JEZIORO WRZOSNA NADAL JEST OBOJĘTNE NA ZABÓJSTWA I ZŁĄ SŁAWĘ… Recenzja

STANISŁAW BUBIN

Udał się debiut prozatorski Mateuszowi Kwiatkowskiemu! Jego kryminał „Duch jeziora” nie jest zwyczajny, to raczej pełnokrwista, wielowątkowa opowieść fabularna o mieszkańcach pewnej wsi w malowniczym leśnym zakątku Warmii, głęboko penetrująca miejscowe zwyczaje, lęki i zachowania. Z pełnym podtekstem socjologicznym i kulturowym. Nad jeziorem Wrzosna ponad ćwierć wieku temu doszło do kilku tragicznych wydarzeń. Ówcześni śledczy nie wykryli sprawcy morderstw, może to były przypadkowe utonięcia, jedno po drugim, kto wie? Ludzie skryli wiedzę o tamtej śmiertelnej serii za zasłoną milczenia i nie przepracowali traumy, jak mówią psychologowie, więc kiedy niedawno w wodach jeziora pojawił się trup kobiety – wieś skamieniała z przerażenia. Duch Wrzosny znowu zabija!

Mateusz Kwiatkowski „Duch jeziora”. Wydawnictwo Initium, Kraków 2025. Stron 528, oprawa miękka ze skrzydełkami. Premiera 21 lipca 2025.

Tak wygląda tło powieści Kwiatkowskiego: niewielka miejscowość, zmowa milczenia, las i zimne jezioro Wrzosna. Obcy są niemile widziani. Ludzie oczywiście dużo wiedzą i pamiętają – więcej, niż chcieliby przyznać – więc kiedy Eliza Korcz, administratorka bloga Apsconditum, zaczęła pytać o stare sprawy, umawiać się na spotkania, prowadzić dochodzenie na własną rękę, we wsi zrobiło się całkiem niemiło. Eliza ze swoim chłopakiem Krzyśkiem osiadła nad Wrzosną, kupiła i wyremontowała domek na uboczu i poczuła się pełnoprawną mieszkanką. Zdradliwe złudzenie, bo nie była swoja. Przyjechała z Wrocławia, opromieniona chwilową sławą po pierwszej, bardzo dobrej powieści reporterskiej i liczyła po cichu na kolejny sukces. Problem w tym, że nikt z nią nie chciał szczerze rozmawiać o czterech utopionych postaciach sprzed ćwierć wieku, a tym bardziej o najnowszej tragedii. Nie miała sojuszników. Poznawała fikcyjne brednie o klątwie, nadprzyrodzonych siłach, zagadkowym duchu wciągającym nieszczęśników pod powierzchnię Wrzosny. Instynktownie wyczuwała, że za legendami o jeziorze czai się strach, nie mogła jednak pojąć istoty tego lęku. Kogo ludzie bali się naprawdę? Może nie zjawy z jeziora, lecz najbogatszego, najbardziej brutalnego mieszkańca wsi?

Fot. Pexels

W powieści napięcie rośnie i uderza w czytelnika, niczym fale jeziorne gnane zimnym wiatrem. Polska prowincja, jakiej dotąd nie znaliśmy. Niby swojska, jednak nieprzyjemna, zła, oszukańcza. Serdeczność maskowana ukrytymi, fałszywymi intencjami. Dziewczyna w ciąży, która w ślad za swoim chłopakiem trafiła do wioski, po kilku dniach została wyłowiona z wody. Czy sugestie, że popełniła samobójstwo, miały jakiekolwiek uzasadnienie? Żadnych świadków, zniszczone ślady, zatarte tropy, bezradna policja. Lepiej pozamiatać brudy pod dywan, zapomnieć, wrócić do normalnego życia. Niedopowiedzenia i tajemnice wypływające na wierzch nie dają jednak miejscowym spokoju. Pijak coś wymamrotał, czego nie można było zlekceważyć, gadatliwy sklepikarz rzucił dziwne zdanie, podejrzani z rancza akurat powyjeżdżali w interesach, a miejscowy policjant zaczął prowadzić śledztwo na własną rękę, wbrew woli przełożonych, bo coś nie dawało mu spokoju. Eliza Korcz też nie chciała zrezygnować z tematu tylko dlatego, że ktoś jej nie lubił, a ktoś inny straszył. Metodą drobnych kroczków znalazła pomocników, utworzyli amatorskie kółko detektywistyczne – właśnie z policjantem i miejscową, emerytowaną bibliotekarką, miłośniczką szarad i krzyżówek. Dołączyli do nich młodzi ludzie, którzy nudzili się na wakacjach i też chcieli poznać ducha wód jeziornych. Ów wątek z młodzieżą przypominał mi trochę klimatem powieści Adama Bahdaja, a trochę Pana Samochodzika Zbigniewa Nienackiego. Znakomicie uzupełnił ten doskonały kryminał.

Wróćmy jednak do sedna! Starsi we wsi wzdychają i zamykają oczy, kiedy woda wyrzuca zwłoki, młodzi, spragnieni przygód i sensacji, robią swoje. Do tego amatorskiego śledztwa włączył się też Krzysiek, partner Elizy, na co dzień rzutki biznesmen, często wyjeżdżający z wioski we własnych sprawach, mający rozległe kontakty. I dzięki tym kontaktom poznał zdumiewające losy staruszki mieszkającej nad wodą, o której miejscowi powiadali, że jest wiedźmą unikającą ludzi, odprawiającą czary i leczącą odważnych dymem, igłami akupunktury i ziołami. Czy tylko ona jedna poznała „ducha jeziora”? Widziała coś, co ją przeraziło na całe życie, że aż zaniemówiła? Czy kiedykolwiek ujawni swoje sekrety, przedstawi dowody? Komuś było na rękę utrzymywać zabobonnych mieszkańców w przekonaniu, że za serią zdumiewających śmierci kryje się legendarny „duch” Wrzosny. Teraz, po nowej zbrodni, zareagowali identycznie. Eliza Korcz uznała wszakże, że trzeba wszystkiemu przyjrzeć od początku. Ona jedna nie wierzyła w legendę i ludowe przesądy, chciała odszukać prawdziwego sprawcę. Lecz im bardziej była aktywna, tym bardziej niepokoiła pewne osoby. Znowu zginął człowiek. Ostrzeżenie dla żywych? Znowu śmierć upozowana na samobójstwo pod wpływem ziół i alkoholu. Skąd miejscowy żul miał tyle pieniędzy, by sobie zafundować skrzynkę wódki? I dlaczego porozbijał butelki, zostawiając na szyjkach nienaruszone nakrętki? Kto zostawił na ścianie jego meliny ostre ślady pazurów?

Pytań jest więcej niż odpowiedzi. Może sprawców też jest więcej? Może w stare opowieści o „duchu jeziora” ktoś wpisuje nową legendę, że ukryć prawdziwe motywy swojego działania? Eliza na punkcie wyjaśnienia tragedii dostaje niemal bzika. Chęć wyjaśnienia sprawy staje się dla niej rzeczą osobistą, wręcz obsesją. Wcale nie dlatego, że pragnie mieć materiał na nową powieść! To rzecz wtórna. Musi zatrzymać mordercę. Wchodzi więc – raczej nierozważnie niż odważnie – w samo centrum szeptów i przypuszczeń. Z duszą na ramieniu wnika w atmosferę ciężką jak ołów. Każdy rozwikłany supeł tej sprawy prowadzi ją do kolejnej, jeszcze większej zagadki. Dobrze, że ma wsparcie. Niedobrze, że wyzbyła się świadomości, że jej też ktoś zagraża. Że nad nią i pozostałymi członkami kółka detektywów wisi śmiertelne niebezpieczeństwo!…

„Duch jeziora” wciąga niczym grząskie mokradła. Co kryje Wrzosna? Zwyczajne ludzkie bajania czy bezwzględnego mordercę? To wymarzony thriller na wakacje, przeczytajcie koniecznie, nie będziecie zawiedzeni. Zobaczycie, do czego prowadzą nieszczęśliwa miłość i zranione uczucia. A finał? Oczywiście każdego zaskoczy – i to jeszcze jedna zaleta udanego debiutu Mateusza Kwiatkowskiego.

MATEUSZ KWIATKOWSKI (rocznik 1991) na co dzień jest tłumaczem polsko-chińskim i pianistą, wykładowcą polonistyki na uczelni w Chinach i autorem podręcznika do nauki języka polskiego dla uczniów chińskojęzycznych. Kiedy nie koncertuje i nie wykłada, lubi zwiedzać Azję. Jego debiut powieściowy wydany przez krakowskie Wydawnictwo Initium (www.initium.pl) wyróżnia się czystością i precyzją języka oraz reporterskim zacięciem, zwłaszcza w obrazowaniu lokalnych legend i dusznej atmosfery niewielkich wiejskich społeczności. Książka ma 528 stron, ukazała się na rynku 21 lipca 2025 w miękkiej oprawie ze skrzydełkami. Projekt okładki Patryk Lubas. Audiobook „Duch jeziora” można zamówić na Empik Go: https://bit.ly/duch-jeziora-audio-empik. Czyta Wojciech Masiak.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress