest powszechnie choćby historia Władysława Szpilmana. W Birkenau na rampie podczas selekcji nieraz wyciągano ludzi umiejących grać na różnych instrumentach lub znających języki, dając im szansę na przeżycie. Przypomina mi się także scena z książki „Skazani na Shawshank” Stephena Kinga, w której główny bohater wraca do celi po długim pobycie w izolatce, a współwięźniowie pytają go, jak udało mu się nie oszaleć, na co ten odpowiada, że nie był przecież sam. Był z nim Mozart.

Jan Dorosz, wiekowy obecnie słynny malarz, postanowił zdradzić wnuczce swoje sekrety i wrócić pamięcią do czasów wczesnej młodości. Dziesięcioletni Janek, uczony przez ojca krawieckiego fachu, w czasie wizyty w „Białej Damie” po raz pierwszy ujrzał świat pełen bogactw i elegancji. Tam właśnie poznał panienkę Klarę Potocką i jej przyjaciela, zamożnego Williama Goldsteina. Zaprzyjaźnili się. Pierwsza miłość, pierwsze doznania i rozczarowania, różnice społeczne, trudne decyzje, przewrotność losu. Wątków jest tyle, że nie sposób wyliczyć, ale przecież nie o to chodzi. Spokojne dorastanie tej trójki nagle brutalnie przerywa wojna!… W kolejnej pani książce mamy wojnę i historię w tle – nadzwyczaj umiejętnie wykorzystaną. Skąd ta przemożna chęć sięgania po czasy przełomu i umieszczania losów ludzkich w skomplikowanych sytuacjach? Współczesność jest zbyt jednostajna i nudna?

Współczesność ani nie jest jednostajna, ani nudna, co pokazują nam wyraźnie tragiczne wydarzenia tego roku. Osobiście wolałabym, by było bardziej nudno i jednostajnie. Fakt, że swoją fabułę umiejscawiam w przeszłości wynika głównie z moich zainteresowań tym okresem. Dzięki napisaniu „Dziewczyny z portretu” wiele się dowiedziałam o latach dwudziestych, choćby o systemie szkolnictwa, powoływaniu Polaków do Wehrmachtu, które w Polsce wciąż jest, niestety, widziane, jako wstępowanie do obcej armii. A przecież w zdecydowanej większości byli oni wcielani siłą! Poza tym historia Pomorza dotyczy mnie osobiście. W rodzinie męża wciąż żyją seniorzy, którzy pamiętają tamte czasy. Żałuję, że ze swoim dziadkiem nie miałam okazji nigdy porozmawiać o wojnie, a wiem przecież, że jako młody chłopak był przed wojną szyprem, pływał kutrem.

Jak być człowiekiem w nieludzkich czasach? Janek walczy o miłość, lecz wszędzie czai się zło. Los potrafi być okrutny i przewrotny, wszystkim rządzi przypadek. Mamy tu skomplikowane dzieje Pomorza, autochtonów, Polaków, Niemców, Żydów, a nawet pewnego Rosjanina, ideowych komunistów i gestapowców, wcielanie do Wehrmachtu, ucieczki do aliantów, nową, ubecko-sowiecką władzę, upadki dawnych arystokratów. Ukrainę, Tatarów, Śląsk, Paryż. Nic Doroszowi nie zostało darowane! Krew, pot i łzy. Emocji nie brakuje, pięknie odmalowuje pani swoich nietuzinkowych bohaterów, nie pozbawiając nas wiary w szczęśliwy finał i zjednoczenie dusz. Jaki jest odbiór tej książki wśród czytelników? Spotyka się pani z nimi? Na co zwracają uwagę?

Dopiero spływają do mnie pierwsze recenzje. Cieszę się, że w dużej mierze czytelnicy zwracają uwagę zarówno na historię zawartą w książce, jak i na bohaterów. Wiele pracy włożyłam nie tylko w odwzorowanie tamtych czasów, lecz także w stworzenie niesztampowych portretów psychologicznych. Kolejne opinie o książce pozwalają mi wierzyć, że czytelnicy przeżywają podczas czytania burzę emocji, a także blisko zaprzyjaźniają się z bohaterami.

Kiedy rozmawialiśmy przed rokiem, zapytałem, czy jako debiutantka wierzyła pani w swój sukces? Wyraziłem też opinię, że miarą powodzenia i sprawdzianem talentu będzie dopiero druga książka. No i odniosła pani sukces! Na portalu Lubimy Czytać średnia ocen wynosi obecnie 8,6 na 10, a wielu czytelników dało pani 10/10. Jak się pani z tym czuje? Czy nie jest to wyzwanie przed trzecią powieścią? O czym ona będzie i czy już powstaje? Uzbroję się w cierpliwość i będę na nią czekać!

Traktuję moją przygodę z pisarstwem jako wspaniałą podróż, nie zaś jako wyścig, w którym powinnam osiągnąć pewien wynik. Piszę z serca i wkładam w to serce. Stąd też roczny odstęp między pierwszą książką a drugą – ja się nie spieszę, chcę oddać do wydawnictwa książkę, z którą w pełni się utożsamiam. Kolejna powieść powstaje, lecz prosiłabym o cierpliwość. Pośpiech jest zawsze złym doradcą.

Dziękuję za rozmowę.

FOT. HANNA MAGIERA

NATALIA THIEL (na zdjęciu powyżej) urodziła się w 1991 roku w Gdańsku. Obecnie mieszka w Straszynie koło Pruszcza Gdańskiego w województwie pomorskim. Jest absolwentką ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim. Obecnie związana z branżą farmaceutyczną. Poza literaturą pasjonuje się kinematografią, muzyką klasyczną, językami obcymi i podróżami. „Dziewczyna z portretu” (premiera 11 października 2022) jest jej drugą powieścią, po świetnie przyjętym przez czytelników debiutanckim „Walcu dla Izabeli” (2021). Nasz ubiegłoroczny wywiad z autorką możecie przeczytać tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/nie-mam-zadnej-misji-chce-jedynie-wzruszac-czytelnikow-wywiad/.

KONKURS CZYTELNICZY

Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa ogłaszamy dla czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 5 egzemplarzy książki Natalii Thiel „Dziewczyna z portretu”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie: Jeden z bohaterów powieści został przymusowo wcielony do armii niemieckiej, a później zdezerterował. Jaką część żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych stanowili dezerterzy z Wehrmachtu? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

REGULAMIN

1. Nagrodę w konkursie stanowi 5 egzemplarzy książki Natalii Thiel „Dziewczyna z portretu”, ufundowanych przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.

2. Rozdanie przewiduje 5 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.

3. Rozdanie trwa od 27 października 2022 roku do wyczerpania nagród.

4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.

5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: Jeden z bohaterów powieści został przymusowo wcielony do armii niemieckiej, a później zdezerterował. Jaką część żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych stanowili dezerterzy z Wehrmachtu?

6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 5 zwycięzców.

7. Wyniki zostaną ogłoszone pod wywiadem z autorką na portalu LADY’S CLUB.

8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.

Natalia Thiel, Walc dla Izabeli. Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2021. Str. 472.

ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: Jeden z bohaterów powieści został przymusowo wcielony do armii niemieckiej, a później zdezerterował. Jaką część żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych stanowili dezerterzy z Wehrmachtu? Odpowiedź: Dezerterzy z Wehrmachtu stanowili około 89.300 żołnierzy – 35,8% stanu osobowego Polskich Sił Zbrojnych (źródło: dr Mark Ostrowski: „To Return To Poland Or Not To Return. The Dilemma Facing The Polish Armed Forces At The End Of The Second World War”). Książki otrzymują: 1) Marzena Szyndler, Jastrzębie-Zdrój; 2) Anna Baran, Jaworzno; 3) Radosław Kmiecicki, Gdynia; 4) Marlena Zelek, Żarki; 5) Józefina Kmiecik, Cieplice Śląskie.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress