UWIELBIAM WYSYŁAĆ MOICH BOHATERÓW W ODLEGŁE REJONY ŚWIATA. Wywiad

Z ANNĄ OLSZEWSKĄ, autorką powieści obyczajowej Dziewczyna z fotografii, rozmawia Stanisław Bubin

Kiedy i w jakich okolicznościach zaczęła się pani fascynacja Francją? Czy miasto nad Sekwaną jest pani najbliższe spośród wszystkich francuskich miast?

Byłam wtedy w szkole podstawowej. Moi rodzice spakowali do samochodu trójkę dzieciaków, namiot, prowiant i wybrali się z nami w trzytygodniową podróż po Francji. Codziennie spaliśmy w innym miejscu, zwiedzając miasteczka, jedząc lokalne potrawy i kupując kolorowe mydełka o zapachu lawendy, które uwielbiałyśmy z siostrą. Do dzisiaj w moich wspomnieniach są to najbardziej ulubione wakacje. Chyba wtedy poczułam miłość do Francji. Później moi przyjaciele wyjechali do Paryża i wiele lat korespondowaliśmy, zresztą do dzisiaj utrzymujemy kontakty, więc mam wyjątkowy sentyment do tego kraju. I gdybym miała wskazać jedno konkretne miejsce, nie potrafiłabym się zdecydować, chociaż wolę klimat prowincji niż zgiełk wielkich miast.

ANNA OLSZEWSKA ze swoją najnowszą książką. FOT. ARCHIWUM DOMOWE

Podjęła się pani w swojej książce niezwykłej misji – przekonania nas, że Paryż to miasto wyjątkowe, gdzie wszystko jest inne: ludzie, uczucia, zabytki, kolory, zapachy… Czy o to również chodziło w nowej powieści?

Tak. Paryż pod względem swojej wielokulturowości jest bardzo atrakcyjny. Warto było umiejscowić w nim akcję powieści. Jednak w przypadku Dziewczyny z fotografii chodziło też o pewną analogię pomiędzy życiem Nataszy a tym konkretnym miastem. Niedługo przed tym, gdy zaczęłam pisać powieść, wybuchł pożar w katedrze Notre-Dame. W miarę powstawania powieści zaczęła się też odbudowa świątyni. I tak jak moja bohaterka, Paryż podźwignął się, a pomoc napływająca z całego świata wsparła też odbudowę katedry. Moja bohaterka odnalazła ponownie sens życia, gdy na jej drodze stanęli właściwi ludzie, którzy wyciągnęli do niej pomocne dłonie.

Bohaterami powieści są Natasza i Luka. Natasza Bernadotte z Warszawy i Luka Stoian z Paryża. Ona z mieszanej rodziny polsko-francuskiej, on z rumuńskiej. A poznają się wysoko w chmurach, w samolocie. Kosmopolici, obywatele świata. Czy ulokowanie akcji w Paryżu miało uatrakcyjnić książkę, czy też chodziło o coś więcej? Przecież w wersji przaśnej ona mogła być z Bydgoszczy, a on z Radomia?…

Z pisaniem jest trochę jak z podróżowaniem. Uwielbiam wysyłać moich bohaterów w odległe rejony świata, abym sama mogła zanurzyć się w tamtym miejscu, poczuć jego klimat, posmakować lokalnych potraw, powąchać zapachy, usłyszeć szum ulicy. Mogę więc śmiało stwierdzić, że miejsce akcji wybieram dla własnej przyjemności.

Przed Nataszą, baletnicą, świetna kariera stała otworem, póki nie zdarzył się wypadek. Luka też zaczął awans artystyczny z wysokiego C, w atelier cenionego i bezwzględnego paryskiego fotografa. Ale zdarzył się taki dzień, kiedy stracił wszystko – i ukochaną dziewczynę, modelkę Marie, i zajęcie. Zostały mu tylko chałtury. Po mistrzowsku złączyła pani losy Nataszy i Luki, obojga młodych, skaleczonych fizycznie i psychicznie, wplatając do akcji grę terenową, którą przed śmiercią wymyślili dla dziewczyny jej rodzice. Zabieg rzadko spotykany. Jak pani na to wpadła? Proszę zdradzić swoją tajemnicę?

O grze w szukanie prezentu opowiedział mi dawno temu mój znajomy. Pomysł spodobał mi się tak bardzo, że sama zaczęłam urządzać moim dzieciom takie poszukiwania. Wiedząc, jaką frajdę sprawia ona zarówno szukającym, jak i przygotowującym taką zabawę, pomyślałam, że to byłby świetny motyw do książki, a jednocześnie szansa dla Nataszy na pożegnanie się z rodzicami, na co w związku z wypadkiem nie dostała szansy. Poza tym pomysł wydał mi się atrakcyjnym sposobem na pokazanie czytelnikowi moich ulubionych miejsc w Paryżu.

Historię tych dwojga spina prestiżowy konkurs fotograficzny Portret współczesnej kobiety. Natasza staje się modelką w pracowni, którą prowadzi Philippe, dawny mistrz i pracodawca Luki, a obecnie jego rywal. Tak się składa, że Luka, poszukujący idealnej modelki do konkursu, także dostrzega w Nataszy potencjał artystyczny, lecz widzi ją inaczej niż Philippe. Nie zdradzę, jak się ta rywalizacja zakończy, zapytam natomiast, czy baletnica może być wzorem współczesnej kobiety? I to takim, że zabiega o nią aż dwóch fotografów?

Myślę, że Natasza ciekawi rywalizujących ze sobą fotografów nie dlatego, że jest baletnicą, ale dlatego, że ma do opowiedzenia ciekawą historię. Świat baletu, który reprezentuje, jest atrakcyjnym dodatkiem, ale nie stanowi wabika, na który obaj dają się złapać. Philippe zaznacza przecież w rozmowie z Nataszą, że już wcześniej fotografował baletnice i był znudzony tym zadaniem. Zresztą, każdego z nich fascynuje w Nataszy co innego. Każdy widzi ją na swój sposób. I na swój sposób stara się wydobyć na wierzch to, co pozostaje ukryte pod jej bliznami i strojami scenicznymi. Myślę, że o tym jest ta książka. Niezależnie od tego co robimy i kim jesteśmy, mamy do opowiedzenia ciekawą historię.

Właśnie! Klimat pani książki tworzą świetne opisy świata baletu. Gdybym nie wiedział, że jest pani prawniczką, mógłbym pomyśleć, że to pani naturalne środowisko. Przygotowania do poznania tej sztuki musiały chyba zająć sporo czasu? Kto panią zainspirował? Nie jest to bowiem wiedza powierzchowna, naskórkowa. Fascynuje panią balet?

Zanim zaczęłam pisać powieść, nigdy nie fascynowałam się baletem. Natomiast po zakończeniu książki mogę śmiało powiedzieć, że stał się moją codziennością. Może na chwilę, może na dłużej. Zagłębiłam się w ten świat najbardziej jak się dało. Przeczytałam historie baletnic, biograficzne i beletrystyczne. Obejrzałam wiele filmów i przedstawień baletowych. Obserwowałam blogi prowadzone przez baletnice i brałam udział w lekcjach baletu. Zajęło mi to sporo czasu, ale reaserch, który robię, gdy wpadam na pomysł napisania powieści, jest zwykle najmilszą stroną tego zajęcia.

W jakim momencie życia poczuła pani literacki zew? To znaczy kiedy uznała pani, że odtąd będę pisarką, bo mam wiedzę, potrafię układać zdania i budować fabularne opowieści? Nie uwierzę, że marzyła pani o tym od dziecka?…

Pamiętam dzień, gdy siedziałam w autobusie jadącym do miejscowości, w której mieszkał mój przyszły mąż i zaczęłam wymyślać historie dotyczące współpasażerów. A potem spisałam je i dałam do przeczytania babci. Byłam w liceum i myślę, że właśnie wtedy pojawiła się myśl, że pisanie jest świetnym zajęciem. Chciałam nawet studiować na kierunku, na którym nauczyłabym się, jak prowadzić akcję i bohaterów, jednak w tym czasie żadna uczelnia nie oferowała tego typu studiów, więc wybrałam prawo. I dopiero kilka lat temu, gdy opiekowałam się moją dopiero co urodzoną córką, postanowiłam wrócić do zrealizowania tych marzeń.

Wątki związane z miłością, szczęściem, przyjaźnią, rodziną przewijają się w powieści bezustannie. Na jakie potrzeby kobiet zwraca pani szczególnie uwagę?

Pisząc, nie kalkuluję ani nie planuję, że w tej akurat powieści będę mówić o rodzinie albo przyjaźni. Postacie często żyją własnym życiem. Wyskakują z mojej głowy zupełnie niekontrolowanie i pojawiają się na kartach powieści. Najczęściej dzieje się tak z postaciami drugoplanowymi, które uzupełniają historie o takie wątki. Poruszam się jednak w gatunkach, które zwykle obracają się wokół miłości. W końcu kto nie chciałby się zakochać na zabój i zestarzeć z miłością swojego życia?

W trakcie lektury uświadomiłem sobie, że przecież – skoro rzecz dzieje się w Paryżu – pani bohaterowie muszą mówić po francusku. Tymczasem mówią po polsku, wtrącając od czasu do czasu francuskie zwroty. To celowy zabieg stylistyczny? Jeśli tak, mam wrażenie, że mówią po francusku, ale ich zachowania i myśli, zwłaszcza Nataszy, są jednak bardzo polskie.

Tak. Bohaterowie porozumiewają się ze sobą w języku francuskim i w pierwszej scenie jest kilka zdań, które wymieniają ze sobą w tym języku. Trudno byłoby jednak napisać w ten sposób całą powieść, więc naturalnie narracja prowadzona jest po polsku. Mam jednak nadzieję, że udało mi się przenieść czytelnika do Paryża na tyle, że jest to dla niego naturalne, a dialogi w pewien sposób uniwersalne.

Czy nadwrażliwość i drażliwość Nataszy da się uzasadnić samym tylko wypadkiem, czy także czymś innym, co tak irytuje jej przyjaciółkę Malwinę? Lubi pani swoją bohaterkę? Utożsamia się z nią?

Natasza jest artystką i jak każdy artysta ma w sobie pewien ładunek wrażliwości, większy niż u przeciętnego człowieka. Pewnie stąd wynika jej wrażliwość czy nawet drażliwość. Wypadek na pewno pogłębił to, co odczuwa. Jest bardziej wycofana, zachowawcza, zdystansowana. Ale z pewnością jest w stanie się zmienić. Kiedy tworzyłam postać Nataszy, chciałam, żeby była zupełnie różna ode mnie. Chciałam ją odkrywać sama dla siebie podczas pisania powieści. Natasza przeszła ze mną długą drogę i ewoluowała. Nie utożsamiam się z nią, ale po napisaniu Dziewczyny z fotografii jestem w stanie lepiej ją zrozumieć.

W jakich kategoriach traktuje pani swoje pisarstwo? Przetwarza pani życiowe doświadczenia, czy też zdaje się na wyobraźnię? Chce pani dostarczać tylko piękne romanse, czy też kryje się za nimi jakaś misja?

Chciałabym traktować pisanie jako swój zawód. To moje największe marzenie i mam nadzieję, że wcześniej czy później będę mogła zajmować się tylko nim.

Ile czasu poświęca pani na pisanie i co jeszcze, prócz tworzenia, panią zajmuje? W jakim momencie odczuła pani, że pisanie książek jest ważne? Czy udaje się pani utrzymać równowagę między pracą a życiem osobistym? Ewentualnie jakim kosztem?

Na pisanie poświęcam coraz więcej czasu. A gdy nie siedzę przy komputerze, zwykle myślę o akcji i swoich bohaterach. Mam nadzieję, że udaje mi się zachować równowagę między pisaniem a życiem osobistym. Na razie moja rodzina nie schowała przede mną laptopa, więc chyba nie jest najgorzej.

Dziękuję za rozmowę.

ANNA OLSZEWSKA

Z wykształcenia prawniczka, z zamiłowania pisarka. Mama trojga dzieci. Zadebiutowała w 2017 powieścią Moja irlandzka piosenka i zachęcona jej ciepłym przyjęciem kontynuuje przygodę z pisaniem. Najlepiej odnajduje się w świecie uczuć, stąd potrzeba wymyślania historii, w których miłość gra pierwszoplanową rolę. Jej najnowsza książka Dziewczyna z fotografii ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka 2021 (www.zysk.com.pl, str. 380) i już zdobyła świetne opinie czytelników i recenzentów (https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4963232/dziewczyna-z-fotografii). Więcej informacji o autorce znajdziecie na jej stronie domowej www.annaolszewska.pl.

KONKURS DLA CZYTELNIKÓW

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka mamy dla Was 3 egzemplarze najnowszej powieści Anny Olszewskiej Dziewczyna z fotografii. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi szczerze uzasadnią odpowiedź na pytanie: Dlaczego miłość powinna odgrywać w naszym życiu zasadniczą rolę? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress