ADAM ZDANOWSKI. Recenzja
Mija właśnie miesiąc od wznowienia powieści Ryszarda Ćwirleja „Jedyne wyjście”. Tłumacząc się z czterotygodniowej zwłoki sympatycznej pani Katarzynie z Wydawnictwa Muza, które sprezentowało mi recenzencki egzemplarz powieści, będę odwoływał się do starego przysłowia: Co nagle, to po diable! Albo: jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy, a niektóre rzeczy najlepiej smakują na zimno. Na ten przykład dobre piwo albo zemsta. Zemsta chyba nawet bardziej.
Faktem jest, że czerpiąc natchnienie z dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa, które mimo zaklęć różnokolorowych ideologów ukształtowało nasz system wartości w stopniu większym niż cokolwiek innego, powinniśmy o zemście nie myśleć wcale albo wyrzec się jej, nadstawiając drugi policzek. Jednak faktem jest również to, żeśmy grzeszni, słabi i mało odporni na pokusy, a starotestamentowe oko za oko przemawia do nas bardziej niż jedenaste przykazanie, by kochać bliźniego swego jak siebie samego. Niektórym bohaterom powieści Jedyne wyjście również zdecydowanie bliższa jest ta pierwsza postawa, jakby zapomnieli, że w Biblii chodzi jednak o sprawiedliwość, nie o samą zemstę.
I to właśnie zemsta jest kołem zamachowym jednego z wątków powieści, który rozpoczyna się od porwania nastoletniego syna lokalnego przedsiębiorcy. Wiele lat wcześniej ów biznesmen zaangażowany był w przedsięwzięcia, po których zostały mu znaczne środki finansowe oraz umiejętności i znajomości, pozwalające na nad wyraz skuteczną egzekucję należności od kontrahentów. Nie nawykł do bezczynności i nie zamierzał czekać na efekty działań policji. Ta skierowała do sprawy porwania podinspektora Mariusza Blaszkowskiego z komendy wojewódzkiej w Poznaniu. Trochę przypadkiem, ale bardziej dzięki spostrzegawczości i bystrości umysłu, w samym środku operacji specjalsów z wojewódzkiej znalazła się młoda funkcjonariuszka Aneta z posterunku w podpoznańskich Dusznikach. Równolegle prowadzi półprywatne śledztwo w sprawie zniknięcia młodej matki, dawno niewidzianej koleżanki z czasów liceum, a przy okazji uruchamia personalną karuzelę w powiatowych strukturach policji.
Napisać, że byłem zaskoczony czytając tę powieść, to jakby nic nie napisać. Byłem – i to do potęgi! Nie natrafiłem wcześniej na kryminały Ćwirleja, nie miałem pojęcia, czego się spodziewać. Trochę żałuję. Z drugiej strony mam teraz sporo lektur do nadrobienia, z gwarancją wyśmienitej rozrywki. W pierwszej kolejności sięgnę pewnie po Ostrą jazdę, czyli kontynuację losów sierżant Anety Nowak, a potem przyjdzie czas na pozostałe książki. Druga rzecz, to miejsce akcji i wynikające z tego konsekwencje w postaci znakomicie nakreślonego tła. Mocno wpisane w otoczenie tak zwane miejskie kryminały dawno już zadomowiły się na polskim rynku, lecz autorowi udało się coś więcej. Gemela, szkieły, zyle, soczysta wielkopolska gwara, frazy w stylu łe jery, polota se i wróci… Dla mnie cud, miód i orzeszki. Nadmierna albo nieumiejętna stylizacja może skutecznie pozbawić nas przyjemności czytania, a Ryszard Ćwirlej zrobił w tym względzie coś, co w mojej opinii zasługuje na najwyższe uznanie. Mam grono znajomych z Pyrlandii i poczułem się, jakbym ich słyszał i widział w konkretnych sytuacjach. Majstersztyk!
Na koniec zastrzeżenie, ale nie do samej książki. Nie potrafię zrozumieć, kto i po co umyślił przykleić feministyczną łatkę do tej powieści? Pasjonujący kryminał feministyczny to określenie przywodzące mi na myśl jak najgorsze skojarzenia, polityczno-poprawne brednie i propagandowe czytanki. Tu nie trzeba sztucznego pompowania popularności i upychania tej historii po jakichś niszowych szufladach gatunkowych. To powieść dla wszystkich, z przebojową dziewczyną w roli głównej, która znakomicie radzi sobie w twardej, niewdzięcznej policyjnej robocie. Określenie kryminał feministyczny brzmi drętwo i sztucznie. Autor po prostu celnie i nienachalnie opisał procesy zachodzące nie tylko w polskiej policji, ale i w służbach mundurowych zachodniego świata. Czy to, że kobiety obejmują coraz bardziej eksponowane stanowiska to ma być zwycięstwo feminizmu? Bzdura! To po prostu efekt coraz wyższych kompetencji kobiet w zawodach dotąd uznawanych za rzekomo męskie. A Jedyne wyjście Ryszarda Ćwirleja to po prostu kawał soczystego kryminalnego mięcha ze świetną akcją i wyrazistymi bohaterami. Szczerze polecam.
Ryszard Ćwirlej, Jedyne wyjście. Wydawnictwo Muza (www.muza.com.pl). Premiera 22 kwietnia 2020. Str. 512.
Autor jest pisarzem, dziennikarzem i wykładowcą akademickim, twórcą nowego gatunku literackiego – kryminału neomilicyjnego. Jego powieść Błyskawiczna wypłata otrzymała nagrodę dla najlepszej miejskiej powieści kryminalnej na Festiwalu Kryminalna Piła w 2015. W Wydawnictwie Muza ukazało się dotychczas dziewięć tytułów: Ostra jazda, Trzynasty dzień tygodnia, Śmiertelnie poważna sprawa, Masz to jak w banku, Milczenie jest srebrem, Mocne uderzenie, Ręczna robota, Śliski interes (uhonorowany na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału 2017 prestiżową Nagrodą Czytelników Wielkiego Kalibru). W 2018 Ryszard Ćwirlej został podwójnym laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru i Nagrody Wielkiego Kalibru Czytelników.