FACET Z NAOSTRZONYM RZEŹNICKIM TASAKIEM. Recenzja

STANISŁAW BUBIN

Trzeba przyznać, że Wydawnictwo Initium (www.initium.pl) ma rękę do dobrych pisarzy. Michał Śmielak, Piotr Kościelny, Wiktor Mrok, Grzegorz Wielgus, Artur Żurek czy Kamil Piechura, żeby wysupłać z pamięci tych najbardziej znanych, otwierają długą listę czołowych polskich twórców kryminałów i thrillerów. Ich książki, a także ebooki i audiobooki, znajdują się od dawna w czołówkach rankingów popularności. Do tego grona dołączył ostatnio Adam Dzierżek – odkrycie sezonu. Po świetnie przyjętym w ubiegłym roku debiutanckim kryminale „Nieco bliżej piekła”, Dzierżek napisał teraz „Padlinę”, thriller zatykający dech w piersiach i będący gotowym scenariuszem kina akcji.

Adam Dzierżek, Padlina. Wydawnictwo INITIUM, Kraków. Stron 398.
Premiera 17 lutego 2023.

Mógłbym – gdybym nie miał wstydu – powtórzyć to samo, co zanotowałem przed kilkoma miesiącami: Dzierżek napisał kryminał intensywny i mocny, który czyta się jednym tchem! Autor jest wielbicielem powieści w stylu noir – z bohaterami mrocznymi i twardymi niczym Marlowe z książek Chandlera. Oni nie tylko są tacy, ale podobnie mówią. Językiem treściwym, dosadnym, ostrym jak cięcie noża czy rzeźnickiego tasaka. Niewiele subtelności jest w ich dialogach. Nie ma też w książce nużących, rozwlekłych opisów. Wydarzenia następują po sobie błyskawicznie, zwroty akcji są zaskakujące. Adam Dzierżek to niewątpliwie odkrycie polskiego kryminału, wróżę mu doskonałą przyszłość, o ile w kolejnej książce przeskoczy poprzeczkę, którą sam sobie ustawił wysoko. Trzymam kciuki.

Poprzeczkę przeskoczył i poziom utrzymał. Może nawet ustanowił rekord, co będzie widać w wynikach sprzedaży. Trzymanie kciuków okazało się pomocne. „Padlina” to blisko czterysta stron doskonałej lektury, od której nie sposób się oderwać. Nic nas od niej nie może odciągnąć! Ani dobry mecz, ani wołanie z kuchni ukochanej żony, ani finał z udziałem Igi Świątek. Nic, nawet uparty terier domagający się zabawy czy spaceru. Kto nie wierzy, niech sprawdzi. Co więcej, autor zafundował nam jazdę bez trzymanki, ale fabuła nie jest rollercoasterem wydumanych i niemożliwych zdarzeń, lecz – mimo pędu – konsekwentnie trzyma się logiki, zmierzając do zakończenia zaskakującego i wiarygodnego. To naprawdę mogło się zdarzyć, życie sprawia nie takie niespodzianki. Nie uciekniesz przed przeznaczeniem.

FOT. PEXELS.COM

Przekonał się o tym trzydziestokilkuletni Marek Taran, egzekutor długów w gangu narkotykowym Dżina, szefa lokalnej mafii. Taran to nazwisko, żadna ksywka. Widzimy go pierwszy raz, gdy wychodzi z więzienia po skróceniu wyroku, ale nie za dobre sprawowanie, lecz po zawarciu dealu z policją. Za wyjawienie kilku nazwisk i tajemnic Taran opuszcza celę i wychodzi na świeże powietrze. Przy bramie słyszy jednak ostrzeżenie od skorumpowanego strażnika: „Sęp już nad tobą krąży. Jest głodny. Wiesz, czym żywią się sępy?”

Wszyscy wiedzą – padliną! Marek Taran ma być właśnie padliną, gnijącym mięsem, za pójście na układ z glinami. Były więzień nie wie jednak, o jakiego Sępa chodzi. Czy to pseudonim killera? Czy może bandycka przenośnia? Chce się spotkać z szefem, żeby mu wyjaśnić i przysiąc, że nikogo nie sprzedał. Nie ma jednak świadomości, że już za późno – zegar tyka, a śmierć ostrzy kosę. Sęp to wynajęty, dobrze opłacany zawodowy morderca, który latami pracował na dobrą markę. Jego znak firmowy to niewyobrażalne okrucieństwo, zadawane ostrym rzeźnickim tasakiem. Teraz Sęp nie musi już zabijać ofiar, wystarczy, że ze strachu przed nim ludzie sami odbierają sobie życie. Chodzi tylko o to, by do osób wskazanych do likwidacji dotarła informacja, czego się od nich oczekuje. Sęp zawsze daje im czas. Jeśli tego nie zrobią, jeśli nie strzelą „samobója” w terminie, będzie po kolei mordował wszystkie bliskie osoby z ich otoczenia: braci, siostry, ojców, matki, babcie… Ale niby skąd Taran ma to wiedzieć? Siedział w pierdlu, nic do niego nie dotarło. Ponieważ po wyjściu zza krat nie ma swojego kąta, ani kasy, ani ubrań, pakuje się do mieszkania brata w bloku. Brat jest porządny, skończył studia, zaczął normalnie pracować, założył rodzinę, dochował się siedmioletniego chłopca, trochę dziwnego, ale kto w takim środowisku słyszał co to autyzm. Żona brata to sekutnica, na kryminalistę patrzy z ukosa, lecz Marek Taran obiecuje, że nie wróci na przestępcze ścieżki. Kiedy tylko zarobi parę złotych i znajdzie schronienie, wyniesie się od nich, żeby nikomu nie ciążyć.

Były więzień nawet się nie domyśla, jak szybko dawni kumple upomną się o niego, jak błyskawicznie zacznie się koszmar, o którym nawet nie śnił. Być może dlatego, że zamiast oprzeć się fatum, po raz kolejny wybrał drogę na skróty, łudząc się, że tak będzie dla wszystkich lepiej. Przed wpadką egzekwował od ludzi pieniądze za prochy, to wychodziło mu nieźle. Temu złamał rękę w łokciu, tamtemu przetrącił nogę, innemu zwyczajnie dał w pysk. Nic dziwnego, że niejaki Słowik, spotkany przypadkiem pod sklepem osiedlowym, dał mu drobne zlecenie za kilka stówek. I Taran pomyślał, że to go ustawi na jakiś czas, będzie mógł opuścić wystraszoną rodzinę. Nie przewidział jednak konsekwencji. Chłopak, któremu miał obić gębę za niezapłacone dwa gramy koki był synem skorumpowanego oficera policji, a na ścieżce, przy której czaił się egzekutor, Krzysiek pojawił się z dziewczyną. Waleczniejszą od dłużnika…

Po powrocie do mieszkania swojego brata Taran zobaczył na własne oczy, co potrafi zrobić Sęp, jeśli ofiara nie dotrzyma terminu. W tym momencie zaczyna się jego walka z czasem, walka na śmierć i życie z potworem, dla którego życie ludzkie nic nie znaczy. Stawką w tym pojedynku będzie życie siedmiolatka z autyzmem. I pewnej młodej, pięknej kobiety, Agaty, którą los postawi na drodze Tarana. A także jej córeczki z chorej, patologicznej rodziny. To jest bowiem powieść o tym, że jeśli bardzo się chce – można uciec przed przeznaczeniem. W każdym razie należy się łudzić, że to możliwe. Każdy ponoć ma zapisany gdzieś tam swój los, który musi się wypełnić, lecz Taran zrobi wszystko, by przechytrzyć fatum – niczym iluzjonista, którym kiedyś chciał zostać. Trzeba spełnić tylko jeden warunek: kochać kogoś innego mocniej niż siebie. On miał Maćka, bratanka. Zależało mu na nim bardziej niż na sobie, dla niego gotów był na wszystko. Dżin i Sęp nie docenili potęgi miłości w swoim szarym, brudnym, patologicznym świecie. Los postawił Tarana przed wyzwaniami, jakich sobie nie wyobrażał, przed decyzjami, które nie były dobre, bo nie mogły być, przed ludźmi, którzy znali tylko zło. Ale nie miał czasu na refleksje, na myślenie, na przewidywanie skutków, musiał działać, bo zegar przyspieszył.

FOT. PEXELS.COM

W tej szalonej, pełnej emocji gonitwie liczył się tylko ten, kto był sprytniejszy i bardziej zdeterminowany. Tak się złożyło, że Taran był zdeterminowany, ale – tego nie mógł przewidzieć – gdzieś w mieście był jeszcze jeden zdeterminowany facet. Bardziej nawet niż on. Bardziej niż Dżin, Słowik, Sęp i policja, a nawet Agata, tak zaciekle walcząca o córeczkę. Żeby się dowiedzieć o kogo chodzi, musicie wziąć „Padlinę” do ręki. Bez obrzydzenia! To fascynujący, dynamiczny, pełen napięcia thriller z zaskakującym rozwiązaniem. Jestem pod wrażeniem! Gratuluję autorowi i czekam na jego następne, równie mocne książki.

O autorze: ADAM DZIERŻEK urodził się w 1993 roku w Gołdapi; zawodowo związany jest z branżą bezpieczeństwa i ochrony. Pasjonat literatury kryminalnej, szczególnie szeroko pojętego nurtu noir. Recenzję pierwszego kryminału Adama Dzierżka, „Nieco bliżej piekła”, można przeczytać na portalu LADY’S CLUB pod linkiem https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/nazywam-sie-komisarz-bogart-i-mam-stopien-komisarza-recenzja/.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress