NIEZŁY PASZTET Z HISTORII ŚWIATA. Recenzja

STANISŁAW BUBIN

Pamiętacie filmową Historię świata Mela Brooksa, który serią zwariowanych gagów sparodiował dzieje ludzkości? Dowiedzieliśmy się z niego prawdy o Mojżeszu i Jezusie, o imperium rzymskim i rzeczywistej ilości biblijnych przykazań, co się stało w czasie ostatniej wieczerzy, jak testowano eunuchów i jaki rodzaj butów nosiła hiszpańska inkwizycja. Czymś podobnym, tyle że w zupełnie innej skali, jest przedstawienie THE BIG BANG, czyli WIELKI WYBUCH. Z podtytułem NAJBARDZIEJ ZWARIOWANY MUSICAL ŚWIATA.

Tomasz Lorek i Rafał Sawicki w sztuce The Big Bang.

W sobotę 5 czerwca 2021, po kolejnej długiej przerwie pandemicznej, w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej odbyła się oficjalna premiera widowiska – naprawdę zwariowanego do imentu! Owacja na stojąco, jaką widzowie zgotowali twórcom, przede wszystkim zaś aktorom Tomaszowi Lorkowi i Rafałowi Sawickiemu, była dla nich w pełni zasłużoną nagrodą za nieustanne wybuchy śmiechu, łzy radości i półtoragodzinne oderwanie się od rzeczywistości, jakże czasami smutnej i ponurej.

Widomym znakiem tej rzeczywistości były wciąż zablokowane krzesła na widowni (co drugie) i maseczki na twarzach publiki. Póki nie znikną całkiem, póki widz nie usiądzie przy widzu, wciąż nie będzie można WIELKIM WYBUCHEM cieszyć się w pełni. Nic dziwnego, że zaraz po premierze, gdy artyści kłaniali się jeszcze, a zadowoleni widzowie bili głośne brawa, dyrektor teatru Witold Mazurkiewicz i reżyser przedstawienia Tomasz Dutkiewicz całkiem serio zaapelowali, abyśmy wszyscy szczepili się masowo, bo to jedyna szansa i nadzieja, że na jesień scena nie zostanie ponownie zamknięta ze strachu przed kolejną falą wirusa. Wołanie o powrót do normalności było tego dnia jedynym poważnym akcentem w feerii śmiechu i radości. I jak groźne memento w tym kontekście zabrzmiała informacja, że próby do musicalu THE BIG BANG zaczęły się w styczniu, a do premiery doszło po półrocznym oczekiwaniu.

Ale wróćmy do musicalu, bo sztuka jest najważniejsza. Sztuka to lek na smutki i choroby! Raf i Tom, zabawnie pozamieniani na Rafała Lorka i Tomasza Sawickiego (w oryginale Jed i Boyd) napisali przebojowy musical i byli przekonani, że sukces mają w kieszeni, jeśli tylko zbiorą pieniądze na potężną produkcję. Rozmach, z jakim podeszli do widowiska, mógł oszołomić, bo potrzebowali na nie ciężkie miliony. No, ale żeby przedstawić śpiewająco dzieje świata w kilkunastu, może nawet w kilkudziesięciu odsłonach, potrzebowali naprawdę gigantycznych funduszy, najlepiej właśnie w milionach. W milionach dolarów, żeby była jasność. Raf i Tom nie ograniczali się w swoich planach, mieli rozmach, nie ma co! Kto miałby im sfinansować THE BIG BANG? Jak to kto?! Wy, drodzy widzowie! Wy mieliście zostać sponsorami. Aby zdobyć serca i portfele potencjalnych reklamodawców, autorzy przebojowego musicalu przygotowali specjalne show, coś w rodzaju konspektu przedstawienia. Póki co, w gościnnym apartamencie zaprzyjaźnionej rodziny, która tego dnia pojechała w podróż na drugi koniec świata. Raf i Tom zrobili więc w bogato wyposażonym mieszkaniu wyimaginowaną próbę generalną, na wielu przedmiotach i meblach umieszczając napisy Miejsce na reklamę. Po czym zaczęli spektakl, od Wielkiego Wybuchu właśnie. Wszystko po to, by nas, potencjalnych producentów przedstawienia, zjednać i rzucić na kolana.

Jak im to wyszło? Autorzy-aktorzy dają z siebie wszystko, by dzieje świata w ich wykonaniu wypadły w naszych oczach zabawnie i przekonująco. Wcielają się w historyczne postaci, przebierają, śpiewają, tańczą i stepują. Niemal z niczego tworzą i otwierają przed nami księgę ze swoją wizją historii świata – od praszczurów zaczynając, przez raj Adama i Ewy, starożytny Egipt i czasy Rzymian, pieśń matki Ghandiego i Matki Boskiej o wychowywaniu dzieci, przez epokę konkwistadorów, Kolumba i Indian, na czasach Napoleona, rewolucji przemysłowej, Hitlera i Hendrixa kończąc. Ta musicalowa parodia, w której dwójka aktorów w podziwu godnym tempie przez zabawne piosenki i skecze przedstawia historię świata w pigułce, naprawdę bawi do łez.

Dwa lata temu równie mocno i serdecznie bawiła widzów Teatru Muzycznego w Gdyni. Przeniesionym do Bielska-Białej śladem tej gdyńskiej realizacji jest pieśń o ostatnim kartoflu w czasach głodu, jaką po kaszubsku śpiewa Tomasz Lorek. Bliższym naszej lokalizacji akcentem jest natomiast wzmianka o chacie w Szczyrku, co potwierdza, że Tomasz Dutkiewicz (dyrektor bielskiej sceny w latach 1999-2005), reżyser, tłumacz i autor adaptacji WIELKIEGO WYBUCHU, nieustannie nad nim pracuje, dostosowując spektakl do kolejnych lokacji terenowych. Być może z czasem doczekamy się pieśni w gwarze góralskiej, niekoniecznie o ostatniej bulwie, ale na przykład o Ondraszku.

Widowisko Boyda Grahama z muzyką Jeda Feuera powstało dość dawno, przed końcem XX wieku. Prapremiera w Nowym Jorku oczarowała publiczność, która dawno nie oglądała na Broadwayu tak żywiołowego musicalu w formie, jak to ujął jeden z krytyków, szaleńczej galopady pomysłowych skeczów muzycznych. Istotnie, jest to zabawna galopada zróżnicowanych stylistycznie utworów od operowej klasyki po hiszpańskie rytmy, od swingu, soulu i reggae do ostrego rocka z festiwalu Woodstock w 1969 roku i żydowskiego bluesa, jeśli jest taki gatunek. Słowna, objawiająca się ostrym, pikantnym niekiedy językiem, i wieloraka muzycznie różnorodność widowiska są bez wątpienia jego najcenniejszymi walorami. Ale nic po pikanterii, aluzyjnym dowcipie i intelektualnych frazach, nic po wielobarwnym muzycznym wachlarzu, ani po rozrywkowych układach choreograficznych w stylu Monty Pythona (Rafał Sawicki jawi się parokrotnie jako, wypisz-wymaluj, John Cleese z Ministerstwa Głupich Kroków), jeśliby twórcy przedstawienia nie dali radu udźwignąć tylu stojących przed nimi wyzwań. Ta trwająca blisko sto minut jednoaktowa sztuka nie jest przeznaczona dla aktorów poślednich, jednowymiarowych! Muszą oni umieć wiele i dać z siebie wszystko. Wypruć, jak to się kolokwialnie mówi, swoje flaki i żyły – w rewelacyjnym tempie, bez potknięć, w biegu, galopie i bez specjalnej zadyszki. THE BIG BANG jest spektaklem wymagającym, dla takich właśnie aktorów i cieszy, że ów niebywały popis umiejętności zademonstrowali nam bielscy artyści. To najpiękniejsza rzecz, jaka mogła przytrafić się Tomaszowi Lorkowi i Rafałowi Sawickiemu w ich karierze zawodowej. Twórcy przedstawienia wysoko ustawili im poprzeczkę, a oni przeskoczyli ją wybornie, w znakomitym stylu i z zapasem energii, która mogłaby rozświetlić pół miasta. Perfekcyjnie tańczą, przebierają się, rozbierają (mając przy tym podziwu godny dystans do swojej realnej fizyczności), śpiewają bez playbacku, wspólnie i solo, rozmawiają z publicznością, gonią przez krzesła, stoły i stołki, a my, widzowie, aż pocimy się ze zdumienia, że oni to wytrzymują, dają radę i nie padają na nosy ze zmęczenia, bo przecież cały spektakl wymaga od nich nieprawdopodobnego wysiłku. Dawno nie widzieliśmy na bielskiej scenie sztuki, która byłaby tak niewiarygodnym popisem talentu komediowego, tanecznego i wokalnego dwóch aktorów. Robią przy tym taki bałagan, że – podejrzewam – sprzątanie sceny po spektaklu musi trwać równie długo, co i on sam! Obaj aktorzy świetnie się przy tym sami bawią, wyzyskując kontekst sytuacyjny opowiadanych historii. Nie boją się puszczać do widzów perskiego oka, gdy mówią dowcipy o Kaczyńskim i Tusku, w różnych sytuacjach odnosząc się do polskich realiów. To dodaje przedstawieniu dodatkowej pikanterii i nieoczekiwanie wydłuża ów WIELKI WYBUCH do czasów nam współczesnych, do XXI wieku.

Zachwycając się mistrzostwem bielskich aktorów, nie sposób pominąć jeszcze jednego, ukrytego w tle artysty, choć stale obecnego na scenie. Rewelacyjnym partnerem scenicznym Rafa i Toma jest bowiem ich przyjaciel Piotr – pianista Piotr Matusik – nie tylko akompaniator, lecz również aktywny uczestnik musicalu, który mocno zapisuje się w pamięci widzów. Bez niego THE BIG BANG nie byłby tym, czym jest, czyli widowiskiem muzycznym. Piotr Matusik przygrywa im jak w czasach niemego kina, kiedy na ekranach dominowały komedie slapstickowe. Tworzy klimat i nastrój, a niekiedy z pianisty staje się po prostu pełnoprawnym aktorem i włącza się do akcji, potęgując wrażenie gigantycznej demolki, jaka towarzyszy nam od początku świata.

Bielskie widowisko zadowoli każdego widza, jako że natężenie efektów jest w nim nieprawdopodobne. I zachwycające. Na ten efekt ciężko zapracowali również autorzy scenografii Wojciech Stefaniak i choreografii Joanna Semeńczuk. Ich fantazja w kreowaniu strojów i układów do poszczególnych skeczów nie zna granic. Narzuta na tapczan może być tuniką Cezara, odwrócony abażur – nakryciem głowy królowej Egiptu, a kominkowy zegar – charakterystycznym naleśnikiem Napoleona. Wszystko w teatrze jest możliwe, a Raf i Tom bawią się w te przebieranki jak dzieci. Czasu na nudę nie ma ani chwili!

Chcielibyście może wiedzieć, czy nasi bohaterowie zdobyli w końcu choć milion dolarów na swoją sztukę? Nie powiem, trzeba zobaczyć samemu. Ich gonitwę przez wieki i epoki nieoczekiwanie przerwał jednak telefon. Państwo właściciele apartamentu nie odlecieli z lotniska. Państwo wracają do domu!… No i kto teraz posprząta bałagan po WIELKIM WYBUCHU? Zachęcam, zachwyćcie się sami! Niezły pasztet z historii świata podali nam w teatrze. Albo bigos, jak kto woli.

Na pierwszym planie pianista Piotr Matusik.

TEATR POLSKI W BIELSKU-BIAŁEJ (www.teatr.bielsko.pl). Scenariusz i teksty piosenek Boyd Graham. Adaptacja, tłumaczenie, reżyseria Tomasz Dutkiewicz. Muzyka Jed Feuer. Aranżacje piosenek Tomasz Filipczak. Przygotowanie muzyczne Natalia Firlej. Scenografia Wojciech Stefaniak. Choreografia Joanna Semeńczuk. Występują Raf – Rafał Sawicki, Tom – Tomasz Lorek, Piotr (klawisze) – Piotr Matusik. Premiera 5 czerwca 2021. Zdjęcia Joanna Gałuszka.

Napisano w Aktualności
Archiwum

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress