RODZINNA WIRÓWKA ŚMIERCI NA WARSZAWSKIEJ OCHOCIE. Recenzja

STANISŁAW BUBIN

Wojciech Wójcik nieustannie poszukuje najlepszych rozwiązań literackich – i tego właśnie dowodzi jego kolejna, dwunasta w dorobku powieść kryminalna „Odmęty śmierci”. Autor „Kursu na śmierć”, „Krwawych łez”, „Trzeciej szansy” i „Martwej wody” tym razem odsunął od siebie pokusę napisania kolejnego kryminału policyjnego z udziałem tych samych co poprzednio bohaterów i stworzył nowy rodzaj sensacji – rodzinną powieść z dreszczykiem. Nie ma w niej policjantów z kompleksami i nałogami (chyba że w tle), brakuje niewydarzonych detektywów czy wkurzającego prokuratora, lecz są młodzi, ambitni, wykształceni ludzie, brat i siostra, którzy na własną rękę zaczynają sprawdzać, dlaczego ktoś zabił ich babcię. On, Karol Woźniak, dyplomata z placówki w Rzymie, tymczasowo na urlopie w stolicy, i ona, Laura Woźniak, farmaceutka, przedstawicielka handlowa branżowego giganta Phisenbaum Labs. A to wszystko w scenerii Ochoty, dzielnicy Warszawy, w której pisarz mieszkał przez pierwszych trzynaście lat życia.

Wojciech Wójcik, „Odmęty śmierci”. Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl), Poznań 2023. Oprawa miękka ze skrzydełkami, str. 560. Premiera 4 maja 2023. Powieść można zamówić w księgarni internetowej wydawcy: https://sklep.zysk.com.pl/odmety-smierci.html.

Tak powstała książka, którą Wójcik określił mianem podróży sentymentalnej, lecz zwrot ten mógłby zmylić typowych varsavianistów, ponieważ nie jest to ckliwy bedeker po lewobrzeżnej, zielonej części miasta. Autor po prostu posłużył się realiami Ochoty, splótł jej teraźniejszość z przeszłością, namalował obraz, w którym fikcja miesza się z prawdą, a w rolach głównych występują konkretne fabryki, szpitale, szkoły, placówki opiekuńczo-wychowawcze, kościoły, pomniki i instytucje – wśród nich kluczowa dla akcji powieści Stacja Filtrów przy ulicy Koszykowej, będąca częścią warszawskich wodociągów (wybudowana w latach 1883-1886 z inicjatywy prezydenta miasta Sokrata Starynkiewicza, według projektu Williama Lindleya i Williama Heerleina Lindleya). Autor nie kryje, że zrobił to poniekąd w hołdzie swoim rodzicom, którzy ze Stacją Filtrów byli związani w latach swojej młodości – tata odbywał tam służbę wojskową, a mama grała w zakładowej drużynie koszykówki. Wspomnienia rodziców okazały się na tyle twórcze, że do Stacji Filtrów… zakradła się zbrodnia. Na szczęście jedynie w wyobraźni pisarza, gdyż w rzeczywistości, jak zapewnił, firma nie ma w sobie za grosz potencjału kryminalnego. I niech tak zostanie!

Wspomniałem, że Wojciech Wójcik jest pisarzem poszukującym, ale to, co w jego twórczości jest niezmienne – to wycieczki w głąb najnowszej historii Polski. „Odmęty śmierci” potwierdzają to doskonale. Krystyna Kalinowska, mieszkająca samotnie w kamienicy przy ulicy Filtrowej wdowa po dyrektorze Stacji Filtrów, Julianie Kalinowskim, babcia Laury i Karola, zginęła we własnym mieszkaniu z rąk mordercy w dniu, w którym odwiedziła oddział psychiatryczny w Szpitalu Nowowiejskim. Mamy upalny lipiec 2021 roku. Jest pandemia, szaleje koronawirus, starsza pani boi się go panicznie. Mimo to przemogła strach i poszła do szpitala. Kogo tam odwiedziła? Dlaczego ją wpuścili, mimo surowych obostrzeń sanitarnych? Trzydzieści cztery lata wcześniej w tym samym domu, w którym mieszkała, ba, w tym samym pokoju, zginął jej mąż Julian. Człowiek przez wszystkich szanowany, bo uratował wiele istnień ludzkich w czasie katastrofy w Stacji Filtrów. Dzięki temu wyczynowi uwieczniony został tablicą pamiątkową na ścianie kamienicy. Jakie powody miała jego własna żona, Krystyna Kalinowska, że nawet po śmierci darzyła go ogromną nienawiścią? Przez tyle lat? Może to ona wynajęła zabójcę? Czyja ręka wciąż niszczyła pamiątkową tablicę, wypisując na niej sprayem tylko jedno słowo: „Wszetecznik”? Według rodzinnych opowieści Krystyna Kalinowska do grobu włożyła pustą trumnę, a ciało męża złożyła w innym miejscu. Mieszkańcy domu szeptali, że sprawa jest o wiele bardziej tajemnicza – być może Kalinowski wcale nie zginął!

Laura, wnuczka Krystyny, racjonalistka, do tej pory nie wierzyła w te wyssane z palca opowieści, lecz z testamentu babci ona i pozostali członkowie rodziny dowiedzieli się, że babcia uczyniła hojne zapisy na rzecz detektywa, specjalisty od poszukiwania osób zaginionych, i na rzecz Oli, swojej szemranej opiekunki w czasie pandemii, która wcześniej była prostytutką. Laura i Karol, zaintrygowani postanowieniami testamentu, zaczęli grzebać w historii rodziny, żeby dowiedzieć się więcej i znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich wątpliwości. A być może nawet znaleźć sprawcę zbrodni, nim zrobi to nieudolna policja. Laura odwiedziła najpierw grób dziadka Juliana i ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że babcia nigdy nie zapaliła mu ani jednej świeczki, natomiast w tajemnicy przed rodziną pielęgnowała inny grób, dziecięcy. W ten sposób, krok po kroku, historia poszukiwań Laury i Karola, najpierw wspólnych, później samodzielnych, zaczęła się rozwijać i uzyskała wiele dodatkowych wątków. Okazało się na przykład, że detektyw trudniący się poszukiwaniami nigdy nie istniał, a człowiek, na rzecz którego babcia zrobiła zapis, był jedynie tak zwanym słupem do zarejestrowania firmy, a w rzeczywistości menelem w ostatnim stadium choroby alkoholowej. Komu zależało na wyłudzeniu pieniędzy od babci Kalinowskiej? Gdzie podział się cały rodzinny majątek? W tym czasie do szpitala psychiatrycznego (tego samego, który babcia odwiedziła w ostatnim dniu życia) trafił młody informatyk, uzależniony od komputerów. Przy pierwszej okazji uciekł jednak z oddziału, a energiczny psychiatra Michał Tracz odnalazł go pod oknami mieszkania… babci Kalinowskiej. Zdumiewające, prawda? Zaostrzył się też stan innego pacjenta, który wpadał w szał za każdym razem, gdy słyszał szumiącą wodę. Ich wszystkich połączyła tajemnica tragicznego wypadku, który zdarzył się w Stacji Filtrów.

To dopiero początek odkrywania sekretów rodzinnych. Autor wprawną ręką prowadzi nas nie tylko po zagadkach współczesności. Dowiadujemy się również o rzezi Ochoty w sierpniu 1944 roku – masowych pogromach, podpaleniach, rozstrzeliwaniach i gwałtach, jakie przetoczyły się przez tę warszawską dzielnicę w dniach powstania. O szczególnym okrucieństwie oddziałów SS RONA, zwłaszcza Rosjan kolaborujących w ich szeregach i o masowych zbrodniach na Zieleniaku. „Odmęty śmierci” to fascynująca, misternie utkana opowieść o szaleństwie, jakie ogarniało ludzi zawsze, gdy dochodziło do krytycznych zdarzeń – w przeszłości i współcześnie. Sekrety sprzed lat odsłaniane są misternie, niczym powłoki skórne w czasie skomplikowanej operacji. Autor z wprawą chirurga operuje historycznym lancetem. Jego bohaterowie, Laura i Karol, świetnie poruszają się w skomplikowanych meandrach cyfrowej rzeczywistości, docierają do archiwów, bibliotek, kancelarii kościelnych i sądowych, przeglądają bazy danych rozmaitych instytucji, a przede wszystkim odnajdują świadków zdarzeń, na różne sposoby skłaniając ich do sięgania w głąb pamięci i do zwierzeń. Rodzą się wciąż nowe zagadki, a znalezienie odpowiedzi na nie prowadzi do kolejnych pytań.

Tropy wiodą również poza Warszawę, na Suwalszczyznę, w okolice Suwałk, Sejn i zagubionych nad jeziorami wiosek sejneńskich. Niektóre ślady są fałszywe, inne prowadzą w mylnych kierunkach, lecz bohaterowie książki są wytrwali. Szczególnie ciężką rolę ma do odegrania Karol, którego policja w pewnym momencie zaczyna podejrzewać, że to on był sprawcą morderstwa. Śledczy rozsyłają za nim listy gończe. Ta ekstremalna gonitwa z czasem, za prawdziwymi sprawcami, którzy są sprytni i nieuchwytni i którzy starają się kontrolować działania młodych bohaterów, nabiera pod koniec niebywałego tempa i zaskakuje rozwiązaniami. Przerażające zbrodnie, bo będzie ich więcej, zostaną oczywiście rozwikłane, a prawda, jak zwykle w takich książkach, okaże swą moc oczyszczającą. Wojciech Wójcik nieźle namieszał w „Odmętach śmierci”, lecz – jak to u niego – wszystkie puzzle wskoczą ostatecznie na swoje miejsca i obraz na koniec będzie doskonały. Nie zrażajcie się zatem, jeśli nie od razu połapiecie się we wszystkich wątkach ulokowanych w tej dość opasłej książce. Z czasem wszystko się ułoży, nie należy wątpić w logikę zdarzeń opisanych w „Odmętach śmierci”, choć wirują one jak woda w warszawskich kanałach po wielkiej burzy. Autor doskonale zapanował nad wszystkimi wstydliwymi sekretami Woźniaków i Kalinowskich. A po odłożeniu książki na półkę zastanówcie się dobrze, czy i w waszej rodzinie nie dałoby się odkryć jakichś starannie ukrytych przed światem tajemnic? Każda rodzina przecież takie ma i oczywiście nie dopuszcza wścibskich pytań, bo przecież co się zdarzyło w domu, niech zostanie w domu. Nie mów o tym nic nikomu.

WOJCIECH WÓJCIK (na zdjęciu powyżej) urodził się w 1981 roku w Warszawie. Po studiach na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego pracował jako dziennikarz sportowy, a od kilku lat jest zatrudniony w administracji publicznej. Interesuje się sportem, głównie piłką nożną i baseballem. Pasjonat turystyki górskiej, żeglarstwa i krajoznawstwa rowerowego. W wolnych chwilach najchętniej podróżuje rowerem po Podlasiu. Napisał powieści „Nikomu nie ufaj”, „Garść popiołu”, „Jezioro pełne łez”, „Młoda krew”, „Miałeś tam nie wracać”, „Himalaistka”, „Dziedzictwo von Schindlerów”. W 2021 roku wydał w Zysk i S-ka „Kurs na śmierć” (696 stron) i „Krwawe łzy” (714 stron); w 2022 roku „Trzecią szansę” (640 stron) i „Martwą wodę” (656 stron). Recenzję „Kursu na śmierć” możecie przeczytać w LADY’S CLUB w sekwencji Pan Book: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/morderstwo-w-akademii-policyjnej-recenzja/, a wywiad z autorem tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/wojciech-wojcik-pisanie-nie-jest-zajeciem-dla-ludzi-o-slabych-nerwach-wywiad/. Recenzja „Trzeciej szansy” ukazała się tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/snajper-zabija-z-karabinu-wyborowego-dragunowa-recenzja/, a recenzja „Martwej wody” tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/z-tamtej-strony-jeziora-czai-sie-smierc-recenzja/.

KONKURS CZYTELNICZY

Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Wojciecha Wójcika „Odmęty śmierci”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie: Jakie filtry stanowią najważniejszy element procesu oczyszczania wody w warszawskiej Stacji Filtrów?Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

REGULAMIN

1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 książki Wojciecha Wójcika „Odmęty śmierci”, ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.

2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.

3. Rozdanie trwa od 12 maja 2023 roku do wyczerpania nagród.

4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.

5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: Jakie filtry stanowią najważniejszy element procesu oczyszczania wody w warszawskiej Stacji Filtrów?

6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.

7. Wyniki zostaną ogłoszone pod recenzją książki na stronie LADY’S CLUB.

8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.

ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: Jakie filtry stanowią najważniejszy element procesu oczyszczania wody w warszawskiej Stacji Filtrów? Odpowiedź: Chodzi o filtry powolne. To one stanowią najważniejszy element procesu oczyszczania wody w warszawskiej Stacji Filtrów. Ich budowa była prowadzona w sześciu etapach w latach 1883-1926. Początkowo niektóre komory pełniły funkcję osadników wody tłoczonej ze Stacji Pomp Rzecznych. Po 1894 woda do filtrów powolnych trafiała po wstępnej filtracji w osadnikach. Po 1933 nastąpiła kolejna zmiana – woda do filtrów powolnych była tłoczona z Zakładu Filtrów Pośpiesznych, gdzie poddawano ją wstępnej filtracji. Przefiltrowana woda trafiała do zbiorników wody czystej, skąd była rozprowadzana do Górnego Miasta lub (do 1940) bezpośrednio pod ciśnieniem grawitacyjnym, z ominięciem zbiorników wody czystej, przewodem o średnicy 900 mm do Dolnego Miasta i na Pragę. Od 1940 cała przefiltrowana woda trafiała do zbiorników wody czystej, skąd była rozprowadzana zarówno na obszar Górnego, jak i Dolnego Miasta. Około 1931 dobudowano do grup filtrów cztery chlorownie, a po wojnie zbudowano siódmą grupę filtrów powolnych (obecnie już nieczynną i przeznaczoną do rozbiórki). Filtry to najstarsza stacja uzdatniania wody w Warszawie, która od 1883 dostarcza wodę mieszkańcom stolicy. Kolejna rozbudowa miała miejsce w latach 70. ubiegłego wieku – został uruchomiony drugi ciąg technologiczny. W 2010 uruchomiono nowoczesną stację ozonowania pośredniego i filtracji w oparciu o węgiel aktywny. Dzięki temu rozwiązaniu zwiększono stopień redukcji substancji organicznych. O połowę zmniejszono również dawki dwutlenku chloru stosowanego do końcowej dezynfekcji wody, co oznacza, że kranówka w domach mieszkańców Warszawy ma lepszy smak i zapach. Książki otrzymują: 1) Iwona Nikodemska, Łódź; 2) Joanna Łukasik, Bogoria; 3) Julia Jarczok, Radziechowy-Wieprz. GRATULUJEMY! (wpis z 17 maja 2023)

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress