Z ANNĄ OLSZEWSKĄ, autorką powieści Usłysz mnie, rozmawia Stanisław Bubin
Czy to prawda, że książkę dla młodzieży pisze się jak dla dorosłych, tylko znacznie trudniej, bo dla bardziej wymagającego czytelnika?
Myślę, że młodzi ludzie wyczuwają ściemę na odległość i stąd są tak wymagającymi czytelnikami. Autor nie może nawet na chwilę stracić czujności, bo najmniejszy błąd szybko zostanie wyłapany. Myślę też, że w dzisiejszych czasach, gdy młodzi mają dostęp do filmów, seriali, mediów społecznościowych, bardzo trudno przykuć ich uwagę na dłużej i dlatego autor musi prowadzić swoich bohaterów po bandzie przez całą opowieść. I nawet nie chodzi mi o akcję książki, ale również o emocje bohaterów.
Kto panią nakłonił do napisania powieści dla nieco młodszych odbiorców? Ktoś z przyjaciół? Własne dzieci? Jaka była geneza tej książki?
Nikt nie musiał mnie nakłaniać, bo sama jestem zaciekłym czytelnikiem młodzieżówek. Pochłaniam literaturę young adult, żeby się odprężyć i złapać dystans. Mam wrażenie, że ten fakt sprawił, że łatwo mi było wejść w skórę moich bohaterów. Moje dzieci nie były pomysłodawcami tego projektu, ale przyznam, że bez ich pomocy popełniłabym kilka gaf. Niejeden raz w trakcie pracy nad powieścią usłyszałam od swoich synów: Mama, to wcale nie jest młodzieżowe.
Kiedy w ubiegłym roku rozmawialiśmy o znakomitej Dziewczynie z fotografii, powiedziała pani, że reaserch, który pani robi, gdy wpada na pomysł napisania powieści, jest zwykle najmilszą stroną pisania. Wtedy ta uwaga dotyczyła baletu. Czy tak było również teraz, kiedy wkroczyła pani w świat niesłyszącej Lidki?
Iskrą do napisania tej powieści stała się historia szkockiej perkusistki Evelyn Glennie. Kiedy Evelyn miała 8 lat, zdiagnozowano u niej postępującą utratę słuchu. Schorzenie było na tyle poważne, że w wieku 12 lat była już zupełnie głucha. Mimo to uparła się, że zostanie muzykiem. Mimo sprzeciwu rodziny jej nauczyciel muzyki podjął się tego zadania, uświadamiając wszystkim, że są inne rodzaje słuchu niż słuch fizjologiczny. Glennie nie tylko dotrzymała swojego postanowienia, kończąc prestiżową Royal Academy of Music w Londynie, ale po latach grania na instrumentach perkusyjnych zdobyła dwie nagrody Grammy. Kiedy usłyszałam tę historię od razu pomyślałam o dziewczynie, która utraciła słuch i chłopaku, który mógłby ponownie otworzyć ją na świat dźwięków.
Z kim konsultowała pani wiedzę o głuchych i głuchoniemych, żeby ich świat przedstawić prawdziwie?
Głównie konsultowałam się z lekarzami, ponieważ w powieści dość istotne są sceny medyczne, w których obserwujemy Lidkę zaraz po utracie słuchu. Jednak ważną częścią reaserchu było też zaglądanie na niezliczone strony prowadzone przez osoby głuche, wywiady z nimi, rozgryzanie całej masy instrumentów perkusyjnych, poprzez które Filip mógł pomóc odkryć Lidce słuch kostny. Dowiedziałam się sporo o widmie akustycznym, a nawet, że struny gitary oklejone są owijką ze szwedzkiej stali! Bardzo ciekawym doświadczeniem było też odkrywanie, jakie rozwiązania w swoich domach stosują głuche rodziny, chociażby po to, żeby usłyszeć, że ktoś dzwoni do drzwi.
Wiec to prawda, że muzyka i dźwięki nie są zarezerwowane tylko dla słyszących? Że osoby niesłyszące nie tracą wrażliwości na muzykę?
Tak, tutaj właśnie przychodzi im z pomocą słuch kostny. Okazuje się, że człowiek może odczuwać dźwięk, a raczej wibracje płynące z instrumentów. Jest taka scena w Usłysz mnie, w której Filip zabiera Lidkę do szkoły muzycznej, sadza ją przy wibrafonie i dziewczyna czuje, jak przez jej stopy zaczynają przepływać dźwięki. Niesamowite jest to, że osoby głuche chodzą na koncerty muzyczne czy dyskoteki. Na przykład w Łodzi funkcjonuje klub taneczny dla głuchych Dwie Dłonie. Istnieje też koszula pozwalająca głuchym czuć muzykę. Jest stosowana przez jakąś niemiecką orkiestrę. Ale nie tylko kości pozwalają głuchym słyszeć dźwięki. Fantastycznie dostosowuje się również mózg. U osób, które straciły słuch przerzuca się na słuchanie za pomocą wzroku, poprzez reagowanie na rytm.
Pamiętam z naszego poprzedniego wywiadu uwagę, że niezależnie od tego co robimy i kim jesteśmy, mamy do opowiedzenia ciekawą historię. Historia dwojga głównych bohaterów Usłysz mnie, Lidki i Filipa, niewątpliwie jest ciekawa, ale też niezwykle dramatyczna. Oboje są po traumatycznych przejściach, mocno zranieni przez życie. Czy na takiej glebie może wyrosnąć prawdziwa miłość?
Mocno wierzę w to, że każdy z nas ma nie tylko do opowiedzenia jakąś historię, ale czeka na niego również miłość. Może się pojawić w nieoczekiwanym momencie. Doświadczenia Filipa i Lidki uczyniły ich ostrożnymi i nieufnymi. Dzieciakami zamkniętymi w sobie, które wśród tłumu są dwiema samotnymi wyspami. Jednak wrażliwość, która stanowi ich esencję, nie pozwala im minąć się obojętnie. Po prostu musieli się odnaleźć – wbrew przeciwnościom losu.
Niewątpliwie duży wpływ na dynamikę powieści ma wątek kryminalny, związany z zabójstwem Mai. To ciekawe rozwiązanie konstrukcyjne, które uwiarygodnia przeżycia jej młodszej siostry. Czy taka historia zdarzyła się naprawdę, czy też to tylko wytwór pisarskiej wyobraźni?
Ten wątek jest całkowicie fikcyjny. Kiedy robiłam reaserch na temat utraty słuchu, dotarłam do wiadomości, że słuch można utracić na skutek traumatycznych wydarzeń. To sprowokowało mnie do wymyślenia wątku dotyczącego siostrzanej miłości Mai i Lidki.
Bohaterowie książki nie są postaciami jednowymiarowymi, ich świat jest bardzo realny. Problemy też. Pojawiają się w nim między innymi narkotyki. Pani jednak nie demonizuje i nie ocenia. Jak badała pani tę stronę życia młodzieżowego? Kogo pani odpytywała na temat klimatu we współczesnych środowiskach szkolnych?
Jak mówiłam wcześniej, moje dzieci były całkiem pomocne i czuwały, aby nastolatkowie z mojej powieści nie byli postaciami papierowymi. Zanim wysłałam książkę do redakcji, czytała ją również córka moich przyjaciół i podzieliła się swoimi spostrzeżeniami. W kwestiach trudnych sięgałam też do swoich doświadczeń, które zdobywałam w trakcie aplikacji prawniczej. To wtedy miałam okazję zetknąć się z trudną młodzieżą.
Czy jest pani zwolenniczką takich klas integracyjnych, jak opisana w powieści? Jakie są plusy i minusy takiej, często bardzo bolesnej, integracji?
Jestem wielką zwolenniczką takich klas. Uważam, że powinniśmy uwrażliwiać dzieciaki od pierwszych dni i pokazywać im, że świat jest wspaniały właśnie przez to, że różnimy się od innych. Mówić, że niepełnosprawność nie czyni kogoś gorszym, mniej wartym naszej uwagi. I myślę sobie, że dorastając zaczynamy zwracać uwagę na tę pozorną inność, bo obserwując moje dzieci widzę, że właściwie te kwestie nie mają dla nich znaczenia.
Lidka nie jest głuchoniema od urodzenia, przeżyła traumę, która sprawiła, że odcięła się od ludzi. Z kolei Filip jest typem wiecznego buntownika, młodocianym Jamesem Deanem, nonkonformistą, który nie potrafi zrozumieć swoich rodziców. Ucieczką w swój świat stało się dla niej rysowanie, dla niego – muzyka. Czy oni kiedykolwiek usłyszą się? Zaczną nadawać na tych samych falach? Zrozumieją się wzajemnie, pokochają? Pytam o to, bo powieść ma otwarte zakończenie. Może więc powstanie ciąg dalszy, dotyczący rozwoju ich emocji i pasji twórczych, wchodzenia wspólnie w dorosłe życie?
Drugi tom powieści mam już na warsztacie, jednak jeżeli ktoś oczekuje kontynuacji historii Lidki i Filipa, muszę przyznać, że dla mnie jest to – przynajmniej na razie – historia zamknięta. Mam poczucie, że ta para nie ma już nic więcej do powiedzenia. Sięgnęłam natomiast po bohatera drugoplanowego z ich świata, który od początku wydawał mi się na tyle fascynujący, żeby poświęcić mu osobną uwagę.
Wow! Zatem będzie pani kontynuowała pisanie dla młodzieży? Bardzo dobre przyjęcie książki powinno być zachętą… Jakie są pani dalsze plany twórcze?
Wszystko zależy od czytelników. Jeżeli młodzi ludzie uznają, że moje historie są warte ich uwagi, będę przeszczęśliwa móc dalej snuć swoje opowieści.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję serdecznie.
ANNA OLSZEWSKA. Z wykształcenia prawniczka, z zamiłowania pisarka. Mama trojga dzieci. Zadebiutowała w 2017 powieścią Moja irlandzka piosenka i zachęcona jej ciepłym przyjęciem kontynuuje przygodę z pisaniem. Najlepiej odnajduje się w świecie uczuć, stąd potrzeba wymyślania historii, w których miłość gra pierwszoplanową rolę. Kolejna jej książka Dziewczyna z fotografii ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka w 2021 roku (www.zysk.com.pl) i zdobyła wiele świetnych opinii czytelników i recenzentów. Nasz wywiad z pisarką na temat tej książki możecie przeczytać tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/uwielbiam-wysylac-moich-bohaterow-w-odlegle-rejony-swiata-wywiad/. Autorka kontynuuje dobrą passę w tym roku. W styczniu opublikowała książkę Przełęcz snów, a teraz ukazała się powieść Usłysz mnie, która na portalu Lubimy Czytać otrzymała ocenę 8,9 na 10 możliwych (https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5003428/uslysz-mnie). Więcej informacji o autorce znajdziecie na jej stronie domowej www.annaolszewska.pl.
KONKURS CZYTELNICZY
Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Anny OlszewskiejUsłysz mnie. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą krótko i treściwie na pytanie: W jakim języku myśli osoba głuchoniema od urodzenia?Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
REGULAMIN
1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 egzemplarze książki Anny Olszewskiej Usłysz mnie, ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.
2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.
3. Rozdanie trwa od 3 marca 2022 roku do wyczerpania nagród.
4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.
5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: W jakim języku myśli osoba głuchoniema od urodzenia?
6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.
7. Wyniki zostaną ogłoszone pod recenzją książki na stronie LADY’S CLUB.
8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.
Odpowiedź na pytanie: Osoba głuchoniema, tak samo jak dziecko, myśli obrazami, znakami. Odbiera świat za pomocą wzroku, dotyku, smaku, zapachu, emocji związanych z daną sytuacją. Książki-nagrody Usłysz mnie powędrowały do: p. Eweliny Góreckiej w Zielonej Górze, p. Anny Baran w Jaworznie i p. Bożeny Jaśkiewicz w Jeleniej Górze.