Tekst STANISŁAW BUBIN. Zdjęcia LADY’S CLUB, PAWEŁ SOWA / UMBB
Jej piosenki „Augustowskie noce”, „Brzydula i rudzielec”, “O tak w Polskę iść”, „Karuzela”, “Chłopcy z obcych mórz”, „Wrocławskie tramwaje”, „Parasolki”, „Serduszko puka w rytmie cza-cza”, „Do grającej szafy grosik wrzuć”, “Gdzie ty, gdzie ja” są szlagierami wszech czasów, a w swoim repertuarze miała ponad 1500 innych utworów
Na jej ostatni publiczny jubileusz, dziewięćdziesiątkę Marii Koterbskiej w 2014 roku, do Teatru Polskiego w Bielsku-Białej – który ma ze dwie setki miejsc – przybyło kilka tysięcy chętnych. O wejściówki pytali mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Wiednia i wielu innych miast. W sobotę 20 września 2014 roku Maria Koterbska, najsłynniejsza bielszczanka, świętowała „zaległe” dziewięćdziesiąte urodziny (faktycznie obchodziła je 13 lipca). Z tej okazji miasto, teatr i rodzina przygotowali uroczysty koncert, by godnie uczcić jubileusz artystki. Dla tych, którzy chcieli mieć namiastkę uczestnictwa „na żywo”, przed frontonem bielskiej sceny pojawił się ogromny telebim. Przed ekranem zasiadły tłumy, czemu sprzyjał ciepły wieczór.
Ach, co to był za pełen wzruszeń koncert. Maria Koterbska zaprezentowała się rewelacyjnie – w formie godnej pozazdroszczenia. Na koniec nawet zaśpiewała, namawiana nieustannie przez Marię Szabłowską i Krzysztofa Szewczyka, gospodarzy wieczoru. Na urodziny pierwszej damy polskiego swingu przybyli z Wiednia jej syn Roman Frankl z żoną Sabine i dwoma dorastającymi wnukami, a z Ameryki Południowej syn jej siostry wraz z córką. Był także jej mąż Jan Frankl, z którym w Bielsku „nasza Marysia” mieszkała „od zawsze”. Na zaproszenie Jubilatki w koncercie wystąpiła plejada gwiazd polskiej – i nie tylko polskiej – estrady: Roman Frankl (na co dzień aktor wiedeńskich filmów i teatrów), Olga Bończyk, Jacek Cygan, Jacek Fedorowicz, Anna Guzik-Tylka, Robert Janowski, Iwona Loranc, Tomasz Lorek z zespołem Vocal Sound, Jerzy Połomski, Stanisław Tym (łysy Tym śpiewający piosenkę „Brzydula i rudzielec” rozbawił publikę do łez), Stefan Friedmann, Czesław Majewski i inni. Żartom, wspomnieniom, anegdotom i znakomitym, nowym aranżacjom największych szlagierów Koterbskiej nie było końca. Większość panów czołgała się u jej stóp, obcałowywała poddańczo jej dłonie i policzki, deklarując miłość i szacunek za wszystkie dokonania po wieczne czasy. Jacek Cygan z parasolką kupioną dzień wcześniej w krakowskich Sukiennicach, z pomocą rozanielonej publiczności i kolegów, kilkakrotnie wykonał specjalnie na ten wieczór ułożoną pieśń:
Mario śpiewna, Mario rzewna, Podbeskidzka Mario bielska,
Mario cudna, Mario nigdy nudna, Dziękuję Ci, Mario Koterbska.
Mario śpiewna, Mario rzewna, Na ten trudny czas balsamie,
Dwustu lat, z miłością w sercach, Życzą Ci… panowie, panie!
W siermiężnych, szarych latach powojennej socrealistycznej Polski, w czasie obowiązkowych politycznych pieśni o przodownikach pracy, traktorzystkach i trójkach murarskich, Koterbska jako pierwsza zaczęła śpiewać piosenki pełne humoru i bezpretensjonalnej elegancji. Ze względu na swingujący, luźny styl śpiewania, porównywano ją do Elli Fitzgerald. Artystka często podkreśla, że poczucie humoru, miłość i wyrozumiałość, to najlepsza recepta na wszystkie czasy. – Nie zaszkodzi też odrobina romantyzmu – dodawała. Maria Koterbska współpracowała z największymi autorami, jak Wojciech Młynarski, Jeremi Przybora czy Agnieszka Osiecka. Śpiewała nie tylko popularne przeboje, wykonywała również utwory jazzowe i piosenkę aktorską.
Słynna bielszczanka pochodziła z rodziny muzycznej, wielce zasłużonej dla polskiego życia muzycznego i teatralnego w Bielsku i Białej. Jej mama Janina z domu Mirowska była pianistką i nauczycielką córki. Ojciec, Władysław Koterbski, absolwent Konserwatorium Muzycznego w Krakowie, od 1918 roku uczył muzyki i śpiewu w Seminarium Nauczycielskim w Białej. Jako dyrygent prowadził chór mieszany i chór męski (Polskie Towarzystwo Śpiewackie), był również kompozytorem. Wraz żoną aktywnie działali w Towarzystwie Teatru Polskiego – w pewnym okresie Koterbski pełnił w nim funkcję wiceprezesa. Nic więc dziwnego, że chociaż za oficjalny debiut estradowy Marii Koterbskiej uważany jest występ w noc sylwestrową 1949 roku w Katowicach, to wcześniej znajdziemy ją w obsadzie „Krakowiaków i górali” Jana N. Kamińskiego, wystawionych 16 czerwca 1945 roku w reżyserii Rudolfa Luszczaka, w prowizorycznej oprawie scenograficznej Elwiry Czech-Kamińskiej (później współtwórczyni Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk) i Kazimierza Meresa. Było to pierwsze przedstawienie na scenie bielskiego teatru po wojnie, przygotowane przez reaktywowaną Sekcję Dramatyczną Towarzystwa Teatru Polskiego.
W 1949 roku Maria Koterbska, wówczas studentka farmacji, wystąpiła w sylwestrowym programie Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach zatytułowanym „Studenci i aktorzy – Warszawie”. Usłyszał ją tam Jerzy Harald i złożył propozycję współpracy z Orkiestrą Taneczną Rozgłośni Śląskiej Polskiego Radia. Odniosła wielki sukces po nagraniu z orkiestrą radiową Jerzego Haralda (pierwszy koncert w Filharmonii Śląskiej 2 października 1950 roku) piosenek „Brzydula i rudzielec”, „Mój chłopiec piłkę kopie” i „Wrocławska piosenka” (muzyka Jerzy Harald, słowa Eugenia Wnukowska, 1953). W latach 1952-1956 współpracowała z krakowskim Teatrem Satyryków. Współtworzyła Wagabundę, jeden z najpopularniejszych kabaretów powojennej Polski. Koncertowała z zespołami Wiktora Kolankowskiego i Tomasza Śpiewaka w kraju i za granicą, w wielu krajach Europy, Izraelu oraz w ośrodkach polonijnych USA i Kanady. Odnosiła sukcesy na wielkich krajowych festiwalach – w Sopocie w roku 1963 (II nagroda), w Opolu (honorowe Grand Prix w 1987). Była laureatką Nagrody Artystycznej Polskiej Estrady Prometeusz ’96 za wybitne osiągnięcia w sztuce estradowej. W filmie „Irena do domu!” zaśpiewała „Karuzelę”. Piosenki w jej wykonaniu wykorzystano też w filmie „Sprawa do załatwienia”. W 2008 roku ukazały się wspomnienia Marii Koterbskiej „Karuzela mojego życia”.
W Bielsku-Białej wszyscy wiedzieli, gdzie mieszka artystka, znali jej biografię, kochali ją. Z niepokojem wysłuchiwali wieści, że Maria Koterbska od kilku lat nie była już w pełni sprawna, miała problemy z chodzeniem. Dodatkowo długo opiekowała się swoim mężem Janem Franklem, który po przebytym udarze przykuty był do łóżka. Zmarł 14 lutego 2020 roku. Pani Maria tęskniła za mężem, byli razem przez prawie 80 lat i bardzo się kochali, na dobre i na złe. Artystka mocno przeżyła jego śmierć, mimo że była przygotowana przez rodzinę na jego odejście. Kiedy zmarł, była niezwykle smutna. Strata osoby, z którą spędziło się tyle lat, była dla niej straszna. Sama przy tym cierpiała na zwyrodnienie kręgosłupa, miała problemy z poruszaniem się.
Odeszła z tego świata w szpitalu 18 stycznia 2021 roku o godz. 12.40 w wieku 96 lat. Na zawsze pozostanie z nami jej dźwięczny, czysty głos, jej wspaniały śpiew. – Miała wszystkie atuty gwiazdy, głos, szyk, urodę i do tego szanowała ludzi – powiedziała o „naszej Marysi” redaktor Maria Szabłowska.