WIKTORIA PIOTROWSKA i ADAM ZDANOWSKI
ADAM. Postęp wyznaczają leniwi ludzie, którzy szukają łatwiejszych dróg – stwierdził pisarz Robert Heinlein. Trafiła mi się w pakiecie książek do zrecenzowania FarMagia autorstwa Magdaleny Jasny. Wzmianka o elfach i smokach dała mi wprawdzie chwilową nadzieję na jakieś rodzime fantasy w stylu light, ale piękna, kolorowa twarda okładka, duże litery i kilka stron tekstu skierowały mnie w inną stronę. No ewidentnie „dla dzieciuff” – pomyślałem.
Przeczytałem szybko i z dużą przyjemnością, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że ta recenzja może pokazać się w okolicach Dnia Dziecka, uznałem, że potrzebuję fachowca. Tak się składa, że miałem na podorędziu Wiktorię Piotrowską, rezolutną dwunastolatkę, zakochaną w jednorożcach i – przyznaję to ze wstydem – dopuściłem się czegoś na pograniczu perswazji i manipulacji. Efekt poniżej.
WIKTORIA. Przeczytałam tę książkę, bo polecił mi ją wujek i poprosił, żebym powiedziała, co o niej myślę. Stwierdził, że to o dziewczynce w moim wieku i o magicznej krainie, gdzie żyją różne magiczne stwory. Nie byłam zbyt chętna, bo miałam dużo nauki i kilka lektur do przeczytania. Wtedy wujek „przypadkiem” wspomniał coś o jednorożcach, a ja KOCHAM JEDNOROŻCE! Mam ich całe stada – na ubraniach, piórnikach, zabawkach, na pościeli, na tapecie w komputerze, wszędzie.
Nie czytałam wcześniej żadnej książki pani Magdaleny Jasny. Pomyślałam, że skoro jednak pisze o jednorożcach, to na pewno będzie ciekawie. Złapałam mocno książkę i wiedziałam, że przemierzę całą tę magiczną krainę wzdłuż i wszerz. I odnajdę je wszystkie.
Tymczasem zamiast na ukochane jednorożce – trafiłam na smocze jajo. Właściwie to znalazła je Tereska, główna bohaterka książki. Dziwne było to, że znalazła je w lesie za domem, a jeszcze dziwniejsze, że towarzyszył mu marudny skrzydlaty stwór. Stwór miał na imię Emanuel i był elfem, który mieszkał na zaczarowanej farmie, zwanej FarMagią. Kilka następnych chwil wywróciło życie Tereski do góry nogami. Z jaja wykluł się smok, który w pięć sekund zrobił się wielki jak ciężarówka. Nie zjadł ani nie spalił dziewczynki, tylko uznał ją za swoją mamę, przesłał jej smoczego całusa i odleciał. Kiedy następnego dnia Tereska pomogła Tertiusowi – bo tak nazywał się smok – wyciągając z jego łapy wielką drzazgę, Emanuel wiedział, że znalazł następną kandydatkę na Opiekunkę w FarMagii. Co robiła Opiekunka? Do czego służył lodowy kluczyk? Kim był Jonatan i dlaczego chłopaki nie mogą być Opiekunkami? Jakie niebezpieczeństwa czekały na mieszkańców FarMagii w prawdziwym świecie? Tego wszystkiego dowiecie się z książki.
A co z moimi jednorożcami? Oczywiście, są! Przychodzą na farmę zawsze, gdy potrzebują pielęgnacji, dobrego dotyku i gdy się zranią. Żyją szczęśliwie i radośnie, jak wszystkie inne stworzenia w tej krainie. One podobały mi się najbardziej, ale wszystkie inne magiczne stworzenia były wspaniałe. Niektóre groźne, niektóre śmieszne, wszystkie jednakowo potrzebujące pomocy, miłości i zainteresowania.
Była też pewna przygoda, która mało mi się spodobała. Może dlatego, że czytałam ten rozdział wieczorem i trochę się bałam o bohaterów. Pewnego razu musieli zejść do podziemi, szukali tam zaginionej przed wielu laty Opiekunki. Nie powiem, jak to się skończyło, ale było strasznie w tych podziemiach. Za to bardzo podobała mi się historia, w której Tereska nie wahała się stanąć w obronie swojego przyjaciela. I to nie było w FarMagii, tylko w prawdziwym świecie. Pokazała, jaka jest dzielna i sprawiedliwa. Okazało się, że Tereska potrafiła być opiekunką zranionych magicznych stworzeń w FarMagii, jak i skrzywdzonych ludzi.
Na zakończenie chcę napisać, że FarMagia to książka, którą można polecić czytelnikom w każdym wieku. W magicznej krainie wystarczą czary i magia, żeby rozwiązać prawie każdy problem, ale i tam, i w rzeczywistym świecie, najważniejsze są przyjaźń, miłość, odwaga i wierność ideałom. Z tego się nie wyrasta. Każdy z nas może być Opiekunem dla innych osób i stworzeń. Wystarczy rozejrzeć się dookoła i pomagać.
ADAM. Tyle napisała dwunastoletnia Wiktoria, a przegadaliśmy potem jeszcze dobre dwie godziny. Prawda, że ta moja odrobina wyrachowania przyniosła interesujący efekt? Zgadzam się z Wiktorią, że FarMagia to lektura bez kategorii wiekowej. Magdalena Jasny udanie włączyła w fantastyczną opowieść poważne problemy dotyczące odrzucenia, przemocy w rodzinie, drapieżnego kapitalizmu, odpowiedzialności za siebie i innych. Wspólna lektura tej książki może niejednemu rodzicowi dać dobry pretekst do rozmowy o ważnych sprawach, o których raczej rzadko z własnej inicjatywy rozmawiamy z dziećmi. Warto!
WIKTORIA PIOTROWSKA, ADAM ZDANOWSKI
Z OPISU WYDAWCY. Pełna magii i niezwykłych przygód opowieść dla małych i dużych. FarMagia to miejsce magiczne i jedyne takie na świecie. Przybywają do niej ranne jednorożce, chore pegazy, chimery, feniksy i gryfy. Czasem pobliskim strumieniem przypływa syrena, która ma problemy z łuszczącą się łuską. Albo morskie hipokampy spragnione soczystych owoców. Czarodziejskie stworzenia wiedzą, że tu otrzymają pomoc. FarMagią opiekują się elfy. Problem w tym, że nie znają się za bardzo na leczeniu – uważają, że ludzie robią to lepiej. Od wieków więc zatrudniają Opiekunki – dziewczynki, które uzdrawiają chore magiczne istoty i dbają o nie. Ostatnia z nich niedawno opuściła FarMagię, ponieważ wydoroślała, a pełnoletni nie mają wstępu na farmę. Elfy muszą szybko znaleźć nową kandydatkę. Udaje im się to w dość dramatycznych okolicznościach. Dziewczynka ma na imię Tereska. Podejmuje się trudnej misji, choć nie ma pojęcia o leczeniu czarodziejskich stworów. Ale to najmniejszy z jej problemów…
Magdalena Jasny, FarMagia, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2018 (www.zysk.com.pl), okładka twarda, str. 296.