NA OBRZEŻACH NIELUDZKIEGO, WSTRZĄSAJĄCEGO ŚWIATA ZAWSZE ZNAJDZIE SIĘ CZYJŚ ŚWIŃSKI RYJ. Recenzja

STANISŁAW BUBIN

Wiję się jak robal, próbując wyślizgnąć się spod góry spoconego, nagiego, przepasanego jedynie fartuchem mięsa nade mną. Jestem śliski od krwi. Udaje mi się wyrwać. Przygniecione zostają tylko nogi, które świńska maska obejmuje teraz i zgniata jak imadło. Robię, co mogę, uderzam na oślep tym, co zostało mi z dłoni, w ogóle nie czując, że rozbijam nimi głowę oprawcy. Świńska skóra, którą nosi na twarzy, faluje jak guma przy każdym uderzeniu. Wciskam palce w te dwie czarne otchłanie, którymi na mnie patrzy, licząc na to, że choć trochę poluzuje uścisk i uda mi się wyciągnąć nogi. Ale nie odpuszcza.

Adam Dzierżek „Na białym koniu”. Wydawnictwo Initium, Kraków 2023. Stron 344, oprawa miękka ze skrzydełkami. Premiera 25 października 2023.

Opublikowałem fragment najnowszego thrillera Adama Dzierżka „Na białym koniu”, żeby dać przedsmak tego, co czeka na nieuprzedzonego czytelnika, jeśli chwyci za tę książkę w przekonaniu, że zgodnie z tytułem będzie to opowieść o rycerzu, który wybrał się w świat na białym koniu, by wyzwolić uwięzioną dziewicę. Biały koń to przenośnia, chodzi o stary, zdezelowany samochód; panien z nienaruszonym hymenem też tam nie ma. Nie pojawia się żaden waleczny mężczyzna z mieczem w ręku, by ruszyć do boju w obronie uciśnionych. Nic z tych rzeczy! Dzierżek dał tytuł szyderczy, a powieść jest o ludziach dalekich od ideału, zagubionych, poranionych, broczących krwią i potem, przeklętych przez los. Czasami podobnych do nas.

Autor wziętych thrillerów „Nieco bliżej piekła”, „Padliny” i „Spóźnionego pożegnania” wspiął się teraz na wyżyny stylu noir i gore – czyli drastycznej przemocy, która nie jest jednak celem samym w sobie, lecz jedynie środkiem wyrazu. Karol, główny bohater, młody człowiek pracujący w firmie komputerowej w nijakim mieście (to może być każde miasto, nawet twoje), ma życie w miarę poukładane, lecz bez perspektyw na radykalną odmianę losu. Jeśli nie będzie spóźniał się do pracy i cuchnął wczorajszym piwem, to może awansuje w korporacji na szefa działu. Chyba że wcześniej któryś z zawistnych kolegów podłoży mu nogę. Karol mieszka sam, w beznadziejnym pokoju. Wieczorami ogląda filmy z internetu i zapycha się fast foodami. Nie rozwija się, by zaspokoić czyjeś ambicje, a o własnych dawno zapomniał. Po co mu kariera? Ceni sobie spokój i codzienne rytuały.

Akcja książki zaczyna się głęboko w nocy, gdy Karol zamierza kłaść się do wyra, żeby rano nie zaspać. Pada deszcz, wiatr szarpie gałęziami drzew, pogoda, że psa nie wygoń. Ktoś niecierpliwie wali do drzwi. Kogo licho przywiało? Karol otwiera drzwi, w progu stoi starszy facet, kapie z niego woda. Rozpoznaje go, to dawny sąsiad, ojciec koleżanki sprzed lat, w której się podkochiwał. Mieszkali w tej samej kamienicy. Gość ma na imię Ryszard, Rysiek, nazywali go Szeryfem, bo pracował w ochronie w tym samym wieżowcu, w którym pracował Karol – i zgrywał przed wszystkimi ważniaka. W chwili, kiedy zastukał do drzwi Karola, nie wyglądał na ważniaka, był raczej jak zbity pies. Przyszedł z dziwną prośbą. Poprosił o pomoc w odszukaniu córki, którą przecież Karol znał. Kiedyś Szeryf liczył nawet na to, że córka zostanie żoną Karola, kibicował im, lecz nic z tego nie wyszło, bo dziewczyna zniknęła bez śladu. Rysiek wiedział, że Karol umie szukać w internecie, a problem polegał na tym, że Natalia (tak miała na imię) wyszła z domu rodzinnego dość dawno i teraz, nieoczekiwanie, odnalazła się w filmiku porno krążącym po sieci. Podwładni Szeryfa pokazywali sobie ten filmik i śmiali się, a on, ojciec, cierpiał z tego powodu. Nie mógł patrzeć na poniżanie dziecka, na jej krzywdę. Nie wyglądało jednak na to, że Natalka robiła to, co robiła, z dobrej woli. Film był wstrętny, dla zboków… Karol odnalazł ów filmik w czeluściach darknetu i też był wstrząśnięty. Z wrażenia nie mógł zasnąć. Pomógł sobie alkoholem, więc rano spóźnił się do pracy. Później, zamiast zabrać się do codziennej orki, jeszcze raz otworzył stronę z pornosami, żeby ustalić producenta filmików, i wtedy pewien niezbyt życzliwy kolega doniósł na niego przełożonemu, że w godzinach pracy ogląda zabronione treści. I Karol wylany został z roboty…

Ludzie całkowicie pozbawieni moralności, gotowi płacić ogromne pieniądze za oglądanie przez internet śmierci na żywo, wybierali w głosowaniu rodzaj kaźni, a rzeźnik w odrażającej świńskiej masce spełniał ich chore oczekiwania… (fragment recenzji)

Taki jest początek książki, która rozwija się w tempie równym, dość powolnym. Można nawet rzec – zwodniczo powolnym, bo nie uświadamiamy sobie (i Karol też nie), jak szybko wszystko może się odmienić, w jakie szaleństwo można popaść, gdy człowiek zdecyduje się na misję ratunkową. Nie wiem, czy każdy z nas by się zdecydował, przecież nikt nie rodzi się bohaterem. Karol też się taki nie urodził, nie miał zadatku na detektywa. Początkowo więc wzbraniał się przed poszukiwaniem Natalii. Tylko sprawdzał w sieci pewne wątki, żeby dowiedzieć się, kto za tym wszystkim stoi i dać Szeryfowi proste informacje – to ten gość kręci te ohydne filmiki z dziewczynami, tu można znaleźć producenta, twoja córka, a moja dawna przyjaciółka pracuje (albo nie pracuje) w branży erotycznej z własnej woli. Albo być może stała się niewolnicą w czyimś haremie, przedmiotem w handlu żywym towarem. Karol początkowo żywił się złudzeniami, że wszystkie odpowiedzi znajdzie w komputerze. I że był całkowicie bezpieczny, kiedy tak sobie siedział przed monitorem i grzebał w czeluściach sieci. Z jego pierwszych, naiwnych odkryć wynikało, że do dziewczyny łatwo można dotrzeć, po rycersku, łagodną perswazją zachęcić ją do powrotu i w ten sposób naprawić jej pokręcone życie. Ot, tak, zwyczajnie.

Wszystko zaczęło się jednak zmieniać, gdy trzeba było opuścić internet, wejść w mroczną rzeczywistość i zacząć działać. Wtedy powieść nabrała szokującego tempa. Zdeterminowany Szeryf naciskał, twardo żądał od chłopaka pomocy. Jednak ani Karol, ani tym bardziej ojciec dziewczyny nie mieli pojęcia, z kim zadzierają i ile ich będzie kosztowało odkrycie (w Czechach!) tajemniczego Parku Świń. Zazwyczaj za takim biznesem stoją bardzo duże, naprawdę duże pieniądze, a zasady prawa, moralność i życie ludzkie nie mają żadnego znaczenia, gdy macherzy porno i handlu żywym towarem rozkręcają branżę. Życie Karola i Szeryfa zawisło na włosku, gdy w poszukiwaniu dziewczyny dotarli tam, gdzie nikt normalny nigdy się nie zapuszczał. Zwykły seks przed kamerą był niewinną igraszką – przykrywką dla zgoła innej rozrywki. Gdy zorientowali się, że chodzi o igrzyska najbardziej odrażające ze wszystkich, ocierające się o ludobójstwo za pieniądze, było już dla nich za późno. Ludzie całkowicie pozbawieni moralności, gotowi płacić ogromne pieniądze za oglądanie przez internet śmierci na żywo, wybierali w głosowaniu rodzaj kaźni dla wybranych ofiar, a rzeźnik w odrażającej świńskiej masce spełniał ich chore oczekiwania…

Ani Karol, ani tym bardziej ojciec zaginionej dziewczyny nie mieli pojęcia, z kim zadzierają i ile ich będzie kosztowało odkrycie tajemniczego Parku Świń… (fragment recenzji)

Adam Dzierżek stworzył książkę, przez którą nie każdy może przejść, mówię otwarcie. Ale jeśli już zdecydujecie się na poznanie dalszych losów Karola i ojca nieszczęsnej Natalii – nie pożałujecie. To naprawdę wyjątkowa powieść, rzadkość na naszym rynku! Rzecz porażająca i wstrząsająca w każdym calu, lecz świetnie napisana i z zaskakującym finałem. Kolejne strony powieści „Na białym koniu” są coraz ciemniejsze i pełne zaduchu. Pokazują bezkres nieludzkiego, wstrząsającego świata, lecz przecież możliwego, bo z tyłu głowy mamy wszyscy tę bolesną świadomość, że dla pieniędzy i zaspokojenia najgorszych instynktów zawsze znajdą się tacy, którzy będą robić to, co dla nas, zwykłych ludzi, jest wprost niewyobrażalne. Tak jak niewyobrażalne było dla Karola. Doświadczenia historyczne pokazały jednak, do czego zdolny jest człowiek i jak banalny wyraz może mieć zło najgorsze z możliwych. I takie zło w postaci całkowicie wypaczonej psychiki pokazał nam młody pisarz w swojej nowej, brutalnej książce, lepkiej od krwi, wynaturzeń i straszliwego cierpienia.

Czy to jedynie fikcja? Nie jestem pewien. Rzecz do wnikliwej dyskusji i szczegółowych rozważań psychologicznych. Z takim przekonaniem polecam ją nie tylko miłośnikom gatunku.

ADAM DZIERŻEK. Fot. Materiały prasowe

O autorze: ADAM DZIERŻEK urodził się w 1993 roku w Gołdapi; zawodowo związany jest z branżą bezpieczeństwa i ochrony. Pasjonat literatury kryminalnej, szczególnie szeroko pojętego nurtu noir. Recenzję pierwszego kryminału Adama Dzierżka, „Nieco bliżej piekła”, można przeczytać na portalu LADY’S CLUB pod linkiem https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/nazywam-sie-komisarz-bogart-i-mam-stopien-komisarza-recenzja/. Recenzję „Padliny” zamieściliśmy tutaj https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/facet-z-naostrzonym-rzeznickim-tasakiem-recenzja/, a recenzję „Spóźnionego pożegnania” tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/siedlisko-samych-nieszczesc-gdzie-rzadzi-diabel-recenzja/.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress