WSZYSTKIE OFIARY APACZA

STANISŁAW BUBIN

To pierwszy kryminał Piotra Kościelnego, jaki miałem okazję przeczytać – i muszę od razu przyznać, że zrobił na mnie solidne wrażenie. Może nie od strony warsztatowej, jako że momentami odnosiłem wrażenie, że książka została napisana zbyt pospiesznie, bez specjalnego cyzelowania, w tempie reporterskim, lecz ostatecznie uznałem, że to również jej zaleta, skoro wciągnęła mnie bez reszty i czterysta sześćdziesiąt stron połknąłem w niecałe dwa dni.

Fot. Pexels Photo

Z określeniem rodzaju tej prozy też miałem pewien kłopot, bo choć utarło się nazywać ów gatunek kryminałem, to jednak Skóra nie jest typowym kryminałem. Raczej powieścią sensacyjną, może nawet dokumentarnym thrillerem, raportem ze zdarzeń w stylu noir, więc mrocznym, głęboko czarnym. Jeśli ktoś wielbi klasykę kryminału w rodzaju Agathy Christie czy Raymonda Chandlera, nie powinien sięgać po Skórę, bo to klimaty odległe o galaktykę. Także pod względem języka. Puryści literaccy nie powinni brać książki do ręki, ponieważ bohaterowie przemawiają twardo, brutalnie, wulgarnie, żargonem ulicy. Wersalu więc się nie spodziewajcie, taki tu mamy klimat. Żadna telewizja nie przeniosłaby niektórych dialogów ze Skóry na ekran, bo poza pikaniem nic byśmy nie usłyszeli. Jednak ten rodzaj zbrodni, jaki opisuje Kościelny, moim zdaniem uprawnia bohaterów do knajackiego, ulicznego mówienia. Przecież w skrajnych sytuacjach każdy z nas w taki lub podobny sposób daje upust straszliwym emocjom. W pewnym momencie przestało mnie dziwić, że najczęstszym przekleństwem w książce jest słowo “ch…j”.

Ale do rzeczy.

Skóra dzieje się tu i teraz, głównie we Wrocławiu i okolicach, między 11 maja a 19 czerwca 2009 roku. W mieście nad Odrą, dokładnie właśnie nad tą rzeką, w piękny wiosenny poranek pojawia się pierwsza ofiara seryjnego mordercy. A potem, z każdym dniem, trupów przybywa. Jest ich coraz więcej, niemal każdego dnia pojawiają się nowe zwłoki, jakby zabójca pracował na akord. Najpierw media, potem policjanci z wydziału zabójstw, nadają zwyrodnialcowi pseudonim “Apacz”, a całej sprawie kryptonim “Skóra”. Łatwo domyślić się dlaczego – zbrodniarz zabija ze szczególnym okrucieństwem, wycinając ludziom płaty skóry z pleców, brzucha, nóg, a niekiedy także obcina im piersi. Skalpuje nieszczęśników, obdziera na żywca, obrzyna, rozcina, przecina. Do tego wkłada lub wbija w ich ciała jakieś przedmioty, wykłuwa oczy, zaszywa usta lub wlewa w gardła żrące substancje czy pianki uszczelniające. Wymyślność tych zbrodni i sadyzm przechodzą wszelkie wyobrażenia. Giną kobiety i mężczyźni, gdyż zasada gender jest tu zachowana, choć jednak kobiet umiera więcej. Modus operandi tych działań, czyli charakterystyczny, powtarzalny sposób zachowania się sprawcy, to jakby stemple na jego śmiertelnych kreacjach – zawsze zostawia na ścianach w miejscach zbrodni cytat odnoszący się do ofiar, do ich charakterów i zachowań. Na przykład: Człowiek jest uczniem, cierpienie jest jego nauczycielem. Albo jakieś motto wyrwane z biblijnej Księgi Hioba. Każde takie zdanie pisane jest krwią zamordowanych. Oczywiście morderca jest sprytny, zaciera tropy, nie pozostawia żadnych śladów, nie ujawnia prawdziwych motywów swojego postępowania.

Głównymi bohaterami książki, ścigającymi psychola, są policjanci z wydziału zabójstw, a kieruje nimi Władysław Majchrzak, mający żonę Martę, a także nowo narodzonego syna Andrzejka, co w tej historii ma znaczenie, ponieważ w pewnym momencie – czego się zaczynamy domyślać – uwaga zbrodniarza skupi się także na rodzinie policjanta. Ścigający zamieni się w ściganego. Majchrzaka jako jedynego obserwujemy bliżej, choć autor konsekwentnie stawia jednak na zbiorowość, przedstawiając wszystkich gliniarzy z wydziału. A nawet spoza wydziału, gdyż przyjaciel Majchrzaka, Makowski, z powodu konfliktu z przełożonymi wylądował w sekcji zwalczania przestępstw gospodarczych i wyraźnie się tam marnuje.

Gdybym dalej zaczął streszczać przebieg wydarzeń, pozbawiłbym czytelników mocnych wrażeń z lektury, więc tego nie uczynię. W każdym razie wobec lawiny zbrodni gliniarze z wrocławskiej komendy stają się prawie bezradni. Pojawia się stres, czasami zapijany alkoholem w pracy i poza nią. Wciąż nie mają żadnych dowodów – niczego, co mogliby przedstawić prokuratorowi i zanieść do sądu. Mieszkańcy Wrocławia zaczynają panikować, media krytykują policję za bezradność i opieszałość, przełożeni stają się nerwowi, bo grozi im utrata stanowisk, a sprawą “Apacza” interesują się już premier i ministrowie. Tymczasem morderca rozzuchwala się jeszcze bardziej, jakby grał policji na nosie. Z czasem Majchrzakowi i jego grupie udaje się ustalić, że ofiary “Apacza” nie są przypadkowe, coś je wiąże. Wszyscy zabici mieli związek z pewną renomowaną kliniką medycyny estetycznej, w której poprawiali sobie niedoskonałości urody. Pod lupę śledczych trafiają właściciel placówki, lekarze, pielęgniarki, nawet powabna recepcjonistka, no i oczywiście pacjenci, których dane osobowe chronione są (a raczej powinny być chronione) tajemnicą lekarską. Drabiazgowe śledztwo do niczego jednak nie prowadzi.

Za zgodą komendanta Majchrzak dołącza do poszukiwań niejawną ekipę policyjną, złożoną z najlepszych oficerów śledczych z całej Polski. Nad wykryciem sprawcy pracują więc dwie grupy: jawna z komendy i niejawna, zameldowana we wrocławskim hotelu, której zadaniem jest ponowne przepytanie świadków, sprawdzenie akt i… śledzenie policjantów z wrocławskiej komendy, bo coraz więcej domniemań i hipotez zaczyna wskazywać, że prawdziwym mordercą-zwyrodnialcem może być… ktoś z policyjnych detektywów. Na tym poprzestanę, żeby osób zainteresowanych Skórą nie pozbawić radości z samodzielnego ustalania, kto faktycznie wycina ludziom skórę i dlaczego to robi. Mnie się to udało nim dobrnąłem do ostatniego rozdziału, choć autor sprytnie mylił tropy.

Czytałem Skórę z wypiekami na twarzy. Wiem, że za jakiś czas znowu po nią sięgnę, żeby ponownie przeanalizować pewne wątki i zliczyć wszystkie ofiary “Apacza”, bo się w nich pogubiłem. Było ich naprawdę dużo. Powiem też wprost, że mam pretensję do autora za sposób zakończenia książki, bo jest to sposób wielce wkurzający. Niektóre kwestie (nie powiem które) nie doczekały się bowiem choćby zdania wyjaśnienia, a powinny, żeby czytelnik nie powiedział na końcu brzydkiego słowa. Ja powiedziałem, ponieważ na przykład losu porwanego dziecka nie należało zupełnie odpuszczać. Rozumiem, że taki był celowy zamiar autora, jego prawo, chciał urwać fabułę i zrobił to po swojemu, być może w ten sposób otwierając przestrzeń dla nowych śledztw wrocławskiego wydziału zabójstw. Byłoby dobrze.

Fot. Rachel Claire / Pexels Photo

Tak czy owak polecam Skórę Piotra Kościelnego zwolennikom książek mocnych, przejmujących, niekonwencjonalnych. Niewiele w niej głębokich analiz psychologicznych i opisów przyrody, na to nie liczcie, ale prezentacja dynamicznej, ciemnej strony miasta wypadła zaskakująco dobrze. Nie jest też ta książka wolna od pewnych dywagacji nad tym, jaki jest stan prawa w Polsce, czym jest sprawiedliwość, jaki ma wymiar praktyczny, i dlaczego urzędowa służalczość, lizanie tylków zwierzchnikom i karierowiczostwo wciąż mają się tak dobrze. To refleksje rzucane jakby przy okazji, na marginesie, warte jednak zauważenia, gdy będziecie czytać opisy krwawych jatek i zastanawiać się na ciemnymi mocami drzemiącymi w skażonej naturze ludzkiej.

Piotr Kościelny konsekwentnie chroni swoją prywatność. FOT. ARC

PIOTR KOŚCIELNY (na zdjęciu u góry). Rocznik 1978. Autor wydanych przez INITIUM powieści Zwierz i Zaginiona. Jego najnowsza książka, Skóra, zadebiutowała na rynku 22 stycznia 2021. Na co dzień kieruje licencjonowaną agencją detektywistyczną, a jego współpracownicy to głównie emerytowani policjanci. Oprócz własnych doświadczeń ze spraw, jakie prowadził, posiada obszerną wiedzę na temat faktycznej pracy polskich śledczych i potworności, z jakimi spotykają się niemal każdego dnia. Jest także specjalistą ds. bezpieczeństwa i windykacji terenowej. Instruktor samoobrony i sportu. Prywatnie miłośnik zwierząt (ma trzy koty i psa boksera). Jako autor zadebiutował przed dwoma laty Zakonem, powieścią nominowaną do tytułu Polskiej Książki Roku 2017 w plebiscycie Brakującej Litery.pl. W ubiegłym roku nakładem Wydawnictwa INITIUM ukazała się kolejna jego powieść zatytułowana Zwierz, która nie tylko zebrała wiele pochlebnych recenzji, ale też zdobyła główną nagrodę w plebiscycie, zostając Polską Książką Roku 2019.

Piotr Kościelny, Skóra, Wydawnictwo INITIUM, Kraków 2021 (www.initium.pl), str. 460. Projekt okładki Patryk Lubas.


Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress