RADIOACTIVE. MIŁOŚĆ MARII I PIOTRA

Maria i Piotr w paryskim laboratorium.

Na festiwalu w Toronto (5-15 września 2019) światową premierę miał film „Radioactive” w reż. Marjane Satrapi, przybliżający Marię Skłodowską-Curie. Scenariusz powstał na podstawie komiksu biograficznego Lauren Redniss. Polską noblistkę zagrała Rosamund Pike, dziewczyna Bonda z produkcji „Śmierć nadejdzie jutro”. Jako Piotr Curie wystąpił angielski aktor Sam Riley. Fabuła skupia się na uczuciach Piotra i Marii. W polskich kinach „Radioactive” (pod zmienionym tytułem „Skłodowska”) miał pojawić się 20 marca 2020, ale ze względu na epidemię premiera została odłożona. Nie wiadomo, kiedy się odbędzie. W każdym razie to kolejny w krótkim czasie film o noblistce. W 2017 mieliśmy produkcję francusko-niemiecko-polsko-belgijską „Maria Skłodowska-Curie” w reż. Marii Noelle – z Karoliną Gruszką w roli głównej.

Połączyła ich niezwykła miłość…

Co wiemy o najwybitniejszej Polce wszech czasów? W wielkim skrócie: polon, rad, dwie nagrody Nobla i Panteon. Ale zanim do tego wszystkiego doszło, moja babka dokonała najpiękniejszego odkrycia swego życia. W roku 1894 odkryła Piotra Curie – powiedziała po latach prof. Helene Langevin-Joliot, wnuczka Marii Skłodowskiej.

Wybitny francuski naukowiec, fizyk Piotr Curie, był mężczyzną życia Marii. Łączyły ich wspólne zainteresowania i niespotykane uczucia. Pobrali się w 1895 roku. Ślub cywilny zawarli w Sceaux pod Paryżem, gdzie mieszkali rodzice Piotra. Panna młoda ubrana była w prostą granatową garsonkę i niebieską bluzkę. Nie miała welonu i obrączek. Na weselu podano pieczonego indyka i brzoskwinie. Rozmowa przy stole toczyła się wartko, bo wszyscy członkowie rodziny Marii, którzy zjechali z Polski, mówili po francusku. Po obiedzie goście grali w bule na łące nieopodal domu – napisała Susan Quinn w książce „Życie Marii Curie”. Maria w liście do swojej siostry Bronisławy stwierdziła: Męża mam najlepszego, jakiego tylko można wymarzyć, i nawet nie sądziłam, abym podobnego znaleźć mogła. To prawdziwy los na loterii wygrany i im dłużej żyjemy ze sobą, tym nam ze sobą lepiej.

Jak mówili ich przyjaciele, to małżeństwo dlatego układało się tak szczęśliwie, bo pozbawione było jakiejkolwiek dominacji. Ów związek zapoczątkował współpracę naukową, która wkrótce miała nabrać światowego znaczenia.

Z córkami Ireną i Ewą.

Dwa lata po ślubie przyszła na świat ich pierwsza córka Irena. Piotr dopingował Marię w pracy, zachęcał do niezliczonych badań, często wspólnie rozmyślali nad naukowymi zagadnieniami związanymi z promieniotwórczością. Pisała później do przyjaciół w Polsce: Okazało się, że wyniki, do jakich mnie ta praca doprowadziła, odsłaniają widoki tak ciekawe, że Piotr, odstępując od swych robót będących w toku, przyłączył się do mnie i odtąd wspólnie nasze usiłowania skierowaliśmy ku wydobyciu nowych ciał promieniotwórczych i ich zbadaniu.

Piotr Curie był niezwykle skromnym i pracowitym człowiekiem. Często mawiał: Musimy jeść, pić, spać, leniuchować, kochać, to znaczy dotykać najsłodszych strun życia, ale im nie ulegać. Wysiłki podejmowane przez małżonków Curie w celu wyodrębnienia nowych pierwiastków znajdujących się w blendzie smolistej stały się przedmiotem legend naukowych. Były też dowodem uporu i poświęcenia Marii. Pracując dzień i noc w dziurawej szopie, napotykali, jak pisali w listach do znajomych na niesłychane trudności z powodu zupełnie nieodpowiednich warunków, braku odpowiedniego miejsca do pracy, braku pieniędzy i pracowników. Wykonali jednak gigantyczną pracę, która zaowocowała doktoratem dla Marii i w końcu wspólną nagrodą Nobla z fizyki.

Maria kierowała laboratorium przy katedrze fizyki prowadzonym przez jej męża na Sorbonie. W tym samym roku rodzina Curie powiększyła się o jeszcze jedną córkę, Ewę. W intymnym dzienniku z lat 1906-1907 Maria zanotowała: Byłam szczęśliwa, że Piotr jest razem z nami. Grzał sobie dłonie przy kominku, który zapaliłam dla niego w jadalni, i zaśmiewał się widząc, jak Ewa też wyciąga rączki w kierunku ognia, a potem je zaciera. Dałyśmy Ci do zjedzenia śmietanę, którą lubiłeś. Spaliśmy w naszej sypialni razem z Ewą. Powiedziałeś mi, że wolisz to łóżko od tamtego w Paryżu. Spaliśmy przytuleni do siebie jak zwykle, dałam Ci małą chusteczkę Ewy, żebyś przykrył sobie głowę. Ewa leżała za nami w koszyku. W nocy obudziła się, kołysałam ją, nie chciałam, żebyś to Ty do niej wstawał, chociaż się do tego rwałeś.

Ich sytuacja majątkowa znacznie się poprawiła i wszystko wskazywało na to, że będą pędzić dostatnie i pełne splendoru życie wybitnych naukowców. Niestety, 19 kwietnia 1906 roku 46-letni Piotr Curie wracając z zebrania Stowarzyszenia Profesorów Wydziału Nauk wpadł pod koła dwukonnego wozu ciężarowego na ulicy Dauphine w Paryżu. Umarł na miejscu. Maria została z półtoraroczną Ewą i niespełna dziewięcioletnią Ireną. Zrozpaczona i osamotniona, po kilkunastu dniach zaczęła pisać dziennik, w którym zwracała się do nieżyjącego męża. Do roku 1990 dziennik ów pozostawał niedostępny. Według jej córki Ewy, Maria prawie nigdy nie pozbierała się psychicznie z tego nieszczęścia: Banalne jest stwierdzenie, że tragedia zmienia człowieka na zawsze. Matka nie tylko przerodziła się z młodej szczęśliwej żony w niepocieszoną wdowę. Trzy słowa – Piotr nie żyje – uczyniły z niej na zawsze nieuleczalnie i żałośnie samotną kobietę.

Jako jedyna kobieta w gronie uczestników I Kongresu Solvajowskiego w Brukseli, 1911.
ZDJĘCIA WIKIMEDIA

Po śmierci męża, Maria jako pierwsza kobieta w historii objęła katedrę fizyki i została profesorem tytularnym.

Od młodości była kobietą namiętną, o dużej fantazji erotycznej. Lubiła się kochać przy zapalonym świetle, z zastosowaniem nietypowych jak na tamte czasy pozycji miłosnych. Gdy uczestniczyła w I Kongresie Solvajowskim w Brukseli w październiku 1911 roku, spotkała najwybitniejszych naukowców epoki: Alberta Einsteina, Maxa Plancka, Henry’ego Poincaré. Zauroczyła się wówczas fizykiem Paulem Langevinem, człowiekiem żonatym i dzieciatym. Doszło do tego, że tłumy poszczute przez skrajnie prawicowe pisma L’Oeuvre, Le Journal i La Libre Parole oblegały jej dom w Sceaux. 4 listopada 1911 Le Journal zamieścił artykuł Historia miłosna pani Curie i profesora Langevina, w którym można przeczytać: Ognie radu, który promieniuje tajemniczo na wszystko, co go otacza, zrobiły nam niespodziankę. Wznieciły pożar w sercach uczonych, którzy z uporem studiują jego działanie; tymczasem żona i dzieci uczonego toną we łzach.

Maria musiała uciec z miasta z córeczkami. Paula znała od 10 lat i pracowała z nim po śmierci męża. Potajemny związek z żonatym mężczyzną wywołał skandal. Gazety pisały: Ta Żydówka, cudzoziemka, psuje małżeństwo znanego profesora. Precz ze złodziejką mężów! Zaczęto nawet używać drugiego imienia Marii – Salomea – żeby wzmocnić we francuskim społeczeństwie przekonanie, jakim skandalem jest to, że Żydówka z obcego państwa wykłada na Sorbonie. Żarliwy romans Marii z Paulem trwał sześć miesięcy, ale odbił się na całym jej późniejszym życiu. Na jaw wyszły ich miłosne listy, w których Maria namawiała kochanka do odejścia od żony. Listy wykradła żona Paula i udostępniła prasie. Nigdy później Maria nie zaangażowała się już w żaden związek. Romans ten poważnie zaważył na jej dalszej karierze. Omal nie wstrzymano przyznania jej drugiego Nobla (na szczęście nie znano jeszcze wtedy tych listów), a Szwedzka Akademia listownie poprosiła Marię, żeby nie przyjeżdżała po odbiór nagrody, tylko zrobiła to przez umyślnego. Prawie cała elita intelektualna Francji, Europy i USA stanęła wtedy w jej obronie. W końcu przyznano jej – jako pierwszej na świecie – drugą nagrodę Nobla, tym razem z chemii, za zbadanie własności chemicznych i fizycznych polonu i radu oraz za prace dotyczące metod wyodrębniania, oczyszczania i pomiaru aktywności pierwiastków promieniotwórczych.

W 1912 delegaci Towarzystwa Naukowego Warszawskiego pod przewodnictwem Henryka Sienkiewicza namawiali Marię do powrotu do Polski. Odmówiła nie tylko z powodu złego zdrowia i obaw, że nie zdoła zorganizować nowej pracowni radiologicznej, ale także z powodu planów związanych ze zorganizowaniem budującego się w Paryżu instytutu imienia jej męża.

O Marii Skłodowskiej-Curie często mówi się: Pierwsza kobieta, która… Na polu nauki osiągnęła wszystko. Mało jednak wiemy, jak łamała konwenanse. Nie wstydziła się przebierać w trykotowy strój kąpielowy i pływać z mężczyznami w morzu i rzekach. Uwielbiała rower i w wygodnym męskim ubraniu kilometrami przemierzała wrzosowiska, lasy, sady i pola. Jako pierwsza kobieta w historii chciała się dostać do Akademii Francuskiej! Niepojęta zachcianka w tamtej epoce. Naukowcy krzyczeli: Po naszym trupie, żadna kobieta nie przestąpi progów Akademii! wojnę genderową przegrała, ale na osłodę dostała drugiego Nobla. Trzeba też dodać, że była ateistką już w wieku 17 lat! Wierzyła w naukę i eksperymenty potwierdzające przypuszczenia. Przyjaźniła się z feministkami, Yvert Colette i Małgorzatą Borel. Wspierała je i często mawiała, że gdyby miała więcej czasu, zaangażowałaby się w ich ruch. Uważała, że kobiecie należy stwarzać takie warunki, żeby mogła godzić życie prywatne z zawodowym. Popierała kobiety walczące o większe wpływy w życiu publicznym, a gdy w trakcie demonstracji feministycznych aresztowano jej przyjaciółki, robiła wszystko, żeby wydostać je z więzienia. W 1921 dzięki amerykańskiej dziennikarce Marie Mattingley-Moloney, redaktorce pisma The Delineator, wyjechała z córkami do USA, gdzie spotykała się z prezydentem Warrenem G. Hardingiem. Otrzymała wtedy w prezencie od kobiet gram radu zamknięty w szkatułce, do której złoty kluczyk wręczył jej amerykański prezydent.
Dopiero w 1995 doczesne szczątki Piotra i Marii przeniesiono do paryskiego Panteonu, gdzie od dawna spoczywał już Paul Langevin.

Miejmy nadzieję, że film „Radioactive” („Skłodowska”), nowe dzieło o Marii wyprodukowane przez Canal+ i Amazon Studios, przyczyni się do poszerzenia wiedzy o najwybitniejszej Polce. I że jak najszybciej trafi na ekrany i kanałów streamingowych.

Oprac. GRAKU

Napisano w Aktualności
Archiwum

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress