STANISŁAW BUBIN
Jestem mężczyzną, a mężczyźni ponoć nie płaczą, lecz tutaj wyznaję szczerze – zakręciła mi się łezka w oku po przeczytaniu najnowszej książki Hanny Dikty. Ze wzruszenia. Duża rzecz, pomyślałem, napisać bardzo dobrą powieść obyczajową, z założenia adresowaną do kobiet, bo kobiety są jej głównymi bohaterkami, ale tak naprawdę przeznaczoną dla wszystkich, więc także dla odbiorców rodzaju męskiego. Jak ja, jak ty, jak każdy inny facet, który z powieści „Niekochane” może dużo dowiedzieć się o emocjach pań. O emocjach w ogóle, a przede wszystkim o miłości, która przecież nie wybiera. Powstało już mnóstwo książek o miłości, ale ta jest jedną z najlepszych, jakie ostatnio czytałem.
Hanna Dikta, pisarka z Piekar Śląskich, oparła opowieść o rodzinie Winnickich, o Monice i jej córce Poli, na historii miłosnej nigdy niepoznanej babci Stasi, której tę książkę zresztą zadedykowała. Wykorzystała też – literacko je przetwarzając – inne wątki z dziejów własnej rodziny, przywołując w zakończeniu książki swoją mamę Terenię i jej siostrę Lucynkę, a także miejscowości z nimi powiązane, zagłębiowsko-małopolskie Giebło i Kiełkowice koło Zawiercia, Ogrodzieniec oraz górnośląskie Piekary i Katowice. Sądzę, że te właśnie toponimy i zasłyszane w domu historie oraz twórcza wyobraźnia i niewątpliwy talent literacki dały w efekcie powieść godną uwagi i przeczytania (ze zrozumieniem). Prawdziwą, bo życiową.
Powieść zaczyna się od śmierci Niny, matki głównej bohaterki, która była pijaczką. Wódka zabiła ją po siedemdziesiątce, na którą zresztą nie wyglądała, bo całe życie, mimo nałogu, była piękną kobietą i ludzie dawali jej mniej. Matka Niny zmarła sama, na wylew, nikogo przy niej nie było, żadnego z legionu jej kochanków. Znalazł ją jakiś koleś, który chciał pożyczyć parę groszy na flaszkę. Zmarła sama i samą ją pochowano – na pogrzebie były tylko Monika i sąsiadka z bloku…
Tak zaczyna się ta opowieść rodzinna. Monika poszła na cmentarz bez córki, bo ani ona, ani Pola nie utrzymywały z babcią kontaktów. Monika nie odziedziczyła po matce nałogów, ale bała się, żeby złe geny nie przeszły na Polę. Dziewczyna, niestety, zaczęła objawiać w szkole średniej pewne niedobre skłonności, a Monika w ogóle nie mogła się z nią dogadać – zamiast rozmów i świętego spokoju obie toczyły ze sobą zażartą wojnę. Objawiała się ona późnymi powrotami córki do domu, bałaganem w pokoju dziewczyny, trzaskaniem drzwiami, słuchawkami na uszach, piciem piwa i popalaniem trawki. Monika była coraz bardziej bezradna. Nie mogła liczyć na żadną pomoc – ani ze strony matki-alkoholiczki, ani od byłego męża, z którym się rozwiodła, kiedy przyłapał ją na zdradzie. Tak – on ją, nie na odwrót! Monika mogła do woli wylewać tylko żółć, gdy spotykała się w kawiarni ze swoją przyjaciółką Sylwią, cierpliwą sojuszniczką w jej życiowych zmaganiach. I mogła marzyć o Panu Idealnym, pewnym miejscowym literacie, z którym się przespała, licząc na to, że Pan Idealny zostawi kiedyś swoją żonę i złączy się z Moniką węzłem małżeńskim. W życiu jednak nic nie układa się według naszych pobożnych życzeń – okazało się, że ów mężczyzna ma ciężko chorą żonę i że nie zostawi jej samej. Koniec złudzeń i nadziei! Chyba że kobieta kiedyś umrze, raczej prędzej niż później…
Na codziennych potyczkach z córką i z przeciwnościami losu zeszłyby pewnie Monice kolejne lata, gdyby nie nieoczekiwana wiadomość o testamencie. Niedawno zmarła matka zapisała jej dom! Drewniany, stylowy dom rodzinny w Gieble, nieco ponad pięćdziesiąt kilometrów na wschód od Piekar Śląskich. Monika doznała szoku, bo nic nie wiedziała o tej nieruchomości. Przecież matka wszystko przepiła! Co więcej, notariusz, który zjawił się z tą informacją, określił się jako przyjaciel Niny z lat z młodości i ujawnił przy okazji, że w domu do niedawna mieszkała babcia Antonina, której Monika nigdy nie poznała i o której sądziła, że zmarła dawno temu.
W tym momencie zaczyna się historia jakby wyjęta z dobrego kryminału. Monika odkrywa, że nic nie wie o swojej rodzinie, nie zna jej dziejów, nie jest zaczepiona o cokolwiek w swoim rodzie, nie ma żadnej tożsamości. I że skupiając się na alkoholizmie matki i kłopotach wychowawczych z Polą, zatraciła się w życiu, straciła korzenie, cel i sens, otoczyła się pustką. Jak zatem reaguje na testament? Złością, nerwami, gniewem. Na siebie, matkę i cały świat. Nie dość, że Nina zmarła i zostawiła ją samą, to na domiar złego obdarzyła ją niechcianym prezentem. Decyduje się szybko sprzedać posiadłość w Piekle, jak mówi o Gieble, ale… nieoczekiwanie napotyka opór. Prawnik, którego w myślach nazywa Ebenezerem Scroogiem, tak był podobny do bohatera „Opowieści wigilijnej” Dickensa, ten, który w młodości kochał się w jej matce Ninie, orzekł, że warunkiem zbycia spadku na rynku nieruchomości jest wizyta w domu babci Antoniny. Chociaż jedna! Monika wścieka się na to żądanie, nie pojmuje, dlaczego to ma być takie ważne, lecz po pewnym czasie i po przemyśleniu prośby ostatecznie godzi się na wyjazd do Giebła. Im szybciej, tym lepiej. Pojedzie, zobaczy, prawnik sprzeda chatę, a ona zainkasuje pieniądze. Przydadzą się. Bierze więc od notariusza klucz, umawia się z przyjaciółką i jadą… Jadą w tę najważniejszą, jak się okaże, podróż jej porąbanego życia. Ważną dla niej i jej rodziny, czego na początku Monika kompletnie sobie nie uświadamiała.
I niech tyle streszczenia wystarczy. Nie chcę i nie mogę powiedzieć, co odkryły na miejscu. Dodam tylko, że po pierwszej wizycie nastąpiły kolejne, że odwiedziły lokalny cmentarz, że na strychu w tajemniczej skrzyni Monika znalazła pamiętniki babci Antoniny i lektura tych niewprawną ręką poczynionych zapisków otworzyła jej oczy na wiele spraw. I że Pola sporo w tym czasie nawywijała, przysparzając Monice tyle nowych kłopotów, że poprzednie wydawały się przy nich niewinnymi igraszkami. O dziwo, nagromadzenie życiowych zdarzeń i sensacji uświadomiło jednak kobiecie, że istnieje coś takiego, jak pokoleniowe więzi. Że z kobietami w jej rodzinie, tymi z przeszłości i z teraźniejszości, nadal łączy ją ogromnie dużo. Więcej niż myślała. Ją i jej córkę Polę, która okazała się zdumiewająco podobna do babci. Podobna we wszystkim! Pewne rodzinne historie, traumy i sytuacje lubią się powtarzać. Nieszczęśliwe miłości, nieudane małżeństwa, niechciane ciąże, choroby, zgony, ucieczki przed odpowiedzialnością, trudne powroty. Los niczego nie podarował tej rodzinie. Monika nie akceptowała swojej matki Niny, z kolei Pola nie rozumiała Moniki, swojej matki. Ale Monika kochała Polę, tylko nie potrafiła do niej dotrzeć. Czy takie ciężkie, niełatwe miłości są dziedziczne? Zapisane w chromosomach? Czy rodzina, nawet tak niedoskonała, w dalszym ciągu jest rodziną? Do jakiej prawdy dotrze Monika? Zrozumie po całej tej emocjonalnej huśtawce, że nałóg jej matki nie wziął się znikąd? I że w określonych sytuacjach rodzina może, a nawet powinna okazać się na tyle silna, by przetrwać wszystko co najgorsze. Zatem czy przełamie klątwę (jak sądziła naiwnie) ciążącą nad jej rodziną? Wejdzie do kręgu kobiecej mocy, do czego Sylwia gorąco ją zachęcała? I czy skutecznie odsunie od bliskich i od siebie traumy odziedziczone po tych, którzy odeszli? Przeczytajcie. Powiem tylko na koniec, żeby nie podsumować tych rozważań zanadto patetycznie, że skoro powieść zaczęła się od śmierci, to musi zakończyć się narodzinami. I tak się stanie. Będzie dzieciątko! A resztę znajdźcie w książce Hanny Dikty.
HANNA DIKTA (na zdjęciu) jest poetką i prozaiczką laureatką wielu konkursów literackich. Autorką powieści „We troje”, „To nie może być prawda”, „Dwie kobiety”, „Trogirskie wakacje”, „Jeżeli jesteś” oraz tomików poetyckich „Stop-klatka”, „Awantury nie będzie”, „Cienie” i „Jeszcze jestem kobietą”. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Śląskim oraz studium podyplomowe z historii na Uniwersytecie Opolskim. Pracuje jako nauczycielka historii i języka polskiego. Z mężem i trójką dzieci mieszka w Piekarach Śląskich. Jej najnowsza książka „Niekochane” (305 stron) ukazała się nakładem Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) i po raz kolejny zdobyła świetne opinie czytelników i recenzentów (www.lubimyczytac.pl/ksiazka/5031231/niekochane). Polecam wywiady z autorką na portalu LADY’S CLUB w sekwencji PAN BOOK – o powieści „Trogirskie wakacje”: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/wywiad-szczescie-to-zycie-w-zgodzie-ze-soba-w-harmonii-i-spokoju/ oraz o powieści „Jeżeli jesteś: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/opinie-na-temat-mojej-bohaterki-sa-skrajnie-rozne-wywiad/.
KONKURS CZYTELNICZY
Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Hanny Dikty „Niekochane”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie: Jakie zasady obowiązują w kobiecym kręgu? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
REGULAMIN
1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 książki Hanny Dikty „Niekochane”, ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.
2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.
3. Rozdanie trwa od 20 października 2022 roku do wyczerpania nagród.
4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.
5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: Jakie zasady obowiązują w kobiecym kręgu?
6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.
7. Wyniki zostaną ogłoszone pod recenzją książki na stronie LADY’S CLUB.
8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.
ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: Jakie zasady obowiązują w kobiecym kręgu? Odpowiedź: W kobiecym kręgu obowiązują następujące zasady: uczestniczą w nim wyłącznie kobiety, w kręgu panują równość, otwartość, uważność na drugą osobę, dyskrecja, poufność, brak uprzedzeń, polityki i religii, szczerość, serdeczność (kierowanie się sercem), działalność non-profit na rzecz uczestniczek, wsparcie i wzajemna pomoc, brak hierarchii, harmonia, jedność, połączenie z naturą, przyrodą, matką-Ziemią. Książki otrzymują: 1) Joanna Krusche, Świętochłowice; 2) Dominika Rozwadowska, Bolków; 3) Iwona Nikodemska, Łódź.