Z TAMTEJ STRONY JEZIORA CZAI SIĘ ŚMIERĆ. Recenzja

STANISŁAW BUBIN

Wojciech Wójcik, autor między innymi „Kursu na śmierć”, „Krwawych łez” i „Trzeciej szansy”, powrócił na rynek księgarski z najnowszym, jedenastym w dorobku kryminałem – „Martwą wodą”. O tej książce sam autor powiedział w posłowiu, że jest wyjątkowa, bo powstała z miłości do żeglarstwa i fascynacji potęgą przyrody. Podzielam pogląd, że jest wyjątkowa, ale z zupełnie innych powodów. Owszem, jest w niej zachwyt nad jeziorami mazurskimi i majestatem zabytkowych dębów (w dziupli jednego z nich zabójca ukrył zwłoki), lecz moim zdaniem to po prostu najlepszy kryminał w dotychczasowym dorobku Wójcika, co dowodzi konsekwentnego rozwoju autora i poszukiwania coraz lepszych rozwiązań twórczych.

Wojciech Wójcik, Martwa woda. Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2022, str. 656. Premiera 2 listopada 2022. Powieść można zamówić w księgarni internetowej wydawcy: https://sklep.zysk.com.pl/martwa-woda.html.

Nowości, jakich wcześniej u niego nie było, dostrzegłem co najmniej dwie. Otóż autor dołączył do książki mapkę Dąbrówki nad Jeziorem Dobskim, żebyśmy mieli wyobrażenie, gdzie rosną stare dęby i znajdują się ruiny dworu i poniemieckie bunkry. Tam bowiem, nie mówiąc o przystani czy dzikiej plaży, rozegrały się dwadzieścia lat wcześniej ważne wydarzenia, w których uczestniczyli członkowie stołecznego klubu turystycznego i miejscowi mieszkańcy. Druga nowość to fragmenty powieści zatytułowane „Zapiski znad martwej wody”, które zainspirowane zostały znakomitą książką Szczepana Twardocha „Król”. W zakończeniu książki potwierdził to sam pisarz. Wiem, że niektórym recenzentom nie bardzo się te zapiski spodobały, bo co kilkadziesiąt stron przerywają opowieść o śledztwie, ale moim zdaniem to oryginalne rozwiązanie konstrukcyjne – coś w rodzaju opowiadania w opowiadaniu. Już sam ten fakt powinien nas zachęcić do przeczytania tej wyjątkowej powieści kryminalnej, mamy bowiem rzadką okazję poznania narracji ze strony samego mordercy. Nie jest to komentarz do śledztwa prowadzonego przez Karolinę Nowak i Krzysztofa Rozmusa, bohaterów znanych nam już z „Trzeciej szansy”, lecz osobna opowieść o tym, co zdarzyło się nad Jeziorami Dobskim i Łabap. Policjanci prowadzą dochodzenie współcześnie, w sprawie zbrodni popełnionej w warszawskim akademiku, tymczasem autor „Zapisków znad martwej wody” sięga wspomnieniami wstecz, do wydarzeń sprzed lat, które rozegrały się w Dąbrówce w czasie wakacyjnych biwaków nad jeziorami. Gdzie Rzym, a gdzie Krym, ktoś zapyta? Początkowo istotnie może się wydawać, że obie narracje, współczesna i, powiedzmy, ta historyczna, wcale się nie łączą, lecz dość szybko zaczynają się przecinać i wtedy już rozumiemy, że morderstwa z akademika nie da się rozwikłać, jeśli nie poznamy motywów z przeszłości. Tropy prowadzą głęboko w dawne lata, a współcześni bohaterowie, przynajmniej niektórzy, byli w młodości aktywnymi uczestnikami tamtych wydarzeń. Pod pseudonimami lub zmienionymi nazwiskami.

W warszawskim akademiku przy Polach Mokotowskich zginęła wskutek uduszenia łańcuchem rowerowym ambitna studentka resocjalizacji, która właśnie obroniła pracę magisterską. FOT. PEXELS / COTTONBRO STUDIO

Od tego momentu powieść staje się jeszcze bardziej atrakcyjna, ponieważ już wiemy, że musi dojść do zderzenia tych opowieści, że autor zapisków jest właśnie człowiekiem, którego szuka policja. Mamy więc, podobnie jak śledczy, do rozwiązania łamigłówkę, kto kiedyś mordował nad jeziorami i kto morduje współcześnie, żeby zatrzeć ślady prowadzące do dawnych zbrodni? W warszawskim akademiku przy Polach Mokotowskich zginęła wskutek uduszenia łańcuchem rowerowym Alina Kozioł, ambitna studentka resocjalizacji, która właśnie obroniła pracę magisterską. Brutalna siła, jakiej użyto wobec niej, wskazuje jednoznacznie, że zabójcą był mężczyzna, tymczasem w krytycznej chwili, w czasie suto zakrapianej alkoholem imprezy, w sąsiedztwie miejsca zbrodni przebywały wyłącznie koleżanki zamordowanej. W jaki sposób sprawca dotarł do dziewczyny, udusił ją pod prysznicem i zniknął niepostrzeżenie? Wiecznie pijany i naćpany kierownik akademika niewiele może pomóc. Dwa dni później w Hajnówce, w okolicach dworca kolejowego, znaleziono przy torowisku ciało Honoraty Wisłockiej, przyjaciółki Aliny. Ona też została uduszona, tym razem metalowym wężykiem od prysznica.

Stojąca na czele zespołu śledczego Karolina Nowak rozpaczliwie potrzebuje sukcesu, bo domyśla się, że za jej nominacją stoi Szymon, były mąż, ustosunkowany oficer policji, który z przyjemnością będzie śledził upadek młodej policjantki. Do zespołu Karoliny trafia też Krzysztof Rozmus, dawny pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego, a obecnie szeregowy funkcjonariusz wydziału prewencji. Oboje, Karolina i Krzysiek, są zdeterminowani, choć wielu kolegów podkłada im nogi. Wkrótce dowiadują się, że na korytarzu akademika mordercę widział kilkuletni chłopiec, który mieszka z mamą w jednym z pokojów, czekając na operację w Centrum Zdrowia Matki i Dziecka. Chłopczyk jednak nie słyszy i nie mówi. Co więcej, sprawca poczęstował go cukierkiem nafaszerowanym narkotykiem. Jak się z nim porozumieć? Prześwietlając ostatnie dni życia obu zamordowanych studentek, Krzysiek odkrywa szereg zaskakujących faktów. Po co dziewczyny włamały się do klasztoru warszawskich szarytek? Czego tam szukały? Nieoczekiwanie – i to jest moment zwrotny w powieści – ślady zaczynają prowadzić do zapomnianej mazurskiej przystani w Dąbrówce, a także do Hajnówki i do kilku więzień, w których długoletnie wyroki odsiadują seryjni mordercy.

Kluczem do rozwiązania zagadki może być praca magisterska Aliny, która skupiła się na przemianach psychologicznych sprawców wielokrotnych zabójstw. A jej nieodłączna przyjaciółka, Honorata, zajęła się przemianami duchowymi i religijnymi seryjnych zabójców. Przypadek? Czy to sprowokowało mordercę? Mężczyzna zdążył nawet oblać kwasem solnym jej laptop, w którym przechowywała nieopublikowane fragmenty pracy naukowej. Skąd o tym wiedział? W tej obszernej powieści (656 stron!) nic nie jest jednak przypadkowe i w miarę rozwoju akcji poszczególne elementy robią „klik-klik” i wpadają jak puzzle w swoje miejsce, układając się w coraz bardziej przejrzysty obraz. Wojciech Wójcik napisał książkę, w której precyzyjnie odsłania kulisy śledztwa i udowadnia, że nie da się oddzielić przeszłości od teraźniejszości. Jak powiedział w jednym z wywiadów, „coś zawsze wyrasta z czegoś, wszystko się przeplata, a wczorajsza teraźniejszość dziś jest już przeszłością, (…) korzenie teraźniejszości zawsze wyrastają z przeszłości”. Tytuł „Martwa woda” w tym ujęciu oznacza w istocie „żywą wodę”. Wszystko płynie, żadna toń nie przykryje dawnych tajemnic, ciało zawsze wypłynie, a sprawca nie ucieknie przed sprawiedliwością, choćby minęło kilkadziesiąt lat.

Powieść, dość obszerna, jak wspomniałem, wciąga i trudno się od niej oderwać, zwłaszcza że niełatwo się domyślić, kim był sprawca, a to intryguje. Karolina Nowak długo błądziła po omacku, więc kiedy Wacław Mucha, prokurator nadzorujący śledztwo, i jej były mąż odsunęli ją od dochodzenia, a później wysłali antyterrorystów do ujęcia rzekomego mordercy (na podstawie bardzo słabych dowodów), wpadła w bezdenną rozpacz. Instynkt podpowiadał jej, że wszyscy się mylą, więc oczywiście musiała sprawdzić pewne rzeczy już na własną rękę, nieoficjalnie. I wtedy wpadła w szpony oprawcy. Kiedy policyjni notable chwalili się przed mediami zakończeniem śledztwa, nad nią wisiało śmiertelne niebezpieczeństwo. Kto jej pomógł? Dalej nie będę streszczał, przecież nie taka jest rola recenzenta, by ujawniać zakończenia kryminałów. Mogę więc tylko powiedzieć, że Krzysiek Rozmus zasłużył na to, by z „krawężnika” w wydziale prewencji awansować na rasowego śledczego, a Karolina jeszcze raz pokazała, że kobieta nadaje się na szefową ważnych operacji. Pytanie na teraz brzmi: czy oboje powrócą w kolejnym kryminale Wojciecha Wójcika? Stosunki i układy panujące w policji (autor znany jest z realistycznego nakreślania tła społecznego i pewnych rzeczy nie owija w bawełnę) skłoniły ją jednak do złożenia wniosku o rezygnację ze służby, a jego – do powrotu na uczelnię. Ale przecież życie potrafi płatać figle i pisze różne scenariusze! Musimy zatem cierpliwie poczekać na kolejną powieść, do następnego razu!

WOJCIECH WÓJCIK (na zdjęciu powyżej) urodził się w 1981 roku w Warszawie. Po studiach na Uniwersytecie Warszawskim pracował jako dziennikarz sportowy, a od kilku lat jest zatrudniony w administracji publicznej. Pasjonat sportu, turystyki górskiej, żeglarstwa i krajoznawstwa rowerowego. Napisał powieści „Nikomu nie ufaj”, „Garść popiołu”, „Jezioro pełne łez”, „Młoda krew”, „Miałeś tam nie wracać”, „Himalaistka”, „Dziedzictwo von Schindlerów”. W 2021 roku wydał w Zysk i S-ka „Kurs na śmierć” (stron 696) i „Krwawe łzy” (stron 714), w 2022 roku „Trzecią szansę” (640 stron) i „Martwą wodę” (stron 656). Recenzję „Kursu na śmierć” możecie przeczytać w sekwencji Pan Book: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/morderstwo-w-akademii-policyjnej-recenzja/, a wywiad z autorem tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/wojciech-wojcik-pisanie-nie-jest-zajeciem-dla-ludzi-o-slabych-nerwach-wywiad/. Recenzja „Trzeciej szansy” ukazała się tutaj: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/snajper-zabija-z-karabinu-wyborowego-dragunowa-recenzja/.

KONKURS CZYTELNICZY

Dzięki uprzejmości Zysk i S-ka Wydawnictwa (www.zysk.com.pl) ogłaszamy dla Czytelników LADY’S CLUB konkurs, w którym można zdobyć 3 egzemplarze książki Wojciecha Wójcika „Martwa woda”. Otrzymają je ci z Państwa, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie: W fikcyjnej Dąbrówce, w której częściowo toczy się akcja powieści, są ruiny pewnego dworu. Jakie ruiny znajdują się faktycznie w jednej z siedmiu miejscowości nad Jeziorem Dobskim? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

REGULAMIN

1. Nagrodę w konkursie stanowią 3 książki Wojciecha Wójcika „Martwa woda”, ufundowane przez Zysk i S-ka Wydawnictwo.

2. Rozdanie przewiduje 3 zwycięzców – każdy z nich otrzyma po jednym egzemplarzu książki.

3. Rozdanie trwa od 5 grudnia 2022 roku do wyczerpania nagród.

4. Do rozdania można zgłosić się tylko raz.

5. Zadanie polega na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dotyczące książki: W fikcyjnej Dąbrówce, w której częściowo toczy się akcja powieści, są ruiny pewnego dworu. Jakie ruiny znajdują się faktycznie w jednej z siedmiu miejscowości nad Jeziorem Dobskim?

6. Spośród nadesłanych odpowiedzi redakcja wyłoni 3 zwycięzców.

7. Wyniki zostaną ogłoszone pod recenzją książki na stronie LADY’S CLUB.

8. Zwycięzcy mają 3 dni na przesłanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl swoich danych do wysyłki nagrody drogą pocztową; w przypadku braku takiej informacji w wyznaczonym czasie zostanie wybrana kolejna osoba.

ROZWIĄZANIE KONKURSU. Pytanie: W fikcyjnej Dąbrówce, w której częściowo toczy się akcja powieści, są ruiny pewnego dworu. Jakie ruiny znajdują się faktycznie w jednej z siedmiu miejscowości nad Jeziorem Dobskim? Odpowiedź: Do miejscowości nad Jeziorem Dobskim zaliczają się Dziewiszewo, Fuleda, Doba, Pilwa, Radzieje, Jerzykowo i Łabapa. Tylko w jednej z nich, Dobie, znajdują się ruiny kaplicy rodowej hrabiego von Schenk zu Tautenberg, zbudowanej w 1844 roku i wpisanej do rejestru zabytków w 1983 roku. W Dobie (dziś powiat giżycki) Tautenbergowie zbudowali również pałac, zniszczony w styczniu 1945 roku. Z dawnych zabudowań do dzisiejszych czasów zachowały się budynki folwarczne z odnowionym budynkiem kuźni, w której siedzibę ma spółka Dobrol. Książki otrzymują: 1) Aleksandra Wolska, Zebrzydowice; 2) Monika Lemurska, Piasek koło Pszczyny; 3) Anna Szot, Frombork.

Napisano w Pan Book

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress